W 90-tysięcznym mieście Wielki Łuki niedaleko Pskowa odsłonięto kilka dni temu pomnik Józefa Stalina. Biorąc pod uwagę odradzający się w putinowskiej Rosji kult generalissimusa, nie powinno to dziwić, gdyby nie jeden zastanawiający fakt. Otóż ośmiometrowy monument poświęcony został przez prawosławnego duchownego ks. Antoniego Tatarincewa z patriarchatu moskiewskiego.
Wydarzenie wywołało dyskusję w wielu środowiskach prawosławnych w Rosji. Diecezja pskowska wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że udział kapłana w odsłonięciu pomnika był jego prywatną inicjatywą i nie odzwierciedla oficjalnego stanowiska Cerkwi. Krytycy zarzucili duchownemu, że swym czynem dokonał heroizacji zbrodniarza i jednego z największych prześladowców chrześcijan w historii. Sam ks. Tatarincew przedstawił jednak argument mający uzasadnić jego postępowanie. Podczas ceremonii poświęcenia pomnika powiedział:
W czasach Józefa Wissarionowicza Cerkiew ucierpiała, jednak dzięki temu mamy dzisiaj wielu nowych męczenników.
Z tego powodu – zdaniem prawosławnego księdza – winni jesteśmy Stalinowi wdzięczność. Sądząc po wpisach internautów, duchowny nie jest w swych poglądach osamotniony.
Gdyby przyjąć argumentację ks. Tatarincewa, to Kościół powinien stawiać pomniki cesarzom Neronowi czy Dioklecjanowi, którym także zawdzięczamy wielu męczenników, a może nawet Adolfowi Hitlerowi, dzięki któremu wyniesiono na ołtarze Maksymiliana Kolbego czy Edytę Stein. Przewrotna logika, jakiej ulegają dziś nawet prawosławni księża, jest świadectwem umysłowej atmosfery panującej we współczesnej Rosji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/659153-ksiadz-z-patriarchatu-moskiewskiego-poswiecil-pomnik-stalina