Wczoraj w Parlamencie Europejskim wystąpił kanclerz Niemiec Olaf Scholz w ramach debat o „Przyszłości Europy” i wszystko wskazuje na to, że nie będzie tego pobytu, zaliczał do udanych.
Okazało się, że jego wystąpienie, nie zostało dobrze przyjęte, tak naprawdę w debacie wystąpili głównie europosłowie z Niemiec z różnych frakcji politycznych, którzy głównie atakowali politykę niemieckiego rządu.
Bronili Scholza tylko niemieccy europosłowie z S&D, wszyscy pozostali krytykowali jego politykę, nawet przedstawiciele frakcji Zielonych, z którymi przecież w Niemczech, są w koalicji rządowej.
Przemówienie Scholza w PE
Scholz wprawdzie zaczął swoje wystąpienie od przypomnienia, że przemawia w 78 rocznicę zakończenia II wojny światowej, którą wywołali Niemcy, ale nawet się nie zająknął na temat odpowiedzialności materialnej za skutki tej straszliwej hekatomby.
Bardzo wyrozumiale podszedł także do niemieckiej polityki, a w konsekwencji także tej unijnej wobec Rosji, która spowodowała uzależnienie UE od surowców energetycznych z tego kraju, stwierdził, że nie ma potrzeby zastanawiania się nad przeszłością, trzeba raczej patrzeć w przyszłość, kiedy Europa będzie już niezależna od tych surowców.
Niestety nie było nawet słowa przeproszenia innych krajów UE za to, że niemiecka polityka wobec Rosji doprowadziła do poważnego uzależnienia UE od surowców energetycznych i w związku z tym po ataku Rosji na Ukrainę, ponoszą one z tego tytułu ogromne dodatkowe koszty.
Odpowiedź na wywody kanclerza
Chyba ku zaskoczeniu kanclerza Niemiec, w debacie nie miał on zbyt wielu zwolenników, tak naprawdę bronili go tylko europosłowie z jego kraju, należący do europejskiej Lewicy, wszyscy pozostali wręcz bezpardonowo go atakowali.
Najmocniejsze wystąpienie pod tym względem wygłosił przewodniczący frakcji ECR prof. Ryszard Legutko, który powiedział wprost, że w sytuacji dwóch wielkich błędów Niemiec czyli zaproszenia imigrantów w 2015 roku (herzlich willkommen Angeli Merkel) i prób „obłaskawiania” Rosji poprzez gigantyczne zakupy surowców energetycznych, sugestie powierzenia przyszłości Europy w ręce niemiecko-francuskie, są nie do zaakceptowania, głównie przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
Ale było także cały szereg wystąpień innych niemieckich europosłów, którzy mówili wprost o poważnych problemach Niemiec, ze szwankującą infrastrukturą, ogromna przestępczością, zapóźnioną edukacją i słabnącą opieką medyczną.
Wprawdzie Scholz spotkał się z mocną krytyką skutków swojego rządzenia w Niemczech ale w PE w sposób oficjalny przedstawił strategię swojego rządu dotyczącą przyszłości Unii Europejskiej.
Jego zdaniem rozszerzenie UE o Ukrainę, Mołdawię, Gruzję i kraje bałkańskie będzie możliwe tylko pod warunkiem zmian w Traktatach, w tym w szczególności zniesienia zasady jednomyślności szczególnie w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz sprawach podatkowych.
Scholz zasugerował takie rozwiązanie podczas swojego wystąpienia na uniwersytecie w Czechach ale teraz powtórzył je już oficjalnie w PE, co oznacza, że Niemcy zgodzą się na rozszerzenie UE, tylko w sytuacji kiedy zostanie zniesiona zada jednomyślności.
Stawia to przed naszym krajem nie lada wyzwanie, jesteśmy bowiem głównym orędownikiem szybkiego przyjęcia Ukrainy do UE i jednocześnie jest nie do przyjęcia dla nas przyjęcie zasady jednomyślności, nawet gdyby miało to dotyczyć tylko dwóch obszarów, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz spraw podatkowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/645884-olaf-scholz-nie-zaliczy-swojego-wystapienia-w-pe-do-udanych