Hiszpania pozostaje krajem wybitnym nie tylko jeśli chodzi o osiągnięcia w futbolu, ale też w nienotowanej punktowo dziedzinie szaleństw progresywnej edukacji seksualnej. Na tym polu umie zdeklasować innych konkurentów, bo jak wiadomo w kraju Almodovara należy biec z postępem jeszcze szybciej, aby zapomnieć o jakże wstydliwych dziś - katolickich korzeniach.
Od paru lat przez prasę codzienną przetaczają się skandale związane z podręcznikami do edukacji seksualnej i rozdziałami poświęconymi np. masturbacji dla dzieci. Ponieważ jednak polskim czytelnikom podobne perwersje nie mieszczą się w głowie, więc odwołajmy się od razu do cytatu z dziennika „ABC” z 29.11.2023 (który można porównywać z dziennikiem „Rzeczpospolita”)
Stowarzyszenie Prawników Chrześcijańskich zwróciło się do Izby Administracyjnej Sądu Najwyższego Katalonii (TSJC) o podjęcie kroków, aby rząd Katalonii anulował program edukacyjny „CoEduca’t” czyli plan edukacji afektywnej i seksualnej, przeznaczonej na rok akademicki 2019-2020, aby - jak czytamy na stronie internetowej programu- „pomóc ośrodkom edukacyjnym w promowaniu i uwidacznianiu perspektywy płci, koedukacji i edukacji afektywnej seksualnej”. Wśród materiałów skierowanych do uczniów edukacji wczesnoszkolnej (od 3 do 5 lat) znajduje się warsztat, w którym dzieci w tym wieku uczone są masturbacji, co pskarżący uważa za „odchylenie”. W innych materiałach skierowanych do uczniów trzeciej i czwartej klasy obowiązkowej szkoły średniej (ESO) plan promowany przez rząd regionalny doradza uczniom, na przykład, jak uprawiać seks oralny lub masturbować się, a także zamieszcza informacje o tym, że aborcja jest legalna i bezpłatna.
Ktokolwiek zna lepiej Hiszpanię przywykł już do tego typu informacji, bo kraj zarządzany przez najbardziej progresistowski rząd Europy ma na koncie sporą ilość „wyznalazków” jeśli chodzi o niszczenie niewinności dzieci. Naiwnością byłoby sądzić, że nie ma to nic wspólnego z mniej lub bardziej otwartym dążeniem lewicy do prób zalegalizowania pedofilii. Wszak to właśnie hiszpańska ministra równości Irene Montero wsławiła się frazą:
Wszystkie dzieci w tym kraju: chłopcy, dziewczęta, dzieci niebinarne mają prawo wiedzieć, że mogą kochać lub uprawiać stosunki seksualne z kimkolwiek zechcą, oczywiście za uprzednio wyrażoną zgodą.
A ponieważ jej wypowiedź skierowana była także przeciwko deputowanym z konserwatywnej partii VOX dodała tonem reprymendy:
To są prawa już im przyznane, nawet jeśli wam się to nie podoba.
W Hiszpanii dopuszczalny wiek podjęcia stosunków seksualnych to 16 lat, ale z wypowiedzi ministry wynikało, że nie stawia ona żadnych ograniczeń wiekowych, choć jest to sprzeczne z art. 181 KK, który za stosunki seksualne z nieletnimi poniżej 16 roku życia karze wyrokiem od dwóch do sześciu lat pozbawienia wolności. Trzeba też zaznaczyć, że już w styczniu 2020 inna ministra edukacji Isabel Celaá przypomniała Hiszpanom:
W żadnym razie nie należy myśleć, że dzieci należą do rodziców
– przypominając, że to państwo zastrzega sobie władzę do decydowania o wychowaniu nieletnich.
Mimo wszystko, prasa mainstreamowa także przygotowuje mentalnie społeczeństwo na eksperyment lewicy i dlatego dąży do przekonania odbiorców, aby porzucili stereotypowe myślenie i wreszcie zaakceptowali potrzeby seksualne małych dzieci. Stąd wykwitają artykuły takie jak ten ostatni w partnerskim dla Wyborczej „El País” zatytułowany: „Genitalia, przyjemność, intymność dziecięcej masturbacji” z 19 czerwca.
Dowiadujemy się z niego, o tym, co ponoć najnormalniejsze pod słońcem czyli autostymulacji i masturbacji maluchów:
Czasami małe dzieci czołgają się po podłodze przez długi czas. Ocierają się o krzesło, dziwnie siedzą przez większość czasu na zjeżdżalni lub badają ciała swoje i innych kolegów z klasy, bawiąc się w to, co nazywają „pójściem do lekarza”. I nauczyciele to widzą.”
Otóż ponoć powszechne zakłopotanie nauczycieli wobec masowości zjawiska skłoniło badaczy z Autonomicznego Uniwersytetu w Barcelonie do podjęcia prac badawczych.
Wyniki badań odzwierciedlają rosnące zaniepokojenie nauczycieli szkół podstawowych, jak zarządzać tymi zachowaniami i nie zawstydzać uczniów.
Z bełkotliwego tekstu autorka artykułu wyprowadza typowe wnioski obowiązujące w Hiszpanii od czasów Zapatero, czyli jeszcze więcej edukacji seksualnej oraz „rozszerzyć treści dotyczące seksualności w szkołach”.
Doprawdy, człowiek odrobinę zorientowany w codzienności Hiszpanii doskonale wie, że nawet matematykę rozpoczęto tam nauczać „w perspektywie gender” więc …rozszerzyć to co rozszerzone do granic wytrzymałości wydaje się po prostu żądaniem przyspieszonej autodestrukcji społeczeństwa. Zaprezentowane badania Uniwersytetu w Barcelonie (to piękne miasto jest też prawdziwym epicentrum lewactwa w Hiszpanii) mnożą też typowe problemy i pytania radykalnego feminizmu. Należy bowiem ubolewać nad nierównością w dostępie do masturbacji przez chłopców i dziewczęta:
Może być tak, że samodotykanie się chłopców nie kłóci się tak bardzo ze społeczną ideą męskiego poszukiwania przyjemności i przedstawiania ich seksualności jako naturalnej lub niekontrolowanej. (…) Kiedy jednak dziewczyny ocierają się o siebie na zajęciach, łamią jedno z tabu współczesnego społeczeństwa, jakim jest kobieca przyjemność. A nauczyciele problematyzują zachowania tych dziewcząt i martwią się o ich reputację seksualną
— podsumowuje badanie.
Martwić się o reputację Hiszpanii jest już jakby trochę za późno, więc pomartwmy się o to, kiedy a właściwie jak szybko - nasz liberalno-lewicowy salon uzna podobne badania i trendy za unijną dyrektywę i niezbędny etap w dojrzewaniu zapóźnionego społeczeństwa polskiego do wzorców europejskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/651784-lekcje-masturbacji-dla-dzieci