Sytuacja w Rosji rozwija się w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Zbuntował się Jewgenij Prigożin, który zapowiedział rozpoczęcie przez lojalne wobec niego siły „marszu sprawiedliwości” i opanował Rostow nad Donem. Wcześniej Wagnerowcy, wycofujący się z frontu mieli zostać ostrzelani przez regularne siły rosyjskiej armii i zestrzelili, jak deklarują jeden z atakujących ich śmigłowców (w późniejszym nagraniu szef grupy Wagnera mówił nawet o 3 zestrzelonych śmigłowcach).
Ludzie Prigożina, jest ich jak sam mówi 25 tysięcy, a drugie tyle znajduje się w rezerwie, opanowali najważniejsze obiekty w Rostowie, w tym lotnisko i dowództwo Południowego Okręgu Wojskowego. Na wjeździe do miasta pojawiły się punkty kontrolne, odwołano wszystkie imprezy masowe, a lokalny gubernator Wasilij Gołubiew prosił już trzykrotnie mieszkańców miasta aby ci, zwłaszcza w centrum, nie wychodzili na ulice. Pojawiły się informacje o kolumnie pancernej przemieszczającej się w okolicach Woroneża, który leży na trasie M4, łączącej Rostow z Moskwą. Ma to o tyle znaczenie, że Prigożin zapowiedział, iż „marsz sprawiedliwości” skieruje się do Moskwy, po to aby rozprawić się z ministrem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem, których Wagnerowcy oskarżają o zbrodniczą nieudolność. W rosyjskiej stolicy mer Sobianin już odwołał imprezy masowe i poinformował o rozpoczęciu „operacji antyterrorystycznej”, podobne kroki podjęto też w okręgu podmoskiewskim i woroneskim. W świetle komunikatów rosyjska prokuratura rozpoczęła dochodzenie przeciw Prigożinowi w związku z próbą wojskowego zamachu, a przedstawiciele resortu obrony zwrócili się z oficjalnym apelem do walczących w szeregach Grupy Wagnera aby ci nie przyłączali się do puczu. O tym, że władze traktują sytuację jako poważną świadczy też deklaracja Pieskowa, rzecznika Kremla, że Putin w najbliższym czasie wygłosi orędzie do narodu. Wydaje się, że oskarży zbuntowanego watażkę o próbę zamachu, co albo doprowadzi do jego unieszkodliwienia, albo przeciwnie sytuacja wymknie się spod kontroli. O tym, że władze postawią na rozwiązanie siłowe świadczą informacje, której już podał portal Fontanka , iż hotel, biura i restauracje powiązane z Prigożinem w Petersburgu zostały obsadzone przez „ludzi w uniformach”, najprawdopodobniej z FSB.
Przemówienie szefa Grupy Wagnera
Zbuntowany watażka wczoraj wieczorem wygłosił przemówienie, które zaczęło być kolportowane na kanałach informacyjnych powiązanych z Grupą Wagnera i które zawiera przesłanie, a raczej uzasadnienie, buntu. Jest to ciekawe wystąpienie, któremu warto poświęcić nieco uwagi. Oskarżył on kierownictwo rosyjskiego ministerstwa obrony i Sztabu Generalnego o to, że ci wydali rozkaz zaatakowania, przy użycia sił powietrznych, zgrupowania Wagnerowców. „Zginęła ogromna liczba bojowników, naszych towarzyszy broni” – powiedział Prigożin i poinformował też, że „rada dowódców” podjęła decyzję o wymierzeniu sprawiedliwości tym, którzy są odpowiedzialni za to co się stało. Przy czy nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o straty po stronie Wagnerowców, ale o katastrofalne fiasko całej „specjalnej operacji” która w praktyce oznacza dziesiątki tysięcy ofiar po rosyjskiej stronie. Jak powiedział Prigożin, codziennie ponad tysiąc rosyjskich żołnierzy jest eliminowanych z walki przez stronę ukraińską, potwierdzając nota bene w ten sposób narrację Kijowa, głownie z powodu braków amunicji i fatalnego dowodzenia. Ludzie dezerterują nie dlatego, że są tchórzami, ale nie mają innego wyjścia, bo zostali pozostawieni „sami sobie”. Szef grupy Wagnera uprzedził też, że w najbliższym czasie Rosjanie znów będą się wycofywać z zajętych obszarów, dlatego, iż jego zdaniem, ofensywa ukraińska, choć nie wygląda spektakularnie osiąga postawione przez dowództwo cele pozbawiając Moskali zaopatrzenia. Na dodatek oświadczył, że Szojgu i Gierasimow, ukrywają przed Putinem prawdziwą liczbę ofiar, na użytek wewnętrznych informacji „zaniżają ją co najmniej trzykrotnie” a w oficjalnych komunikatach i doniesieniach „co najmniej dziesięciokrotnie”. Wojna z Ukrainą została nie tylko fatalnie przygotowana, ale również rozpoczęto ją zupełnie niepotrzebnie, bo ani NATO, ani tym bardziej Kijów nie miał zamiaru nikogo atakować, z pewnością nie Rosję. Jedynym powodem była próżność Szojgu, który okłamywał Putina jeśli chodzi o stan przygotowań rosyjskiej armii i spodziewaną siłę oporu strony ukraińskiej a zaczął wojnę dlatego, że chciał zostać marszałkiem Rosji i jeszcze wzmocnić swoją pozycję. Inne motywy, jak argumentował Prigożin, były jeszcze mniej chwalebne.
