Podczas programu „Ukraina w ogniu” telewizji wPolsce.pl Jakub Maciejewski rozmawiał z doktorem Maciejem Gurtowskim, socjologiem z Klubu Jagiellońskiego na temat licznych pomyłek, jakie popełnili analitycy i obserwatorzy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Dlaczego eksperci tak często się mylili?
— padało pytanie. Socjolog przekonywał, że w obecnych czasach przeceniamy rolę ekspertów i „traktujemy ich jak kapłanów”. Naukowiec tłumaczył w jaki sposób ludzki umysł, choć jest przekonany o stosowaniu logiki i naukowej metodologii popełnia błędy oraz jak ludzie przywiązują się do swoich chybionych prognoz i brną dalej w swoich niesprawdzonych przekonaniach.
Uważano że Rosja jest potęgą militarną, gospodarczą, że jest hegemonem, którego nie można drażnić, ponieważ może to sprowokować Rosję do eskalacji konfliktu. Na przykład zwrócono uwagę, że nie można Ukrainie pomagać, żeby nie drażnić Rosji. Dalej mówiono, że nie wolno wysyłać na Ukrainę ciężkiego sprzętu, np. czołgów czy samolotów. Teraz to wszystko na Ukrainie jest i trudno oczekiwać eskalacji okrucieństwa, którym przecież i tak Rosjanie się tam wykazują.
Prowadzący pytał także o kwestię nierozumienia rosyjskiej specyfiki, padły także słowa o rosyjską agenturę w Polsce, która wykorzystuje hasła rzekomo antywojenne. Wreszcie padło pytanie o eksperta, który jednak się nie mylił w zasadniczych sprawach i zaskoczył socjologa trafnymi przewidywaniami. Tutaj padło nazwisko jednego komentatora: Krzysztofa Wojczala. Dlaczego? Doktor Maciej Gurtowski wyjaśnia to w programie:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/644618-jeden-ekspert-mial-racje-ws-ukrainy-padlo-nazwisko