Na tle zachodnich sojuszników Ukrainy Polska wyróżnia się tym, że stała po stronie Kijowa i wierzyła w jego sukces w wojnie z Moskwą jeszcze przed inwazją Rosji na sąsiedni kraj; Warszawa pozostanie naszym kluczowym partnerem również w przyszłości, ponieważ dobrze rozumie istotę rosyjskiego zagrożenia - czytamy w czwartkowej analizie portalu RBK-Ukraina.
Redakcja serwisu przeprowadziła szereg rozmów z przedstawicielami władz Ukrainy i państw zachodnich, próbując na tej podstawie zrekonstruować przebieg wydarzeń związanych ze wsparciem Kijowa przez kraje UE i NATO w latach 2021-23. Dziennikarze RBK-Ukraina doszli do wniosku, że Warszawa była i nadal jest jednym z najważniejszych partnerów Ukrainy, a stanowisko Polski znacząco wpływało na decyzje podejmowane m.in. przez USA, Francję i Niemcy.
W drugiej połowie ubiegłej dekady doszło do zauważalnego ochłodzenia w polsko-ukraińskich stosunkach. Na początku 2022 roku, tuż przed rosyjską inwazją, Warszawa i Kijów podjęły jednak bardzo bliską współpracę, a kontakty między tymi stolicami stały się wręcz przyjacielskie. Przełomowym momentem było spotkanie prezydentów Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego w rezydencji polskiej głowy państwa w Wiśle, zorganizowane 20 stycznia ubiegłego roku. Wówczas obaj przywódcy nawiązali ciepłe, bardzo bliskie relacje osobiste - wspominali rozmówcy RBK-Ukraina w polskich i ukraińskich władzach.
Przed wojną (Rosji z Ukrainą) zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że (skuteczna) obrona Ukrainy przed agresorem, to kwestia naszych narodowych interesów. Upadek Ukrainy oznaczałby dla nas wojnę. (…) Dlatego naszym celem było zmuszenie Zachodu do przekazania (Kijowowi) uzbrojenia. Jeszcze w październiku-listopadzie 2021 roku dużo mówiło się o jakimś porozumieniu USA z Rosją dotyczącym Ukrainy i Europy Wschodniej. Prezydent Duda przekonał wówczas (przywódcę USA) Joe Bidena, że należy zwiększyć liczebność amerykańskich wojsk we wschodniej części naszego kontynentu
— przyznał w rozmowie z ukraińskim portalem Jakub Kumoch, pełniący do stycznia 2023 roku funkcję szefa Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP.
Jak dodał, celem Polski stało się uświadomienie zachodnim partnerom, że próby porozumiewania się z Rosją są skazane na porażkę i nie przyniosą zakładanych efektów.
Z kolei Moskwie trzeba było dać do zrozumienia, że agresja na Ukrainę będzie dla niej oznaczać krwawą wojnę
— podkreślił Kumoch.
Bardzo istotne znaczenie miało w tym kontekście polsko-niemiecko-francuskie spotkanie w ramach Trójkąta Weimarskiego, do którego doszło 8 lutego 2022 w Berlinie. Polska bardzo się obawiała, że zachodni sojusznicy zmuszą Ukrainę do przyjęcia warunków Moskwy. Prezydent Duda próbował przekonywać kanclerza Niemiec Olafa Scholza i przywódcę Francji Emmanuela Macrona, że jeśli dojdzie do wojny, Kijów będzie się skutecznie bronił - powiadomił RBK-Ukraina, powołując się na uczestników tamtych rozmów.
Miałem wrażenie, że Scholz i Macron popatrzyli wówczas na Dudę jak na romantyka, który nie wie, o czym mówi i nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda rzeczywistość. Nic mu nawet nie odpowiedzieli. Oni naprawdę myśleli, że Rosji nie da się zwyciężyć
— wspominał jeden z informatorów RBK-Ukraina, pragnący zachować anonimowość.
