Nie widać niczego, co mogłoby powstrzymać Donalda Trumpa przed sięgnięciem po nominację Republikanów do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Ani nikogo. Choć Demokraci wszelkimi prawnymi sposobami chcą go zniszczyć, jego przewaga nad rywalami wciąż rośnie - dość powiedzieć, że Trump ma wśród republikańskiego elektoratu poparcie większe niż dwaj następni konkurenci razem wzięci.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Reżimy „praworządne”, czyli o szczycie UE- CELAC nieco inaczej…
Zgodnie z ostatnimi badaniami YouGov i Yahoo Donalda Trumpa jako kandydata Republikanów na prezydenta widzi go 48 procent wyborców tej partii, podczas gdy największego rywala, cieszącego się dużą popularnością gubernatora Florydy, Rona DeSantisa, tylko 23%. Na trzecim miejscu jest senator z Karoliny Południowej Tim Scott.
Badania przeprowadzono jeszcze zanim prokurator z Departamentu Sprawiedliwości Tim Smith powiadomił byłego prezydenta, iż jest prowadzone przeciwko niemu dochodzenie, w sprawie wydarzeń na Kapitolu 6 stycznia 2021, kiedy to tysiące jego zwolenników wtargnęło do Kongresu. Były prezydent ma więc stawić się przez Wielka Ławą Przysięgłych. Republikanie, a także pozostali trumpiści (były prezydent ma sporo zwolenników wśród wyborców niezależnych, czyli tych, którzy nie identyfikują się ani z Partią Republikańską, ani Demokratyczną) upatrują w tym szykan, które mają pozbawić byłego prezydenta możliwości startu w wyborach. Ba, być może nawet uniemożliwianie Republikanom wystawienie dowolnego kandydata. Oto sędzia federalna Aileen Cannon (ha Działo sic) wyznaczyła termin rozprawy dotyczącej oskarżenia byłego prezydenta o nielegalnego przechowywania poufnych dokumentów na 20 maja 2024. Będzie już więc po prawyborach w Partii Republikańskiej, które kończą się w połowie marca i przed Krajową Konwencją Republikanów zaplanowaną na 15 -18 lipca. Jeśli Trump zostanie skazany, Republikanie w praktyce nie będą mieli możliwościowi wystawienia innego kandydata. Albo bardzo ograniczoną.
To jedna z wielu kuriozalnych persekucji, którą Demokraci chcą dopaść Trumpa. Podobne sprawy - przechowywania tajnych dokumentów po zakończeniu urzędowania, dotyczyły też Joe Bidena, kiedy skończyła się jego kadencja wiceprezydenta u Bracka Husseina Obamy. Słynna była też afera związana z trzymaniem przez sekretarz stanu Hillary Clinton, także już po urzędowaniu, dokumentów, poufnych danych na prywatnych serwerach, które stały w piwnicy jej domu. Wszystko skończyło się niczym, chociaż wiadomo, że Clinton zniszczyła korespondencję w tej sprawie a także urządzenia elektroniczne. Ale Biden i Clinton należą do prawidłowej Partii Demokratów, a co więcej są częścią establishmentu, zaś Trump nie i stanowi on największe zagrożenie dla Washington swamp - waszyngtońskiego bagna. Trump skomentował ostanie akcje prawnicze przeciwko niemu mówiąc, że się nie zatrzyma. Chodzi oczywiście o kontynuowanie działalności politycznej i ubieganie się o prezydenturę.
To niekończąca się walka od dnia kiedy zjechałem ruchomymi schodami w Trump Tower
— komentuje Trump nawiązując do słynnej sceny po zakończeniu konferencji prasowej, na której w 2015 roku pierwszy raz ogłosił zamiar walki o Biały Dom - w wyborach 2016.
Ani FBI, ani Departament Stanu nie powstrzymają mnie przed walka o amerykański naród.
Wydaje się, że kompletnie nietrafione są opinie tych komentatorów, którzy twierdza, iż Demokraci chcą zrobić z Trumpa męczennika, by to on był kandydatem Republikanów, bo Joe Biden czy inny nominat Demokratów z łatwością sobie z nim poradzą. Nigdy się z takimi interpretacjami nie zgadzałem, a teraz Trump ma znacznie większe poparcie niż obecny prezydent i co więcej, sondaże wskazują, że w bezpośrednim pojedynku tych dwóch rywali, to właśnie „pomarańczowy Donald” byłby zwycięzcą. Dziś wiele wskazuje na to, że Demokraci chcą rozstrzygnąć wybory nie przy urnach, ale na salach sądowych.
Powinniśmy już dawno porzucić bezkrytyczną wiarę w amerykańskie instytucje i amerykańską demokrację. Lewica idzie przez instytucje i niszczy je na całym świecie, a nie tylko w oszalałej Hiszpanii czy Brukseli. Rozkład cywilizacyjny widoczny jest wszędzie, a może szczególnie za oceanem. Trzeba pamiętać, że to tam zrodziły się dwie najbardziej destrukcyjne ideologie XXI wieku - klimatyzm i LGBTVN+ (nazizm, komunizm, etc. to starsze wynalazki). Jakkolwiek nie podobałaby się nam fanfaronada Trumpa, jego często aroganckie zachowanie, czy niejednoznaczne, buńczuczne i nieraz głupie wypowiedzi na temat wojny na Ukrainie, to póki co jest on jedynym na horyzoncie potencjalnym przywódcą na świecie, który może powstrzymać szaleństwa postępującego postępu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/655629-trump-nigdy-sie-nie-zatrzymam-gigantyczna-przewaga