Otóż kierownictwo rosyjskiego MON i wysocy rangą urzędnicy kremlowscy, którzy przez lata nadzorowali Donbas, chcieli w związku z wojną ukryć skalę złodziejstwa jaka miała miejsce. Przez lata znaczna część środków przeznaczanych na utrzymanie i szkolenie armii tzw. „republik ludowych” była rozkradana a krótka i zwycięska w założeniach kampania miała to wszystko przysłonić, jako, że „zwycięzców się nie sądzi”. Innym motywem wojny, była nieskrywana chęć rosyjskich oligarchów, którzy jak powiedział Prigożin „rządzą krajem” aby podzielić się wpływami i biznesem na Ukrainie, oczywiście już po zdobyciu kraju. Obraz Putina, jaki wyłania się z wystąpienia szefa Grupy Wagnera nie jest też budujący. Nie mamy do czynienia z silnym i podejmującym samodzielnie decyzję przywódcą mocarstwa, ale z „dziaduniem” okłamywanym i manipulowanym przez otoczenie, który jest bardziej fasadowym a nie realnym przywódcą biorącego udział w wojnie kraju.
Narracja na temat rozpoczęcia wojny, którą zaprezentował Prigożin, jest całkowicie sprzeczna z tym, co do tej pory głosiła oficjalna propaganda głosząca, że Rosja wykonała uderzenie uprzedzające co miałoby świadczyć o strategicznej mądrości Putina. Teraz mamy obraz niepotrzebnego konfliktu, który już przyniósł dziesiątki tysięcy ofiar i grozi rozpadem Federacji Rosyjskiej, i to na dodatek wojny, która została rozpoczęta z powodu niepohamowanej żądzy zaszczytów i bogactwa dowództwa sił zbrojnych i rosyjskich oligarchów. Nie ma zatem niczego dziwnego w tym, że wystąpienie i bunt Prigożina poparli już niektórzy rosyjscy opozycjoniści, choćby Michaił Chodorkowski, który napisał, że szef Grupy Wagnera „słowo w słowo” mówi obecnie to co od miesięcy głoszą antyputinowscy opozycjoniści.
Sytuacja jest niejasna, nie wiadomo jak zareagują na to, co się dzieje przedstawiciele armii i innych resortów siłowych (Prigożin mówi, o tym, że już do jego sił przyłączyło się kilkudziesięciu żołnierzy). Opozycyjny politolog Abbas Galiamow mówi w rozmowie z portalem Novaja Gazieta, że większość przedstawicieli resortów siłowych „to oportuniści”, którzy teraz będą się przyglądać, która strona weźmie górę. Obecnie starcie przebiega po linii Prigożin, turbopatrioci i Grupa Wagnera kontra dowództwo rosyjskich sił zbrojnych. Może się np. okazać, choć nie jest to bardzo prawdopodobne, że w spór włączą się inne organa władzy takie jak rosyjska Duma Państwowa, która hipotetycznie mogłaby przyjąć stanowisko w obronie Prigożina. Nie chodzi w tym wypadku o jego osobisty los, bo ten jest już chyba przesądzony, ale o delikatny stan równowagi w rosyjskich elitach, który mógłby się przechylić na stronę obozu turbopatriotów.
