Brytyjski RUSI, najstarszy na świecie think tank strategiczny, opublikował właśnie raport poświęcony rosyjskim operacjom niekonwencjonalnym prowadzonym przed i po wybuchu wojny.
W interpretacji Autorów tego opracowania działania z zakresu wywiadu, sabotażu, podejmowanych prób destabilizacji czy wręcz obalenia porządku polityczno – prawnego na Ukrainie były i są tradycyjnym elementem rosyjskiej teorii wojny, stanowią fazę przygotowawczą ułatwiającą przeprowadzenie operacji kinetycznej, a czasem wręcz pozwalają na osiągnięcie celów o charakterze strategicznym bez konieczności odwoływania się do siły oręża. Przygotowują też, wpływając na sytuację w kraju, który postrzegany jest w kategorii przeciwnika, pole przyszłej walki, są fazą poprzedzająca operację kinetyczną i ułatwiają ją. Raport zbudowany jest na podstawie danych, które Autorzy opracowania (John Watling, Oleksandr Danyluk i Nick Reynolds) uzyskali w czasie swoich wyjazdów studialnych na Ukrainę, przede wszystkim od przedstawicieli tamtejszego wywiadu i innych służb specjalnych. Dlatego też, jak piszą:
Raport ten jest miejscami z konieczności nieprecyzyjny i daleki od wyczerpującego. Niemniej jednak można mieć nadzieję, że nakreślając zakres i skalę niekonwencjonalnej wojny Rosji z Ukrainą, będzie ona stanowić przydatne źródło informacji dla państw będących celem rosyjskich operacji niekonwencjonalnych w celu edukacji decydentów, wzmocnienia społecznej odporności na rosyjskie metody operacji i da możliwość przygotowania się do działań, które pozbawią rosyjskie służby specjalne możliwości w przypadku działań wojennych. Mamy również nadzieję, że zrozumienie niekonwencjonalnych operacji Rosji pomoże wyjaśnić niektóre z bardziej osobliwych aspektów rosyjskiego procesu decyzyjnego i wymuszonego użycia konwencjonalnej armii podczas inwazji na Ukrainę na pełną skalę.
Celem prowadzonych przez Rosję operacji specjalnych na Ukrainie było osłabienie państwa. Jego destabilizacja, podważenie zaufania obywateli do instytucji, dezorganizacja, miały w rezultacie odebrać możliwości skutecznego działania paraliżując system podejmowania decyzji i ich egzekucji. Chodziło o wprowadzenie tak silnego „elementu rozkładu” aby w momencie ataku służby odpowiedzialne za obronę i bezpieczeństwo wewnętrzne Ukrainy okazały się niezdolnymi do działania oraz aby społeczeństwo nie mając zaufania do podejmowanych kroków albo je utrudniało, albo wręcz sabotowało. Analiza rosyjskich działań w pierwszej fazie wojny na Ukrainie skłania Autorów opracowania do wniosku, że w gruncie rzeczy rosyjscy planiści zakładali, iż wojna w ogólnych zarysach przypominała będzie operacje zajęcia Krymu, jedynie skala działań będzie większa. Wówczas, w 2014 roku, Rosjanie nie musieli mierzyć się ze zorganizowanym, skoordynowanym i skutecznym oporem sił ukraińskich, bo zostały one zawczasu sparaliżowane, zdezorganizowane i pozbawione woli działania. Tak miała wyglądać, najogólniej rzecz ujmując, „specjalna operacja wojskowa” i po to, aby zrealizować ten scenariusz Rosjanie rozwinęli cały wachlarz środków niekonwencjonalnych i działań specjalnych.
O znaczeniu jakie Rosjanie przywiązywali do operacji specjalnych prowadzonych przed wybuchem wojny świadczy, w opinii autorów opracowania, fakt, iż jeszcze w lipcu 2021 roku FSB zostało bezpośrednio zaangażowane w planowanie przyszłej operacji. W tym celu V Departament FSB przejął kontrolę nad IX Zarządem Operacji Informacyjnych i skokowo zwiększono też liczbę funkcjonariuszy odpowiedzialnych za prowadzone działania. Pierwotnie było ich około „dwa tuziny”. Po reorganizacji Wydział liczył ok. 200 funkcjonariuszy. W jego ramach stworzono specjalne komórki, z których część odpowiadała za ukraińskie obwody, na które planowano uderzyć, część dedykowana była instytucjom takim jak parlament czy domenom np. infrastrukturze krytycznej. Jak piszą Autorzy raportu:
Zadaniem IX Zarządu nie było tworzenie i prowadzenie sieci agentów, ale raczej sporządzenie szczegółowego obrazu dostępu rosyjskich służb specjalnych dla całej Ukrainy, a następnie zaplanowanie wykorzystania istniejących agentów podczas inwazji i późniejszej okupacji.
