Ten tekst został napisany wraz z autorem z Ukrainy, który dotarł za kulisy mafii i musi pozostać anonimowy
Od początku 2017 roku Polacy i inni obywatele Unii Europejskiej zaczęli być atakowani ofertami zainwestowania w renomowane spółki. Ci, co dali się nabrać, stracili pieniądze, choć nadal mają nadzieję, że uda im się je odzyskać. Działalność tych firm kwitnie, a dziennikarze z Ukrainy znaleźli miejsce, gdzie we Lwowie działa sieć „firm inwestycyjnych”, jak one działają i dlaczego sama Ukraina stała się wygodnym miejscem dla oszustów.
W tylko jednym mieście obwodowym zidentyfikowaliśmy cztery lokalizacje, gdzie mieszczą się biura oszustów - z dokładnymi adresami.
Jak działają oszuści
To właśnie w tych biurach organizowano reklamy dla polskich internautów. Głównym polem działania był serwis społecznościowy Facebook. Użytkownikom ukazywał się baner z logo znanej marki (np. Orlenu), sylwetka znanej postaci (prezesa spółki lub ministra) i napis o korzystnej inwestycji. Po wyłożeniu pierwszego tysiąca złotych dochód miał być już w ciągu pierwszego miesiąca. Ci co klikali baner i podawali swoje dane (imię, nazwisko, adres mail, numer telefonu) trafiali do bazy potencjalnie zainteresowanych.
Pracownicy oszukujących firm nazywali ich „trafic”. Ten „trafic” jest potem sprzedawany do dalszego wyłudzania pieniędzy.
Kiedy „trafic” dociera do jednego z biur, HEDs rozdzielają go do LEAD TEAM, a następnie do MANAGERÓW SPRZEDAŻY w swoich zespołach. Teraz zaczyna się dzwonienie do potencjalnych klientów - kulturalni, brzmiący kompetentnie ludzie rozmawiają o inwestycji, rozwiewają obawy, proponują spróbowania inwestycji. Za każdego złapanego klienta otrzymują od 30 do 150 dolarów, co jest dodatkiem do pensji - 700 dolarów we Lwowie, 1000 dolarów w Kijowie.
Klienci są podzieleni na dwie kategorie, NYUSHKI lub OLD. Nyushki to świeży ludzie, którzy właśnie się zarejestrowali, a ich głowa w inwestycji jest jak pusty arkusz. Tam najważniejsze jest dobre zaprezentowanie „produktu”. Nyushki podaje się już doświadczonym handlowcom, aby nie zmylić klienta. Old - to klienci, którzy odmawiają współpracy w jakikolwiek sposób i są w bazie od dłuższego czasu. Pod każdym nazwiskiem klienta w systemie SRM każdy handlowiec zostawia informację zwrotną po swoim telefonie: „brak odpowiedzi”, „wysyła”, „nieadekwatne”, wszelkie komentarze, którymi powinien kierować się Twój następca, aby wiedział, co go czeka. To co w Unii Europejskiej jest już od dawna zabronione jako RODO, tutaj funkcjonuje dalej - handluje się danymi na potrzeby oszustw.
Dzień wyłudzenia pieniędzy
Ale mechanizm oszustwa jest znacznie bardziej rozległy. Oszukiwana osoba faktycznie dostaje numer konta, na które przelewa pieniądze, a jest to konto bankowe podstawionego człowieka (tzw. dropa), który też otrzymuje za udostępnienie swojego rachunku pewną prowizję. A jeśli już udało się wyciągnąć pierwszy tysiąc to zaczyna się akcja na większą skalę.
Do polskiego „inwestora” dzwoni zatem osoba przedstawiająca się jako analityk. Rzekomo ma dwa dyplomy akademickie, jeden polski, drugi amerykański. Tłumaczy rozmówcy niuanse inwestowania, roztacza wizje stabilnego i pewnego zarobku. Tak naprawdę jest to były menadżer sprzedaży, czyli dawny łowca naiwnych, który okazał się na tyle dobry w manipulacjach, że awansował do roli „analityka”. Na tym etapie odbywa się dalsza kradzież danych - podczas videorozmowy nagrywa się wizerunek rozmówcy do dalszego wykorzystania. Zdjęcie i głos lecą do bazy, pewnie przyszła technologia pozwoli to lepiej wykorzystać. To bardzo niebezpieczne - ktoś kto ocalił swoje pieniądze myśli, że uniknął oszustwa, ale najgorsze może być dopiero przed nim.
