Giulio Meotti jest dziennikarzem prestiżowej włoskiej gazety „Il Foglio”. Zajmuje się głównie tematyką kulturową, polityką zagraniczną oraz kwestiami społeczno-demograficznymi w Europie. Jest płodnym pisarzem - niedawno napisał kolejną książkę pod niedwuznacznym tytułem „’Słodki’ podbój. Europa poddaje się islamowi”. Książka opowiada o „Projekcie”, który został odkryty, gdy w Lugano w Szwajcarii, w willi egipskiego bankiera powiązanego z Bractwem Muzułmańskim, szwajcarscy śledczy znaleźli dokument, który pozostawał tajny przez dwadzieścia lat. Jej tytuł brzmi „Projekt” - mówi o planie „ustanowienia królestwa Allaha na całym świecie”. Odkąd kamień węgielny pierwszego Wielkiego Meczetu został położony w Rzymie w 1984 r., Europa znalazła się w centrum tego „Projektu”. W ciągu 30 lat we Francji zbudowano więcej meczetów niż wszystkich kościołów w ciągu stulecia. Bruksela została przekształcona w „bazę Bractwa Muzułmańskiego” Starego Kontynentu, a Włochy to kraj, w którym islamiści zainwestowali najwięcej. Giulio Meotti opowiada o tym „Projekcie” realizowanym przez reżimy islamskie mającym na celu podbicie Europie, która – rządzona przez obecną klasę polityczna - gotowa jest się poddać.
Z tego powodu z dużym zainteresowaniem przeczytałem wywiad z Meottim na temat wydarzeń rozgrywających się we Francji, udzielony magazynowi „Atlantico Quotidiano”.
Dziennikarz przede wszystkim krytykuje haniebne, opóźnione i ograniczone relacjonowanie wydarzeń w mediach, ponieważ według niego:
Wszystko, co negatywnie wiąże się z imigracją, wielokulturowością i islamem, jest traktowane w naszych mediach z zażenowaniem (…) Relacje wydarzeń są groteskowe - uczestników zamieszek określa się jako „protestujących”, a najbardziej dramatyczne sceny (takie jak te ukazujące lincze na policjantach) nie są transmitowane.
Nie zdarza się to po raz pierwszy - „próba ukrycia prawdy przez media głównego nurtu to ugruntowany zwyczaj”. Dla Meottiego sytuacja jest „po prostu dramatyczna! Francja się dezintegruje”. Podkreśla, że tym razem zamieszki „bardzo różnią się od tych, które miały miejsce w 2005 r.”, gdyż nie ograniczają się do Paryża i są „atakiem na państwo narodowe, skoro płoną też budynki użyteczności publicznej, ratusze, biblioteki i posterunki policji”.
Oczywiście pewnego dnia zamieszki ucichną, ale zdaniem dziennikarza ich przyczyny pozostaną:
Problemy Francji wynikają ze zjawiska islamizacji jej terytorium, która postępuje nieprzerwanie od dziesięcioleci.
Meotti przypomina, że według oficjalnych analiz przeprowadzonych przez służby bezpieczeństwa, we Francji znajduje się około „150 enklaw - części miasta, w których mamy do czynienia ze swego rodzaju mieszanką bandytyzmu i islamu”, gdzie obowiązuje szariat.
We Francji pozwolono, by na jej terytorium wkroczyła inna cywilizacja, nie zastanawiając się nawet, czy jej zwyczaje społeczne i religijne są zgodne z prawem narodowym
– stwierdza dziennikarz.
Meotti bardzo krytycznie odnosi się do prezydenta Macrona, który przez lata wspierał ten proces z powodów politycznych i wyborczych:
„Przez lata swojej prezydentury nie zrobił praktycznie nic, by powstrzymać i uporać się ze zjawiskiem islamizacji, a efekty tego są widoczne”.
Włoski analityk wskazuje na problem Macrona, który polega na tym, że „jest słaby w działaniu, będąc jedynie technokratą i bankierem nieprzygotowanym do aktywnego zajmowania się podobnymi problemami”, z tego powodu „okazuje się niezdolny do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli”.
Jak to dobrze, że w Polsce rządzą politycy, którzy mają poglądy odmienne od poglądów i linii działania prezydenta Macrona. Natomiast jego polscy zwolennicy, ludzie, którzy wskazują na Paryż jako przykład do naśladowania, powinni się zastanowić czy przypadkiem nie „postawili na złego konia”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/653169-meotti-zislamizowana-francja-dezintegruje-sie