Niezawisimaja Gazieta, dziennik uchodzący za politycznie powiązany z merem Moskwy Sobianinem, który kreuje się na dalekiego od obozu turbopatriotów technokratę informuje, że ci ostatni przystąpili do tworzenia struktur organizacyjnych. Na razie odłam powiązany z Girkinem – Striełkowem, ma odbyć zjazd w Moskwie, mówi się też o powołaniu biur w Petersburgu, ale zdaniem dziennika prace organizacyjne mają szerszy rozmach i już trwają. Może oczywiście chodzić w tym wypadku o często stosowany przez kremlowskich polittechnologów manewr polegający na tworzeniu różnych fasadowych ruchów po to aby przechwycić albo przynajmniej unieszkodliwić radykalizujące się grupy elektoratu. Pamiętajmy, że w przyszłym roku w Rosji mają się odbyć kolejne „wybory” prezydenckie, co oznacza, że polityczna machina już działa. Tym nie mniej, niezależnie od rzeczywistych mechanizmów kryjących się za ruchem patriotycznym Girkina – Striełkowa, warto odnotować dwie kwestie. Po pierwsze jego uruchomienie może świadczyć o zmianie nastrojów rosyjskiej opinii publicznej i po drugie, trzeba pamiętać, że nawet inspirowane i kontrolowane przez służby specjalne ruchy społeczne i polityczne, zdarza się, że „wybijają się na niepodległość” w szybko zmieniającej się sytuacji społecznej.
„Kreml sygnalizuje gotowość zakończenia wojny”
Możemy też zaryzykować jeszcze jedną hipotezę. Otóż, od pewnego czasu Kreml sygnalizuje gotowość zakończenia wojny. W czasie niedawnego spotkania z tzw. korespondentami wojennymi Putin podał nową definicje „demilitaryzacji” Ukrainy. Pierwotnie mówiło się o tym, że po zwycięstwie Moskwa narzuci Kijowowi limity jeśli chodzi o stan sił zbrojnych, ale teraz rosyjski prezydent mówi, że demilitaryzacja już się dokonała, bo ukraiński przemysł jest zniszczony i nie będzie jeszcze przez długi czas w stanie zaopatrywać sił zbrojnych. Dyskusja na temat użycia przez Rosję taktycznej broni jądrowej, zapoczątkowana przez Karaganowa w której wziął ostatnio udział również Dmitrij Trenin może być odczytywana w kategoriach sygnału strategicznego wysłanego przez Moskwę, którego istotą jest gotowość zakończenia, na warunkach akceptowalnych dla Kremla, wojny. Trenin pisze zresztą o tym wprost argumentując, że „Jednoznaczny – i już nie słowny – sygnał powinien zostać wysłany do naszego głównego przeciwnika, że Moskwa nie będzie grać na zasadach ustalonych przez stronę przeciwną. Oczywiście równolegle konieczne jest zorganizowanie poufnego dialogu z naszymi partnerami strategicznymi i państwami neutralnymi, nakreślając motywy i cele naszych działań. Nie należy ukrywać możliwości użycia broni nuklearnej w obecnym konflikcie. Taka realna, a nie tylko teoretyczna perspektywa powinna stać się zachętą do ograniczenia i powstrzymania eskalacji wojny, a docelowo utorować drogę do odpowiedniej dla nas równowagi strategicznej w Europie.”
Nie można w związku z tym wykluczyć, że „bunt Prigożina” jest reakcją na spodziewane zakończenie wojny, bo jak argumentuje Galliamow, szef Grupy Wagnera swe przemówienie, które może być porównane do przekroczenia Rubikonu, nagrał już po a nie przed tym, jak w Moskwie podjęto decyzję o jego eliminacji, bo stał się niewygodnym w nowych realiach partnerem. Możemy mieć oczywiście do czynienia z początkiem rewolucji w Rosji, sytuacja jest bowiem napięta i może wymknąć się spod kontroli. Ale bardziej prawdopodobnym, choć dziś nikt nie wie jak będzie, jest scenariusz o którym mówił Prigożin. Rosjanie znów „przegrupują swoje wojska” co oznacza, że oddadzą stronie ukraińskiej kolejne obszary, bo ofensywa idzie zgodnie z planem, choć nie w sposób tak dynamiczny, jak spodziewali się niektórzy komentatorzy, a to zmusza kierownictwo Federacji Rosyjskiej do budowania narracji na temat winnych takiego obrotu spraw. Kozłem ofiarnym może być zarówno szef Grupy Wagnera, jak i Szojgu z Gierasimowem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/651980-bunt-prigozyna-reakcja-na-spodziewane-zakonczenie-wojny