Ostatnie negocjacje na linii Bruksela-Kijów zostały zdominowane przez rozmówców niemieckich. Zadziwiające jak niewiele ogłoszono oficjalnie.
17 sierpnia polskie media obiegła wiadomość o słowach wicepremier Ukrainy Olgi Stefaniszyny, która jest także ministrem ds. integracji z Unią Europejską, które to słowa były krytyczne wobec polskiej postawy chronienia własnego rolnictwa przed zalewem ukraińskiego zboża. Tymczasem w ogarniętym wojną kraju istnieje ogromna presja społeczna, by dołączyć do wspólnoty i jest to jedną z motywacji żołnierzy, nieco idealizujących stary kontynent, która determinuje ich obronę przed Rosją. Skoro giną oni za niepodległość, wolność i demokrację to nic dziwnego, że oczekują konkretnych owoców tego poświęcenia.
Wszelkie utrudnienia w negocjacjach z Brukselą postrzegają w dużej mierze jako niekompetencję rządu, w tym samej Stefaniszyny. Nie usprawiedliwia to jednak samej polityk, która zdaje się wykazywać nie kompetencjami a po prostu spolegliwością wobec niemieckiego partnera. Schemat nacisków Berlina wygląda podobnie jak w Polsce: najpierw prasa niemiecka atakuje cel, potem cel ma się ugiąć gdy dochodzi do rozmów. U nas widać to przy wszystkich aspiracjach polskiej zbrojeniówki, piłowanych pełnymi dezinformacjami artykułami na Onecie.
Nowy ambasador niemiecki w Kijowie
Ale wróćmy do Kijowa. Przynajmniej od lipca niemieckie media podkreślają napięcia na linii Polska-Ukraina w kwestii zboża. Od ponad 3 miesięcy funkcjonuje specjalna zgoda władz Unii na zawieszenie m.in. w Polsce możliwości handlowania ukraińskim zbożem - można je przez nasz kraj jedynie wywozić. 15 września owa zgoda ma przestać obowiązywać i Bruksela jest tutaj stanowcza mimo postulatów i argumentacji polskiego rządu. W tym samym czasie gdy między Ukrainą a naszym krajem zaostrza się spór o zboże do Kijowa przyjeżdża nowy ambasador RFN Martin Jaeger. To doświadczony i świetnie wykształcony dyplomata realizujący wcześniej misje np. w Afganistanie. Unijno-ukraińskie relacje nabierają dziwnie szybkiego przyśpieszenia.
Komisja Europejska zaprasza Stefaniszyną na rozmowy o spełnianiu warunków przystąpienia do UE. Ma tam nastąpić omówienie realizacji siedmiu płaszczyzn, gdzie władze w Kijowie mają zreformować prawo. Przed tym spotkaniem odbywa się cykl spotkań ukraińskich i niemieckich polityków.
Berlin występuje jako głowa Unii Europejskiej
24 lipca rozmowę z nim odbywa wiceminister spraw zagranicznych Mykoła Toczycki, a oficjalne komunikaty na ten temat zawierają jedyne kurtuazyjne zwroty. Nie ma chyba takich naiwnych obserwatorów, którzy by uwierzyli, że w dobie największej wojny XXI wieku dyplomaci mieli czas na rozmowy towarzyskie przy kawie.
8 sierpnia przed rozmowami Jaeger spotyka się z wicepremier Olgą Stefaniszyną i jednym z oficjalnych tematów rozmów jest przyszłe członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej. Już sam fakt, że ambasada w Kijowie reprezentuje całą UE w rozmowach z przedstawicielem rządu, powinien nam zapalić czerwoną lampkę.
14 sierpnia do Kijowa przybywa niemiecki minister finansów Christian Lindner i odbywa szereg spotkań z wysokimi urzędnikami rządowymi - omówione są tam m.in. kwestie członkostwa w UE.
Samych oficjalnych spotkań na najwyższym szczeblu, ogłaszanych w ostatnich tygodniach, trudno wymienić i zreferować (nawet spotkanie ambasadora z jedną z ministrów w sprawie… klimatu!), a co dopiero spotkania mniej oficjalne i trzymane poza oficjalnymi komunikatami!
Dość wspomnieć, że przybycie do Kijowa ambasadora Jaegera oznacza bardzo duże zintensyfikowanie polityki nacisków i obietnic wobec ukraińskiego rządu, gdy kampania wyborcza w Polsce obecność polskich polityków w Kijowie właściwie zawiesiła.
Dziwne rozmowy z Brukselą
W takich okolicznościach minister ds. integracji europejskiej i wicepremier Olga Stefaniszyna poleciała na rozmowy z Komisją Europejską. Usłyszała tam, że dwa z siedmiu punktów wymaganych przez Brukselę (reforma sądownictwa i wolność mediów) zostały spełnione, a pozostałe wymagają jeszcze wiele pracy. Ale właśnie - ukraińska polityk to usłyszała, ale - jak twierdzi Ukraińska Prawda - dziwną okolicznością jest ustne stanowisko KE w tej sprawie. Podobno jakiś krótki raport istnieje, ale ma jedynie dwie strony, zaś szczegółowe sprawy miały zostać Stefaniszynie wyjaśnione w rozmowie. To właśnie po powrocie z takich, dziwnych jak na urzędników, rozmów wicepremier udzieliła wywiadu, gdzie w wątku pobocznym, ale jednak konkretnym, stwierdziła, że za kwestię handlu zbożem odpowiada Polska, która sprzeciwia się stanowisku Brukseli (nieprzedłużania okresu „ochronnego” dla polskiego rolnictwa), ale że Unia sobie z tym jakoś poradzi.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wicepremier Ukrainy o tym, że Polska „inspiruje kryzys”
Wnioski są proste, a skutki niebezpieczne. Berlin rozgrywa Ukrainę mglistymi obietnicami wejścia do Unii, a objaśniając Kijowowi świat i Europę nastawia ich przeciwko Polsce. Dorównanie Niemcom w ich aktywności nad Dnieprem w dobie kampanii wyborczej jest raczej niemożliwe, a w razie zmiany władzy ciągłość polityki wobec Ukrainy zostanie przerwana.
Wielki potencjał polityczny zbudowany na polskiej ofiarności i wsparciu militarnym dla naszego wschodniego sąsiada nie został zmarnowany ale jednak topnieje. Sam propolski Wołodymyr Zełenski i propolskie społeczeństwo nie wystarczą wobec wielkiej kampanii politycznej Berlina.
CZYTAJ TAKŻE: Oni mają gorsze elity niż nasze!
ZOBACZ TAKŻE CO UKRAIŃSKI PUŁKOWNIK MÓWI O POLSKO-UKRAIŃSKIEJ POLITYCE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/659117-niemcy-kusza-kijow-wejsciem-do-ue-jesli-bedzie-przeciw-nam