Jak dotychczas uczestnicy szczytu w Wilnie są podzieleni, brakuje im wspólnego poglądu na konieczny zakres pomocy dla Ukrainy i na kwestie zapewnienia bezpieczeństwa temu państwu. Wydaje się, że Sojusz powinien szukać porozumienia najpierw w kwestiach takich jak ewolucja sytuacji międzynarodowej tj. agresywna polityka rosyjska i trwająca rywalizacja między USA a Chinami. Sprawa Ukrainy jest zagadnieniem bezpieczeństwa regionalnego, dotyczy sytuacji w Europie i jest mniej ważna niż bezpieczeństwo globalne. Ostatecznie stabilność sytuacji w Europie zależy głównie od rywalizacji między supermocarstwami.
Bezpieczeństwo Europy zależy także od przyjęcia skutecznej polityki powstrzymania rosyjskiej polityki agresji. Do tego konieczna jest polityka obronna oparta o militarną przewagę państw Sojuszu. To ona zmusi Rosję do ustępstw na terenie Ukrainy i do ograniczenia dążeń imperialnych.
Nie da się prowadzić skutecznej polityki wobec Rosji, jeżeli Sojusz będzie podzielony a poszczególne państwa będą odmiennie definiowały zagrożenia.
Warunkiem jedności sojuszu jest rezygnacja Francji z programu autonomii strategicznej, która podważa pozycję USA. Innym warunkiem jest rezygnacja Niemiec z budowy hegemonii w Europie za pomocą centralizacji procesu decyzyjnego w Unii Europejskiej. Zdecydowana polityka wobec Rosji wymaga także stabilizacji wewnątrz samej Unii. Nie da się tego osiągnąć bez bardziej pragmatycznej polityki Komisji Europejskiej. Trzeba przyjąć, że w obliczu zagrożenia ze strony Rosji i wobec rywalizacji Chin ze Stanami Zjednoczonymi, to bezpieczeństwo jest priorytetem Unii.
Szybkie i bezwarunkowe przyjecie Ukrainy do Unii Europejskiej było by decyzją pożądaną przez władze w Kijowie oraz w Waszyngtonie. W ten sposób to głównie Unia brałaby na siebie ciężary odbudowy Ukrainy i troski o jej rozwój. Jednak szybkie wejście Ukrainy do Unii Europejskiej byłoby całkowitą destrukcją obecnej polityki gospodarczej i obecnych rynków na terenie Unii. Ukraina wymaga bowiem nie tylko wielkich subwencji na odbudowę. Ma ona także potencjał gospodarczy, który stworzy dla całej Unii zupełnie nową sytuację i wymusi rewolucyjne zmiany w gospodarce europejskiej. A każde duże zmiany rodzą poczucie niepewności i sprzyjają postawom radykalnym.
Zatem ci, którzy są zwolennikami szybkiego wejścia Ukrainy do Unii powinni zrozumieć, że to jest akt prawny, który się wiąże z dużym ryzykiem politycznym i gospodarczym. Dotyczy ono wielu państw Unii. W rezultacie w wielu krajach powstałyby silne nastroje antyukraińskie. To nie jest w interesie Europy ani oczywiście nie jest w interesie samej Ukrainy. Przy takich nastrojach pomaganie Ukrainie będzie bardzo utrudnione. Politycy w państwach demokratycznych muszą bowiem liczyć się z opinią publiczną. Wejście Ukrainy do Unii Europejskiej musi być tak przygotowane, by nie wzbudzało negatywnych emocji.
Jeżeli zatem komuś rzeczywiście zależy na wspieraniu militarnym Ukrainy i jej odbudowie po wojnie, to powinien jej integrację z Unią Europejską oraz z NATO rozłożyć na raty. Inną sprawą jest pomoc dla Ukrainy podczas wojny i gwarantowanie jej bezpieczeństwa po wojnie. W tej sprawie Sojusz może i powinien pójść daleko.
Każdy kto chce dla Europy pokoju musi brać pod uwagę konieczność rokowań z Rosją. Sama siła militarna nie zapewni ani nam ani Ukrainie trwałego pokoju. Jeżeli władze w Kijowie chcą pokoju muszą się liczyć również z koniecznością porozumienia z Rosją. I nie będą to rozmowy o kapitulacji Rosji lecz o stabilizacji ukraińsko-rosyjskiej granicy. Tego nie da się osiągnąć bez pewnych koncesji np. takich jak poza blokowy status Ukrainy, jaki przewidywało Memorandum z Budapesztu z 1994 roku.
Zatem ten, kto chce Ukrainie rzeczywiście pomagać, nie może stawiać sobie celów maksymalnych lecz realne.
Bo polityka jest sztuką osiągania rzeczy możliwych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/652553-o-szczycie-nato-cele-realne-nie-maksymalne