„To po prostu ilustracja bankructwa tej polityki. Ona zbankrutowała i mamy do czynienia z gigantycznym kryzysem społecznym i państwowym, nie tylko we Francji, ale w ogóle we Europie Zachodniej” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog z KUL.
Zamieszki we Francji
W odpowiedzi na śmierć 17-letniego Nahela zastrzelonego przez funkcjonariusza policji w całej Francji dochodzi do ogromnych zamieszek. Francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że podczas czwartej nocy zamieszek i protestów w całym kraju uszkodzono lub podpalono 234 budynki, w płomieniach stanęło 1350 pojazdów, aresztowano 1311 osób, a 79 policjantów i żandarmów odniosło obrażenia.
Do najpoważniejszych starć dochodziło w Marsylii i Lyonie.
„Kolejny akord wojny kulturowej”
O sytuację we Francji zapytałam prof. Mieczysława Rybę.
To kolejny akord pewnej wojny kulturowej, wojny cywilizacyjnej, którą Francja zafundowała sobie przez kilkadziesiąt lat. To ilustracja problemu, który przeżywają praktycznie wszystkie albo większość krajów zachodnioeuropejskich prowadzących tzw. politykę multikulturalizmu, czyli mieszania ludzi z różnych kultur i cywilizacji bez jakiejś racjonalności w tym wszystkim
— ocenia mój rozmówca.
To po prostu ilustracja bankructwa tej polityki. Ona zbankrutowała i mamy do czynienia z gigantycznym kryzysem społecznym i państwowym, nie tylko we Francji, ale w ogóle we Europie Zachodniej
— dodaje politolog.
Czy wypowiedzi polskiej opozycji - zwłaszcza tej lewicowej - na temat zamieszek we Francji i rozpaczliwe próby przekonywania, że nie ma to związku z tym, że kraje Europy Zachodniej przyjęły ogromną liczbę migrantów - tym wyraźniej pokazują to bankructwo?
W tym przypadku jest to raczej bankructwo naszej opozycji, która nie dostrzega prostych związków przyczynowo-skutkowych. A w tym, co obecnie próbuje nam się narzucić chodzi nie tyle o relokowanie nielegalnych migrantów - nawet w małej liczbie - ale o przenoszenie problemu na wszystkie państwa Unii, które do tej pory takich problemów sobie nie fundowały. I to nie dlatego, że poszczególne kraje tego chcą, lecz na zasadzie przymusu. Sytuacja jest wbrew traktatom, sprawiedliwości, suwerenności państwowej. I ostatecznie jest to niewygodne dla opozycji. Jej ścisłe wiązanie się z Niemcami i Unią, bezwzględne i na każdy rozkaz, pokazuje, do czego to wszystko prowadzi. To droga donikąd
— wskazuje prof. Ryba.
„Związać się z Brukselą na śmierć i życie”
CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki europoseł ujawnił plan PO ws. relokacji? „Mam nadzieję, że moi polityczni przyjaciele będą prowadzić inną politykę”
Trudno więc nie połączyć zamieszek we Francji z unijną polityką „otwartych drzwi. Tym wyraźniej wybrzmiewa niezgoda Polski i Węgier na „pakt migracyjny”. W tej kwestii inny kraj Europy Zachodniej pokłada jednak nadzieję w… powrocie Platformy Obywatelskiej do władzy w Polsce.
Wybrzmiewa to wyraźnie w wypowiedzi niemieckiego europosła CDU i rzecznika EPP, Michaela Gahlera, który - komentując w Deutschlandfunk opór Warszawy i Budapesztu wobec forsowanego przez Brukselę i Berlin mechanizmu relokacji - stwierdził:
W październiku jest możliwe, że w Polsce powstanie nowy rząd. Mam nadzieję, że moi polityczni przyjaciele wraz z koalicjantami będą prowadzili inną politykę.
Według mojego rozmówcy, ta ocena niemieckiego polityka jest oczywista.
Donald Tusk i opozycja tak silnie związały swoją przyszłość i możliwe zwycięstwo z Brukselą i Berlinem, że doskonale zdają sobie sprawę, iż nie będą mieli nie tylko możliwości oporu, ale chyba również chęci
— mówi prof. Mieczysław Ryba.
Koncepcja polityczna opozycji jest bardzo prosta: związać się z Brukselą na śmierć i życie, na dobre i na złe, niech powstanie to superpaństwo, będziemy częścią czegoś wielkiego i będziemy robić tam kariery
— ocenia.
Proszę zwrócić uwagę, że ostatnie decyzje Brukseli i Berlina to są bardzo duże porażki. Chociażby projekt współpracy z Rosją, którego „ukoronowaniem” były gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2 - katastrofa. Kwestia migracji i polityka „otwartych drzwi” - katastrofa. Popatrzmy na ich pomysły związane z Fit For 55 i polityką energetyczną - nie mają żadnych podstaw i są czymś, co wręcz odstrasza
— zauważa.
Takich rzeczy pojawia się coraz więcej, a w dodatku nie mówimy tu o drobnych sprawach, lecz strategicznych, fundamentalnych. Stąd takie bezwzględne i na każde zawołanie związanie się z Brukselą jest dla kraju bardzo niebezpieczne
— podsumowuje politolog.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/652956-ryba-zamieszki-we-francji-to-bankructwo-multikulturalizmu