O tym, że Rosja prowadzi świętą wojnę przeciw satanistycznemu Zachodowi, mówią dziś zgodnie jednym głosem duchowi przywódcy prawosławia i islamu w tym kraju. Niektórzy biskupi i imamowie głoszą nawet publicznie, iż każdy wyznawca tych religii, który polegnie na Ukrainie, trafi jako męczennik do raju – oczywiście jedni do raju chrześcijańskiego, a drudzy do muzułmańskiego.
Wspomniana wizja doskonale wpisuje się w ideologię eurazjatyzmu, w myśl której prawosławie wraz z islamem wspólnie sprzeciwiają się Zachodowi, zarówno w jego wydaniu katolickim, jak i liberalnym. To także jeden z czynników cementujących sojusz Moskwy z irańskimi ajatollahami i przyjaźń z afgańskimi talibami.
Oparcie się na jednej nacji (Rosjanie) i jednej religii (prawosławie) jest formułą użyteczną w przypadku państwa narodowego, jednak zbyt wąską, żeby utrzymać spoistość imperium, w którym współistnieje wiele etnosów i wyznań. Dlatego konieczne staje się włączenie liczniejszych narodów i wiar w jeden wspólny model cywilizacyjno-ustrojowy. W ten sposób można uniknąć oddziaływania sił odśrodkowych, zwłaszcza różnego rodzaju separatyzmów. Najbardziej poręcznym modelem dla władz Rosji wydaje się dziś eurazjatyzm, którego głównym wrogiem pozostaje atlantyzm.
Włodarze na Kremlu starają się więc, by w Rosji nie dochodziło do konfliktów między prawosławnymi a muzułmańskimi obywatelami tego państwa, ponieważ rozbija to jedność moralno-polityczną imperium. Nie zawsze udaje się temu zapobiegać, o czym świadczy głośny spór między wyznawcami obu religii, który rozgorzał ostatnio w Moskwie.
Świński łeb zamiast meczetu
Muzułmanie w Federacji Rosyjskiej, powołując się na argument olbrzymich ofiar, jakie ponoszą na ukraińskim froncie, zaczęli domagać się budowy nowego meczetu w Moskwie. Uważają, że są niedoceniani i zaniedbani przez władze, ponieważ w stolicy Rosji mieszka ich około dwóch milionów (według deputowanego Dumy Sułtana Hamzajewa nawet trzy miliony), a mimo to posiadają tam zaledwie cztery meczety. W porównaniu z Londynem, Paryżem czy Nowym Jorkiem to wskaźnik wręcz znikomy. Dlatego – jak argumentują wyznawcy Allaha – moralnym długiem państwa wobec religii, która daje tak wielką daninę krwi na Ukrainie, powinna być zgoda na wzniesienie w stolicy Rosji nowego meczetu.
W tej sytuacji władze ugięły się i zezwoliły na postawienie w Moskwie takiej budowli. Podjęto więc decyzję, by nad Jeziorem Święte na wschodzie miasta powstał duży muzułmański kompleks religijny z medresą oraz meczetem mogącym pomieścić 60 tysięcy wiernych. To postanowienie wywołało jednak sprzeciw prawosławnych mieszkańców stolicy, dla których wspomniany zbiornik wodny – jak wskazuje sama nazwa – jest miejscem świętym. Według lokalnego podania niegdyś tam, gdzie dziś znajduje się jezioro, stała świątynia. Dlatego co roku nad brzegiem akwenu odbywa się duża procesja prawosławna.
Sprzeciw prawosławnych doczekał się jednak zdecydowanej reakcji muzułmanów, którzy zagrozili, że wystąpią z bronią w ręku przeciw każdemu, kto ośmieli się zablokować wznoszenie meczetu. Swych współwyznawców poparł przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow, który nazwał protestujących podżegaczami działającymi na rzecz satanistów, czyli Zachodu. Zaproponował, by każdego, kto sprzeciwia się budowie, wysłać na front na Ukrainę.
Prawosławni nie dali jednak za wygraną. Zamiast otwartej konfrontacji sięgnęli po podstęp, zakopując na miejscu przyszłej budowy świński łeb. Dokonali w ten sposób rytualnego skażenia terenu, ponieważ świnia jest w islamie zwierzęciem nieczystym. To jeszcze bardziej rozwścieczyło wyznawców Allaha.
Przekroczenie cienkiej, czerwonej linii
W obozie proputinowskim doszło na tym tle do ostrej różnicy zdań. Stronę muzułmańską poparł m.in. Władimir Sołowjow, zaś prawosławną Aleksander Dugin. Wśród osób występujących głośno przeciw islamskiej budowli, znalazł się także popularny prokremlowski bloger Władłen Tatarski (Maksim Fomin), który wkrótce potem zginął w zamachu bombowym w Petersburgu.
O tym, że zemsta muzułmanów może być straszna, przekonuje jeden z mistrzów walk MMA, Rosjanin Maksim Diwnicz, który poparł protesty przeciw wzniesieniu meczetu. Spotkał się jednak z tak zmasowaną krytyką islamskich przedstawicieli swej dyscypliny sportu, którzy zagrozili mu śmiercią, że poważnie nosi się z myślą o zakończeniu kariery. Jak wyjaśnia:
Faktycznie postawiłem krzyżyk na swojej karierze. Podczas zawodów, konferencji czy walk 90 proc. stanowią muzułmanie. Musiałbym tam przyjeżdżać z uzbrojoną ochroną liczącą 50 osób. Gróźb jest dużo, bardzo dużo, w tym od słynnych mistrzów.
Władze Rosji szybko zdały sobie sprawę, że numer ze świńskim łbem stanowi dla wielu muzułmanów przekroczenie cienkiej, czerwonej linii. Dlatego mer Moskwy Siergiej Sobanin natychmiast podjął decyzję o przesunięciu budowy meczetu w inne miejsce – bliżej stacji metra Kosino. Krok ten poparł entuzjastycznie patriarcha Cyryl, który oświadczył:
Nie pozwolimy siłom zła, które chcą zniszczyć dobre sąsiedztwo między prawosławnymi chrześcijanami a muzułmanami, zasiać między nami niezgodę, i razem będziemy bronić naszych wspólnych tradycyjnych wartości.
Kreml ma nadzieję, że konflikt uda się na dobre zażegnać. Niewykluczone jednak, że za świński łeb przyjdzie komuś zapłacić głową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/641773-prawoslawno-muzulmanski-spor-o-meczet-w-moskwie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.