Dotarliśmy za kulisy pracy oszustów
Firmy działają oczywiście pod przykrywką. Ta we Lwowie funkcjonowała jako „Weldan Technology”. Nie ma jej w ukraińskim rejestrze firm, ale rozmówcy i tak tego nie sprawdzali. W rekrutowaniu pracowników do tego call center inna firma funkcjonowała jaki „Bienbi Solutions” - do niedawna w sieci można było znaleźć dziesiątki ogłoszeń o pracę.
Niektórzy kandydaci szybko orientują się na szkoleniach, że coś jest nie tak. Ci wycofują się od razu, ale nie zgłaszają sprawy na policję. W kraju trwa wojna, jest niebezpiecznie, a rekruterzy wyglądają na zbyt pewnych siebie. Starzy pracownicy firm opowiadają, że SBU czy policja „siedzą im w kieszeni”. Nie wiadomo czy to prawda, ale strach jest realny.
Ukradziono setki milionów?
W Polsce tymi oszustwami zainteresowali się dziennikarze obywatelscy i blogerzy. „Poszukiwacze okazji” rozmawiali z wieloma oszukanymi, poznali mechanizm manipulacji i utraty pieniędzy. Potwierdzają oni ustalenia ukraińskiego dziennikarza co do sprawności manipulacji oszustów.
Rzekoma wpłata pojawia się na naszym koncie inwestycyjnym w specjalnie spreparowanej na ten cel stronie internetowej, do której zostaje przydzielony nam dostęp. Tam zaczynamy obserwować różne wykresy, wskaźniki, ale najważniejsze, że nasza zainwestowana kwota zaczyna szybko rosnąć i po kilku dniach na naszym wirtualnym koncie pojawia się już wielokrotność zainwestowanej kwoty. W tym momencie jeżeli ofiara uwierzy w to co tam zobaczyła, to euforia z możliwości spełnienia naszych wszystkich materialnych marzeń, wyłączy trzeźwe myślenie i spowoduje, że przy kolejnym kontakcie z naszym doradcą/opiekunem, będziemy w stanie zrobić wszystko o co nas poprosi - mówią portalowi wPolityce.pl
Jak się okazuje sprawa dalece wykracza poza Polskę, ale nasz kraj jest o tyle atrakcyjny dla oszustów, że ukraińscy pracownicy mogą łatwiej nauczyć się języka polskiego niż np. niemieckiego.
Nie tylko Polska jest na celowniku tych oszustów. W 2020 roku szwedzcy dziennikarze przeprowadzili śledztwo w temacie bardzo podobnego schematu oszustwa, które wycelowane było w obywateli Szwecji. Wynika z niego, że zdecydowana większość callcenter oszustów miała lub ma nadal swoje siedziby na Ukrainie - potwierdzają nasze ustalenia „Poszukiwacze Okazji”.
Rzecz jasna nie ma oficjalnych ustaleń na jakie kwoty oszukano już Polaków, ale blogerzy mają swoje szacunki:
do tej pory na samo oszustwo inwestycyjne mogą to być na pewno dziesiątki jak nie setki milionów złotych. W naszym filmie z 11 września ubiegłego roku p.t. STRACIŁ 125 000 PLN - OSZUSTWO INWESTYCYJNE ORLEN - ANALIZA KROK PO KROKU - GDZIE TRAFIAJĄ PIENIĄDZE, w którym rozmawiamy z synem oszukanej osoby, jego śledztwo wykazało, że na portfelu kryptowalutowym, na który zostały przelane pieniądze jego ojca, na tamtą chwilę znajdowało się w przeliczeniu ponad 10 mln złotych. Zakładamy, że oszuści nie korzystają tylko z jednego takiego portfela. Te 125 tys. zł, które straciła ofiara z naszego filmu to i tak jedna z mniejszych strat.
Wynajmują już w Polsce
Nasi współpracownicy z Ukrainy potwierdzają skalę operacji. Ale jest jeszcze coś. Kontaktowaliśmy się ostatnio z przedsiębiorcą z Poznania, który odnotował dziwnego najemcę lokalu. Rosyjsko lub ukraińskojęzyczni pracownicy zainstalowali w pomieszczeniach call center, a jeden z nich wygadał się, że „proponują inwestycje”. Twierdził, że w „kryptowaluty” i że to jest skierowane „do Rosjan”. Mamy powody wątpić w to tłumaczenie. Możemy na razie przestrzegać przed oszustwem.
Te przypadki naprawdę trzeba zgłaszać na policję.
OBEJRZYJ ROZMOWĘ Z INFORMATOREM Z UKRAINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/655926-informator-z-ukrainy-mafia-kradnie-pieniadze-i-dane-polakow