Rosjanie budując swą sieć agenturalną na Ukrainie odwołali się do sprawdzonej jeszcze za czasów ZSRR metody werbując tzw. senior agentów (agent gruppovod). Najczęściej byli to wpływowi członkowie politycznego i biznesowego establishmentu, osoby wiarygodne i znane publicznie, którzy tworzyli siatkę i byli „przekaźnikami” komend i zaleceń. To, na co Autorzy zwracają uwagę w tym przypadku, to fakt, iż Rosjanie posługiwali się w tym wypadku również jedną ze swych ulubionych metod operacyjnych czyli działali pod cudzą flagą.
Plan opracowany w Moskwie
Agenci najniższego szczebla prowadzeni przez „agenta gruppovoda” mogli nawet nie wiedzieć, że realizują plan opracowany w szczegółach w Moskwie. Najczęściej wierzyli, iż zaangażowani są w jakąś pożyteczną aktywność społeczną czy polityczną i realizują cele korzystne z punktu widzenia interesu publicznego. Ich obszary odpowiedzialności były wycinkowe i cząstkowe, dopiero suma tych działań na podobieństwo mozaiki, tworzyła nowy jakościowo obraz sytuacji w efekcie której możliwości państwa ulegały redukcji a odpowiednie służby okazywały się mieć związane ręce.
Jednym z celów operacji przygotowawczych prowadzonych przed wojną na Ukrainie przez FSB było przygotowanie wiarygodnych, o dużej sile oddziaływania na opinię publiczną i polityków Zachodu, uzasadnień dlaczego Rosja zmuszona została do rozpoczęcia działań. M.in. postawiono na „kwestie jądrowe” argumentując, iż ze względu na międzynarodowe bezpieczeństwo Ukrainę trzeba denuklearyzować. Po to wykorzystano m.in. Andrija Derkacza, deputowanego do Rady Najwyższej, rodzinnie powiązanego (ojciec był za czasów ZSRR oficerem KGB) z rosyjskimi służbami specjalnymi, który przez długie lata w niepodległej Ukrainie kierował Energoatomem, głównym, państwowym operatorem działającym w obszarze energetyki jądrowej.
Zwerbowanie tego „autorytetu” umożliwiło jego wykorzystanie, zarówno przed wojną, kiedy budował on narracje na temat systematycznego mieszania się Waszyngtonu w wewnętrzne sprawy Ukrainy, co miało być dowodem na niesamodzielność kolejnych rządów jak i później, kiedy trzeba było uwiarygodnić rosyjską narracje, jakoby Kijów dążył do budowy własnej broni jądrowej, co było jednym z oficjalnych powodów uzasadniających agresję.
Przekaz o niesamodzielności rządów w Kijowie
W ten sposób na poziomie recepcji społecznej rosyjskie służby budowały przekaz o niesamodzielności rządów w Kijowie (a zatem nie ma w istocie różnicy, czy rządzą siły namaszczone przez Waszyngton, czy przez Moskwę) jak i narrację o agresywnym a przez to potencjalnie groźnym bo mogącym wywołać globalny konflikt jądrowy działaniu władz ukraińskich, których polityka realizuje interes strategiczny obcego mocarstwa. Wokół Derkacza, jak dowodzą Autorzy raportu, ukształtowała się grupa polityczna, która nie tylko oddziaływała na ukraińską opinię publiczną, ale również starała się zmienić wizerunek władz Ukrainy przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Powołali oni na forum Rady Najwyższej grupę parlamentarną, której celem miała być walka z korupcją, prowadzenie śledztw mających ujawniać naganne praktyki i przyczyniać się do transparentności istniejących procedur. W istocie jednak, jak argumentują Autorzy, „głównym celem tej grupy było utrudnienie albo zablokowanie międzynarodowej pomocy dla Ukrainy”. Budowa narracji o rozpowszechnionej korupcji, której istnienie jest oczywiście faktem, i tego, że rząd w Kijowie nie jest w stanie lub nie chce z tym zjawiskiem walczyć miała zmniejszyć chęć niesienia Ukrainie pomocy, zarówno przed wojną jak i po jej wybuchu.
