Obecnie państwo ukraińskie zidentyfikowało 19 393 dzieci, które Rosjanie wywieźli na wschód. Ta liczba oznacza że z imienia i nazwiska znani są najmłodsi obywatele uprowadzeni przez okupanta, ale nie jest to pełna liczba ofiar, to jedynie zgłoszone osoby. Szacuje się, że ponad 100 tysięcy dzieci z Ukrainy opuściło swoje domy pod lufami rosyjskich karabinów, choć część z nich udała się w nowe miejsca zamieszkania z rodzicami. Rosyjscy urzędnicy niekiedy dopilnowali, by dorośli podpisali „zgody” na wyjazd ale o samodzielnej i autonomicznej decyzji w warunkach pełnej represji okupacji, nie może być mowy.
O warunkach, jakie panują wśród dzieci porwanych przez Rosjan wiemy m.in. od tych najmłodszych, których udało się stronie ukraińskiej odzyskać (na dziś są to 364 osoby).
Piętnastoletni Vladyslav opowiadał jak zamknięto go w celi:
Mnie przydzielili jednoosobową celę, ona była bardzo mała, tam było dosłownie 2 na 3 metry. Tam było duże echo, więc gdy torturowali kogoś dalej, tak 4-5 metrów ode mnie, to wszystko było wyraźnie słychać. (…) I każdego dnia ty się budzisz przerażony, bo - jak w loterii - ty będziesz żyć jutro czy umrzesz? (…) Po 4-5 dniach do celi przyprowadzili kolejnego człowieka. Miał 24 lata, był młody. Rosjanie go katowali 3 dni, razili go prądem, bardzo go bili kastetami, kolbami karabinów, kopali go, potem zdjęli mu spodnie i bili go po… genitaliach. On później, po trzech dniach, postradał zmysły.
Dalsza jego relacja dotyczy cierpienia i prób samobójczych współwięźnia. Jednak większość porwanych dzieci, niczym w słynnej niemieckiej akcji na polskich dzieciach, potocznie nazywanej operacją „Dzieci Zamojszczyzny” jest przeznaczona do zindoktrynowania i przerobienia tożsamości. Dzięki dociekliwości Petra Andruszczenki, doradcy mera Mariupola, znamy los niektórych grup dzieci z tego miasta. Na zdjęciach z mediów społecznościowych w Rosji rozpoznano ukraińskich obywateli, których okupanci indoktrynują, przeprowadzają „lekcje odwagi” uczące nienawiści do Ukrainy i uwielbienia dla Związku Sowieckiego i Kremla. Na niektórych zdjęciach widać mundurowych pilnujących młodzież podczas pokazowych lekcji, niekiedy miny tych uczniów mówią same za siebie.
Rosja więc przetacza sobie młodą krew niczym legendarni bogacze, chcący się odmłodzić. Pod Bachmutem czy w obwodzie zaporoskim giną często niemłodzi mężczyźni z prowincji, czasem życiowe niedorajdy, przedstawiciele azjatyckich Jakutów czy Buriatów, zaś do Rosji napływają setki tysięcy rosyjskojęzycznych dorosłych i dziesiątki tysięcy dzieci. Ile zginęło obywateli Federacji Rosyjskiej? 200 tysięcy? Ilu przywieziono nowych mieszkańców? Ponad milion? Dla statystyk kremlowskich ludobójców ten bilans może wydawać się szczególnie atrakcyjny.
Wiek praw człowieka, postępu i humanizmu, demokracji i tolerancji, rozbija się o stare praktyki nazistów germanizujących jasnowłose dzieci czy XVII-wiecznych Turków porywających chłopów w jasyr i szkolących ich na janczarów.
Niech nam ta kolejna niewyobrażalna zbrodnia nie pozwala zapomnieć o tym co się dzieje za naszą wschodnią granicą.
ZOBACZ CO ROSJANIE ROBIĄ Z PORWANYMI DZIEĆMI:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/645799-ile-rosjanie-porwali-ukrainskich-dzieci-co-z-nimi-robia