Niszczenie szkół, mediatek, budynków merostwa, atakowanie policjantów, strażaków i ratowników, bezsensowna brutalność - atak na instytucje, którego jesteśmy świadkami jest symptomem zdziczenia społeczeństwa - mówi PAP historyk Pierre Vermeren. Francuskiej młodzieży nie proponuje się żadnego ideału, żadnej utopii, żadnego jednoczącego, mobilizującego czy zbiorowego projektu - dodaje.
Rosnąca na ulicach przemoc podczas demonstracji jest symptomem kryzysu. Nie potrzebujemy więcej imigrantów zarobkowych, ale więcej dobrych miejsc pracy i industrializacji, co obiecał w kampanii prezydenckiej prezydent Emmanuel Macron, a z czego się nie wywiązał
— mówi historyk.
Przedmieścia są od lat zaniedbywane, państwo się z nich wycofuje. Kolejne pokolenia migrantów zderzają się z dualnym rynkiem pracy: najbiedniejsi i robotnicy pracują najdłużej, a kadry i bogaci przechodzą na emeryturę w wieku pięćdziesięciu kilku lat. Do tego jeden Francuz pracuje na trzech niepracujących - będących na emeryturze lub pozostających bez pracy
— analizuje Vermeren.
Kryzysy ostatnich lat
W ostatnich latach przeszliśmy wiele kryzysów: covidowy, „żółtych kamizelek”, kryzysy finansowe i migracyjny, a żaden z problemów nurtujących społeczeństwo, jak problemy w systemie edukacji, służbie zdrowia czy na rynku pracy, nie został przez polityków rozwiązany – ocenia rozmówca PAP.
Rośnie przemoc na ulicach, bo ludzie ubożeją. W zasadzie nie ma sposobów na rozwiązanie obecnego kryzysu społecznego, ekonomicznego i kryzysu demokracji
— podsumowuje Vermeren.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/652907-francuski-historyk-wprost-to-zdziczenie-spoleczenstwa