Unia Europejska nie ma kompetencji w dziedzinie polityki rodzinnej, mimo to - sięgając po kontrowersyjne metody - wywiera wpływ na tę sferę, realizując skrajnie zideologizowane cele - mówi w rozmowie z PAP Ashley Frawley, socjolog z Uniwersytetu Swansea współpracująca z brukselskim think-tankiem MCC Brussels.
UE nie ma prawa do kształtowania polityki rodzinnej w państwach członkowskich. Zasada pomocniczości mówi, że sprawy rodzinne należą do kompetencji państw członkowskich. Nie znaczy to oczywiście, podobnie jak w innych przypadkach, że powstrzymuje to instytucje unijne od zawłaszczania kompetencji lub wpływania na tę sferę pośrednio. Odpowiadając zatem na pytanie, czy UE ma prawo prowadzić politykę rodzinną państwach członkowskich? - Oczywiście, że nie. Ale czy UE prowadzi taką politykę? - Oczywiście, że tak
— mówi Frawley.
Ponieważ instytucje unijne nie mogą bezpośrednio wpływać na rodziny, stosują metody pośrednie, aby nakłonić kraje Unii do przyjęcia preferowanych rozwiązań. Na przykład pod koniec ub.r. Komisja Europejska zgłosiła projekt rozporządzenia dotyczący wzajemnego uznawania przez kraje członkowskie rodzicielstwa. Oczywiście jest to poziomie uzasadnienia jest to motywowane dobrem dziecka itd., ale na poziomie konkretnych przepisów wymagałby od państw członkowskich uznania praw rodziców tej samej płci, które zostały przyznane w innym kraju UE
— wskazuje brytyjska socjolog.
Taka europejska metryka mogłaby być uzyskana w kraju, w którym powstały pierwotne więzi rodzinne, a każde państwo członkowskie byłoby zobowiązane do jej uznawania. Chociaż urzędnicy KE zaprzeczają, że wprowadzanie takich równoległych rozwiązań mogłoby kolidować z przepisami krajowymi i tym, co każdy kraj uznaje za rodzinę, to oczywiste jest, że byłoby inaczej. Obowiązek prawnego uznania rodziców tej samej płci i rodzicielstwa byłby sprzeczny z przepisami obowiązującymi w niektórych krajach. Jest to tylko jeden z wielu przykładów, jak pod pozorem ujednolicania przepisów i dążenia do powszechnej szczęśliwości próbuje się wpływać na instytucję rodziny i wkraczać w kompetencje państw członkowskich
— podkreśla Ashley Frawley.
Dopytywana, dlaczego KE zależy na wpływaniu na instytucję rodziny, socjolog odpowiada:
Instytucje europejskie próbują osiągnąć szereg celów, w ramach których rodziny zaczęły być postrzegane jako przeszkoda. Na przykład zachęcanie większej liczby kobiet do podejmowania pracy - niezależnie od jakości dostępnej pracy - jest postrzegane jako kluczowy czynnik wzrostu gospodarczego. Kobiety, które nie chcą tego robić, są uznawane za +zacofane+ ofiary patriarchalnych norm dotyczących ról płci. Inne cele to promowanie +europejskich wartości+, w których różne normy kulturowe i wartości państw członkowskich są postrzegane jako przeszkoda. Przeszkoda przekazywana w ramach instytucji rodziny. Należy zatem - w logice instytucji UE - zakłócić działanie tej instytucji.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/657383-socjologue-nie-ma-prawa-do-ksztaltowania-polityki-rodzinnej