Czasem trzeba zajrzeć pod poszewkę zdarzeń z innej perspektywy, aby zobaczyć, że liderzy Europy nie mają żadnego problemu ściskając ręce krwawych dyktatorów lewicy iberoamerykańskiej, ale za to napawa ich odrazą obecność przywódców konserwatywnych w Europie.
Uściski z kryminalistą
Dwa przykłady tylko z ostatniego miesiąca powinny spowodować oburzenie europejskiego mainstreamu, gdyby tenże miał cokolwiek wspólnego z przyzwoitością a nie z posłusznym wypełnianiem lewicowej agendy. Oto wysoki komisarz UE Josep Borrell ściska ręce w Hawanie przywódcy komunistycznego reżimu Miguel Díaz-Canela, gwarantując rozwój jak najlepszych dwustronnych relacji między UE a komunistyczną Kubą. Niemniej zadziwia trwająca wizyta prezydenta Kolumbii Gustavo Petro w Berlinie i uściski z kanclerzem Scholzem, choć przecież Petro był więzionym kryminalistą, jednym z liderów terrorystycznej grupy M-19 odpowiedzialnej między innymi za masakrę 101 osób w Pałacu Sprawiedliwości w Bogocie czy ostrzał rakietowy ambasady USA w 1985r.
Ale cóż z tego, skoro ani mroczna przeszłość prezydenta Kolumbii, ani nawet obecne skandale podsłuchowe, które ujawniły finansowanie kampanii prezydenta przez powiązane z nim kartele narkotykowe, nie przeszkadzają Berlinowi w oklaskiwaniu gościa. Również wtedy, gdy ten wypowiedział na konferencji w berlińskiej Fundacji Friedrich-Ebert-Stiftung następujące, skandaliczne słowa:
Dziś, po neoliberalnej nocy - jak ją nazywamy - która zdominowała świat przez ostatnie dekady od upadku muru berlińskiego, wiemy, że przyniosła falę neokonserwatyzmu, zniszczenie ruchu robotniczego na skalę światową, ogromne osłabienie i ogromną stratę dla lewicowych wartości
— powiedział Petro w Berlinie.
Trzeba przyznać, że lamentował nad upadkiem muru nie w obecności Kanclerza, ale mimo wszystko przemowa Kolumbijczyka została nagłośniona, a władze Niemiec nie odniosły się do nich w żaden sposób, choć umiały jednocześnie witać go z odpowiednią pompą:
Będziemy nadal wspierać Kolumbię na drodze do wszechstronnego pokoju. Ostatnie postępy waszego rządu dają nadzieję. Dobrze, że ściśle współpracujemy w kwestiach klimatu, transformacji energetycznej, a wkrótce także nad wodorem. Witajcie w Berlinie!
— jak przeczytać można na koncie twitterowym kanclerza Scholza.
Niemieckie „kamienie milowe”
Prezydent Kolumbii odwiedził pałac prezydencki w Berlinie, gdzie obaj przywódcy spotkali się, aby dokonać historycznego zwrotu skarbów archeologicznych – masek Indian Kogui, przechowywanych od 1915 roku w Muzeum Etnologicznym Muzeów Narodowych w stolicy Niemiec.
Prezydent Petro powiedział, że zwrot tych masek stanowi wsparcie Europy dla wzmocnienia pozycji rdzennej ludności i zapewnił, że po dotarciu do ojczyzny maski „połączą się z duchami, aby pomóc Kolumbii osiągnąć całkowity pokój”.
Z kolei rząd niemiecki wystosował notę: „Rada zarządzająca Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego na nadzwyczajnym zgromadzeniu opowiedziała się większością głosów za zwrotem masek. Zarówno głosowanie, jak i dostawa masek do Kolumbii stanowią historyczny kamień milowy w historii stosunków dwustronnych i historii kultury Kolumbii”.
Jak miło, że Niemcy też realizują jakieś kamienie milowe… Szkoda, że wynagradzają bardzo oszczędnie i tylko wybranych sojuszników o „nieposzlakowanej” lewicowej i terrorystycznej proweniencji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/651074-berlin-zaciska-wiezy-z-kryminalista-z-kolumbii