Serwis poinformował, że Niemcy i Francja zamierzały wówczas przyjąć wraz z Polską deklarację, która wzywałaby Ukrainę do wypełnienia tzw. porozumień mińskich z lat 2014-15. Duda oznajmił, że te umowy są w istocie narzędziem w rękach Rosji i nie podpisze niczego bez zgody Kijowa. Władze w Warszawie przekazały Ukrainie zmieniony, bardziej akceptowalny tekst deklaracji i dopiero wówczas - po konsultacji ze stroną ukraińską - zdecydowały się na przyjęcie dokumentu. Warszawa bardzo nie chciała wysłać sygnału, że jest gotowa ustalać coś w kwestii Ukrainy bez wcześniejszego przedyskutowania tego z Kijowem - czytamy na łamach serwisu.
Portal podkreślił, że w późniejszych miesiącach, już podczas rosyjskiej inwazji, Polska odegrała kluczową rolę jako logistyczne centrum wsparcia Ukrainy przez Zachód. Uzbrojenie przekazywane walczącemu państwu trafia bowiem do Rzeszowa - głównego hubu transportowego w krajach NATO, ochranianego przez „potężne systemy obrony powietrznej”.
„Pakistan” tej wojny
Przekonywałem w Waszyngtonie, że możemy stać się „Pakistanem” tej wojny (w nawiązaniu do roli Pakistanu jako zaplecza logistycznego sił USA podczas konfliktu w Afganistanie - PAP). Mówiłem, że nigdy nie będziemy mieli wystarczających zasobów uzbrojenia, ale możemy udostępnić nasze terytorium. Amerykanie do końca nie wierzyli, że Ukraina będzie mogła się obronić, lecz zrozumieli swój błąd w drugim tygodniu wojny (na początku marca 2022 roku - PAP). Kilka dni później otrzymaliśmy z USA zapytanie: „pokażcie nam, jakie miasto, co to za miejsce”. Wtedy władze kraju podjęły decyzję w sprawie Rzeszowa
— powiedział Kumoch.
Jest godne podkreślenia, że od tamtego czasu w Rzeszowie nie było ani jednego protestu społecznego przeciwko temu, że miasto stało się kluczowym centrum logistycznym wojny. A przecież znacznie wzrósł tam poziom zagrożenia - zauważył RBK-Ukraina.
Jak podkreślono, m.in. Polska przesądziła też o zmianie stanowiska Niemiec w kwestii udzielenia wsparcia Ukrainie.
Berlin był zszokowany tym, że wiele państw, zwłaszcza Polska i kraje bałtyckie, od pierwszych dni (wojny) zaczęły na własną rękę przekazywać Ukrainie wszelką pomoc - i nikt nie pytał Niemiec o „zgodę”. Było to prawdopodobnie jednym z czynników, które skłoniły stronę niemiecką do przemyślenia swojej postawy
— zaznaczył portal.
W ocenie serwisu „Polacy, Litwini, Łotysze i Estończycy na pewno pozostaną z Ukrainą do samego końca, jaki by on nie był”. Kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o dalszą pomoc Zachodu dla Kijowa, mają jednak decyzje polityczne podejmowane w Waszyngtonie. Niemniej, Stany Zjednoczone bardzo zaangażowały się w wojnę Kijowa z Moskwą, dlatego trudno im będzie odstąpić od tej polityki niezależnie od tego, czy w kraju rządzić będą Demokraci, czy Republikanie - przekonuje RBK-Ukraina.
Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo. Rosji trzeba pokazać miejsce w szeregu - tak, żeby poniosła sromotną klęskę. Jeśli się tego nie uczyni, Kreml będzie stanowił zagrożenie jeszcze przez pięć, dziesięć, a może i dwadzieścia lat. Wybierze wówczas inną taktykę - napadnie np. na Polskę albo inne państwo. Próbujemy przekonać wszystkich naszych zachodnich partnerów, że Rosję da się pokonać. Rzecz jasna, wsparcie Zachodu nie jest wieczne, ale i Rosja nie jest wieczna, a potencjał gospodarczy obu tych stron – nieporównywalny
— zakończył Kumoch.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/645202-ukrainskie-media-polska-pozostanie-kluczowym-partnerem