Z dokumentów ujawnionych latem 2022 roku przez SBU wynika też, że Derkacz (był on prowadzony przez generała Władimira Aleksiejewa, pierwszego zastępcę szefa GRU) i jego krąg polityczny uzyskiwali niemałe kwoty od Rosjan (3 – 4 mln dolarów miesięcznie) z przeznaczeniem na budowę sił paramilitarnych, prywatnych firm wojskowych lub ochroniarskich, których zadaniem miało być przejęcie kontroli nad wytypowanymi ośrodkami miejskimi w momencie inwazji. Te „siły samoobrony” mogły działać w ramach działań mobilizacyjnych by potem zmienić front i przejść na stronę Rosjan, np. po pozorowanych „negocjacjach” i celem ochrony miejscowej ludności. Zastępcą Derkacza, kiedy ten pracował w Energoatomie był generał SBU Oleg Kulinicz, zwerbowany przezeń, który przed wojną pracował w biurze szefa tej służby i, jak argumentują Autorzy, torpedował działania kontrywiadowcze oraz blokował przepływ informacji na temat skali rosyjskich przygotowań do agresji, które realizowane były na Krymie. Kulinicz miał zwerbować innego wysokiego rangą oficera SBU, mianowicie generała Andrija Naumowa, który przekazał Rosjanom dane na temat systemu zabezpieczeń i ochrony wokół elektrowni atomowej w Czernobylu. Co więcej Naumow sprawując funkcję szefa Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego SBU miał wpływ na weryfikację (pod kątem zabezpieczenia kontrwywiadowczego) dużej grupy kandydatów na najważniejsze funkcje w ukraińskiej gospodarce i sektorze publicznym. Naumow, który wyjechał z Ukrainy na kilka godzin przed agresją i został ujęty przypadkowo w Belgradzie (w bagażniku samochodu którym się poruszał znaleziono znaczną kwotę euro) odpowiadał też za stan przygotowań do obrony południa Ukrainy. Jednym z zadań Kulinicza, jak argumentują autorzy raportu, miało być przekonanie istotnej części ukraińskiej elity państwowej co do zmiany stanowiska w kwestii wejścia do NATO. Jednak nie to było celem operacji, ale w ten sposób, po tym jak tego rodzaju wolta zostałaby ujawniona, Rosjanie chcieli doprowadzić do wybuchu społecznego, chcieli sprowokować kolejny Majdan, co miało odwrócić uwagę ukraińskich służb i ułatwić przeprowadzenie agresji. „Masowe protesty – dowodzą - miały ułatwić rosyjskim służbom zadanie wewnętrznej destabilizacji Ukrainy i sparaliżowania systemu administracji państwowej i wojskowej, stwarzając warunki do rosyjskiej inwazji militarnej.”
W ramach przygotowań do inicjowania wybuchu społecznego Rosjanie użyli kolejnego ze swej siatki agentów – pułkownika policji Jurija Golubana. Jego zadaniem miało być infiltrowanie środowisk radykalnie prawicowych, finansowanie ich, doprowadzenie do tego aby ludzie z kręgów kryminalnych zasilili szeregi tych organizacji. Wszystko to miało służyć temu, aby w momencie wybuchu niezadowolenia, zaistnienia nowego Majdanu, rosyjska propaganda miała argumenty na rzecz tezy, iż mamy do czynienia z działaniem skrajnej prawicy, nacjonalistów, a nawet nazistów z silnymi powiązaniami ze światem zorganizowanej przestępczości. Chodziło też o przejęcie przez ośrodki rosyjskie kontroli nad narracją ukraińskiej prawicy, której kampania oskarżeń pod adresem rządu, iż ten nie umie i nie chce radzić sobie z zagrożeniem ze strony Rosji, dodatkowo miało destabilizować sytuację wewnętrzną w przeddzień agresji. „Intencją – argumentują autorzy - było zinfiltrowanie tych protestów płatnymi przestępcami i agentami-prowokatorami, aby wywołać brutalne konfrontacje z policją. Pierwotnym założeniem było przedstawienie protestów jako próby „skrajnie prawicowego zamachu stanu” i wykorzystanie ich jako usprawiedliwienia dla inwazji. Miało to również zasiać wewnętrzną niestabilność wśród ukraińskiego ruchu oporu.”
