W Związku Sowieckim prawda nie była ustalana na podstawie faktów jako zgodność z rzeczywistością, lecz na podstawie decyzji najwyższego kierownictwa partii i państwa jako jedyna, słuszna i obowiązująca linia. Wraz z różnymi zakrętami historycznymi zmieniały się kolejne wersje prawdy, zgodnie z głośnym powiedzeniem Hegla: „tym gorzej dla faktów”. W tym celu fałszowano dokumenty, retuszowano zdjęcia, niszczono archiwa, a ci, którzy upierali się przy oficjalnej linii z poprzedniego etapu, potrafili nagle zniknąć bez śladu.
Zabijali Niemcy
Dzisiejsza Federacja Rosyjska jest nieodrodną spadkobierczynią i kontynuatorką tradycji Związku Sowieckiego także w tym względzie. Przekonuje o tym (obowiązująca znów jako oficjalna) nowa wersja prawdy o mordzie katyńskim. Z okazji obchodzonej kilka dni temu 83. rocznicy tej zbrodni, niemal wszystkie media w Rosji, które wspominały o tym wydarzeniu, powtarzały stare propagandowe hasła z czasów komunistycznych o tym, że Katyniu to Niemcy rozstrzeliwali Polaków, a obarczanie za to odpowiedzialnością władz sowieckich jest kłamstwem wymyślonym przez Goebbelsa.
Zabijali Sowieci
To dość wyraźny zwrot w polityce historycznej Moskwy. Przypomnijmy, że jeszcze w 1990 roku, a więc przed rozpadem Związku Sowieckiego, Kreml uznał, że za mord na polskich oficerach odpowiadają Ławrientij Beria, Wsiewołod Mierkułow i inni towarzysze, zaś Michaił Gorbaczow wręczył Wojciechowi Jaruzelskiemu listę ofiar zbrodni. Dwa lata później prezydent Borys Jelcyn przekazał Lechowi Wałęsie pakiet dokumentów na temat mordu katyńskiego, a w 1993 roku ukląkł nawet przed pomnikiem katyńskim w Warszawie i poprosił Polaków o przebaczenie. Hołd polskim ofiarom oddał także Władimir Putin, przyklękając 7 kwietnia 2010 roku przed monumentem na cmentarzu w Katyniu. Z okazji 70. rocznicy zbrodni kilka rosyjskich stacji telewizyjnych wyemitowało nawet film Andrzeja Wajdy „Katyń”. Wydawać się mogło wówczas, że od ostatecznego uznania prawdy przez Rosję nie ma już odwrotu.
Nie wiadomo, kto zabijał
A jednak w następnych latach, w miarę wzmacniania represyjności systemu, coraz mocniej dochodził do głosu rewizjonizm historyczny. Doszło np. do całkowitej rehabilitacji paktu Ribbentrop-Mołotow, zaś II Rzeczpospolita zaczęła być przedstawiana jako antysemickie państwo, które wraz z Trzecią Rzeszą rozpętało II wojnę światową. Ów historyczny rewizjonizm dotknął także Katynia. Pierwszym poważnym sygnałem była konferencja naukowa na temat tej zbrodni zorganizowana w 2012 roku przez Rosyjskie Wojskowe Towarzystwo Historyczne. Końcowa konkluzja brzmiała następująco: nie wszystko zostało jeszcze ustalone, za wcześnie na ostateczne wnioski, potrzebne są dalsze badania.
Zabijali Sowieci, ale mieli powody
W następnych latach pojawiały się kolejne materiały, które relatywizowały sowiecką odpowiedzialność (choć jednocześnie zdarzali się też autorzy piszący prawdę, m.in. historycy związani z Towarzystwem Memoriał). Byli też tacy, którzy uznawali co prawda sowiecką odpowiedzialność, ale usprawiedliwiali ją różnymi okolicznościami. Szczególnie popularna była opowieść o tym, że mord katyński stanowił zemstę Stalina za rzekome ludobójstwo dokonane przez Polaków na kilkudziesięciu tysiącach bezbronnych jeńcach Armii Czerwonej zamkniętych w obozach internowania w latach 1919-1921. Wiadomo, że była to wersja powstała jeszcze w 1990 roku na zamówienie Michaiła Gorbaczowa, który polecił swoim propagandzistom wypreparować jakiś „anty-Katyń”. Inna interpretacja, którą rozpowszechniał m.in. historyk Stanisław Kunajew, mówiła o tym, że w Katyniu zlikwidowano antysemitów, którzy – gdyby przeżyli – wzięliby udział w Holokauście, mordując Żydów. Stalinowi należy się więc wdzięczność całego cywilizowanego świata za to, że wyeliminował potencjalnych ludobójców. Profesor slawistyki Igor Kaliganow, używając technicznego języka, nazwał z kolei mord katyński „prewencyjną sanacją klasową”.
Znów zabijali Niemcy
Dziś nawet ta wersja prawdy została porzucona i teraz obowiązuje znów ta sama co w komunistycznych czasach oficjalna wykładnia mówiąca po pierwsze – o niemieckiej zbrodni, po drugie – o nikczemnej prowokacji Goebbelsa przypisującej winę za mord władzom sowieckim. W sumie nic w tym dziwnego: przecież Putin to dziecko tamtego systemu, półsierota, którego matką była Partia, a ojcem Komitet (KGB), to krew z krwi i kość z kości kryminalnej subkultury czekistowskiej, w której kłamstwo jest jak oddychanie, a mordowanie jak splunięcie. Problem w tym, że ta patologia nie jest przypadłością tylko jednej osoby, lecz dotyczy coraz większej liczby Rosjan.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/642603-klamstwo-katynskie-znow-czescia-polityki-historycznej-moskwy