„Pięć ofiar strzelaniny w Belgradzie znajduje się obecnie w stanie stabilnym; jedno dziecko w krytycznym - chociaż nastąpiła poprawa - życie kolejnego jest natomiast realnie zagrożone” - poinformowali dyrektorzy szpitali, do których trafiły ofiary nastoletniego zamachowca.
Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Serbii Milika Aszanin przekazał, że dwoje uczniów i nauczycielka czują się zdecydowanie lepiej i mają się już stosunkowo dobrze. Czwarty pacjent szpitala, postrzelony w klatkę piersiową, szyję oraz kręgosłup, „spędził wczoraj cały dzień na sali operacyjnej, przeszedł dwie operacje; odzyskał przytomność i czuje się lepiej” - powiedział Aszanin.
Musimy być jednak bardzo ostrożni i dalej kwalifikować pacjenta jako będącego w stanie krytycznym
— dodał.
Dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki Dziecięcej Sinisza Duczić powiedział, że dwóch chłopców z postrzelonymi nogami czuje się dobrze i opuszczą szpital w najbliższych dniach.
Dziewczynka, która była wczoraj operowana z powodu ran głowy, jest realnie zagrożona, w stanie krytycznym. Lekarze robią wszystko, by utrzymać ją przy życiu, chociaż jej stan jest bardzo ciężki
— przyznał lekarz.
W środę rano niespełna 14-letni uczeń szkoły podstawowej w centrum Belgradu otworzył ogień do swoich kolegów i pracowników placówki. Wskutek strzelaniny zginęło dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów. Policja zatrzymała zamachowca chwilę po ataku, gdy sam zgłosił atak i czekał na funkcjonariuszy na podwórku przed szkołą. W Serbii trwa trzydniowa żałoba narodowa.
Policyjna rekonstrukcja
Serbska policja zrekonstruowała zamach w szkole podstawowej w Belgradzie.
Ustalono, że nastolatek oddał 57 strzałów do swoich kolegów i pracowników szkoły
— poinformował portal Klix.ba.
W zamachu zginęło dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów.
Niespełna 14-letni Kosta Kecmanović oddał pierwszy - śmiertelny - strzał w kierunku pracownika szkoły z odległości 14 metrów. Następnie zaczął strzelać do znajdujących się w pobliżu uczniów i pracowników placówki.
Zamachowiec udał się następnie do pomieszczenia, gdzie trwała lekcja historii jego klasy; zaczął strzelać do nauczycielki i kolegów, zabijając na miejscu pięcioro uczniów. Chłopak użył w ataku należącego do swojego ojca półautomatycznego pistoletu Zastava CZ99.
Po dokonaniu zbrodni Kecmanović wyszedł ze szkoły, wyjął z pistoletu amunicję, rzucił broń na ziemię i zadzwonił na policję. Funkcjonariusze znaleźli przy nim kolejny pistolet, cztery koktajle Mołotowa, plan ataku oraz listę osób, które planował zabić.
Nastolatek znajduje się obecnie w klinice psychiatrycznej w Belgradzie; policja zatrzymała również jego ojca, znanego kardiologa, który uczył syna posługiwania się bronią, gdy ten miał 12 lat. Serbskie media podały, że matka i siostra zamachowca opuściły Belgrad.
W trakcie środowego zamachu w szkole podstawowej w centrum stolicy Serbii zginęło dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów. W dwóch szpitalach przebywa obecnie siedem osób, z których dwie są w stanie krytycznym. W kraju trwa trzydniowa żałoba narodowa.
„Był cichym i wycofanym chłopakiem”
Mój syn czuł się odrzucony i mówił, że nie może dopasować się do otoczenia
— powiedział ojciec niespełna 14-letniego zamachowca, który zastrzelił w szkole w stolicy Serbii Belgradzie dziewięć osób i ranił siedem.
Był cichym i wycofanym chłopakiem, nie miał wielu przyjaciół
— przyznali jego znajomi, cytowani przez telewizję Nova.
W szkole nie za bardzo się z nim kolegowano, jednak nigdy nie zachowywał się agresywnie
— powiedzieli znajomi chłopaka, dodając, że Kosta Kecmanović musiał znosić docinki i szyderstwa.
Jego sąsiedzi przyznali, że byli w szoku, kiedy dowiedzieli się, że to on stoi za zamachem w belgradzkiej szkole.
Kosta zawsze był spokojny i cichy, z dobrej rodziny. Jego ojciec jest lekarzem, matka - o ile wiem - pracuje w jednym z ministerstw. Wszyscy jesteśmy naprawdę zdewastowani
— powiedział jeden z sąsiadów.
Psychika zabójcy
Dziennikarze serbskiej telewizji dotarli do spisu jego ocen i osiągnięć, które wskazały, że często uczestniczył w konkursach z matematyki.
Komendant belgradzkiej policji Veselin Milić powiedział w wywiadzie dla telewizji RTS, że nastolatek - zgłaszając popełnioną przez siebie zbrodnię - wyznał, że jest „psychopatą, który musi się uspokoić”. Dodał, że zamachowiec przyznał w rozmowie z policjantem, że po dokonaniu zamachu „dopadł go strach, panika i zaczął dziwnie oddychać”.
Powiedział, że nie chciał użyć koktajli Mołotowa do zabicia kogokolwiek, ale chciał nimi zablokować wejście do szkoły, gdyby policja próbowała go powstrzymać
— oświadczył Milić.
Chciał zabić wszystkich, którzy go irytują i ignorują, bardzo dokładnie to zaplanował
— dodał komendant.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/645142-masakra-w-belgradzie-ojciec-zamachowca-syn-czul-odrzucenie