W tym samym czasie Rosjanie wykorzystując w tym celu powszechnie znanych polityków prorosyjskich, zarówno Wiktora Mededczuka jak i Ilię Kiwa czy Wiktora Czornego, przygotowywali serię publicznych wystąpień sił otwarcie prorosyjskich. W tym wypadku chodziło o doprowadzenie do starcia, najlepiej krwawego, obydwu grup i możliwość pozycjonowania wkraczających sił rosyjskich jako tych, którzy chcą chronić zagrożone agresywnym nacjonalizmem ukraińskim mniejszości. Przypadek Kiwy, jest interesujący. Nie tylko dlatego, że ten deputowany do Rady Najwyższej uciekł do Rosji, raczej wielce pouczająca lekcją jest opis jego aktywności w latach poprzedzających wojnę. Otóż jego zadaniem było przeniknięcie w szeregi patriotycznych radykałów z Prawego Sektora, co się zresztą udało. Po Rewolucji Godności, znany ze swego radykalnie antyrosyjskiego stanowiska, będąc jednym z liderów Prawego Sektora, Kiwa znalazł się w kierownictwie ukraińskiego MSW, gdzie w policji kierował departamentem zajmującym się walką z handlem narkotykami, ale także zorganizował związek zawodowy. Organizował również ruch Patrioci za Życiem, do którego rekrutowali się głownie zawodnicy z rozmaitych klubów walki, przede wszystkim Sambo, którego federacją honorowo kierował Medwedczuk. Podobnie jak w przypadku Derkacza, Kiwa również tworzył sieć w której uczestniczyli miłośnicy sportów walki, prawicowi radykałowie, ludzie związani ze światem kryminalnym, pracownicy prywatnych agencji obrony i klubów kibica.
Autorzy raportu piszą też o zorganizowaniu przez Rosjan całego „aparatu wspierającego”, sieci firm, fundacji, powiązań, które ułatwiały działalność agentów. Szczególnie chętnie korzystano z ludzi ze świata zorganizowanej przestępczości, w tym grup zajmujących się handlem narkotykami i przemytem. Przekazywano w ten sposób na Ukrainę pieniądze (innym sposobem było oczywiście wykorzystywanie „dyplomatów” i immunitetu przesyłek dyplomatycznych), przemycano ludzi i informacje. Chodziło też o osłabienie państwa ukraińskiego, pozbawienie ich znacznej części dochodów (przemyt) oraz zbudowanie, szczególnie w miastach portowych i na granicach, sieci którą można byłoby aktywować w momencie agresji.
Autorzy raportu szukają też odpowiedzi na pytanie, dlaczego ostatecznie Rosjanom, mimo, iż dysponowali rozbudowaną siecią agentów i wielkimi wpływami, nie udało się sprowokować wybuchu wewnętrznego i kryzysu na Ukrainie destabilizującego i paraliżującego w efekcie państwo. Odpowiedź, jakiej udzielają, jest nie mniej interesująca niźli część opisowa. Otóż ich zdaniem, po pierwsze zdecydowała twarda postawa prezydenta Zełenskiego, który nie uległ presji i nie zgodził się na publiczne deklaracje na temat rewizji polityki zmierzającej do akcesji do NATO (warto pamiętać, że za czasów Poroszenki cel ten wpisano do ukraińskiej konstytucji). Drugim istotnym elementem było wsparcie wywiadowcze ze strony służb zachodnich, co pozwoliło zbudować obraz sytuacji i zamierzeń wroga, a ujawniając publicznie jego plany, odebrać możliwości w zakresie inspiracji wybuchu. Jak argumentują, działały też inne czynniki, które okazały się ostatecznie kluczowe. Rosjanie z pewnością przeceniali swoje wpływy na Ukrainie i stan nastrojów społeczeństwa. Ten fałszywy jak się okazało obraz wzmacniał przekaz ze strony dużej grupy wysokiej rangi urzędników ekipy Janukowycza, którzy zainteresowaniu byli narracją na temat własnych możliwości i gotowości Ukraińców aby obalić Zełenskiego. Ale, jak zauważają, przedstawiciele kierownictwa FSB radzili Kremlowi aby datę inwazji przełożyć na miesiące letnie, kiedy operacje destabilizujące sytuację wewnętrzną na Ukrainie będą lepiej przygotowane.
Decyzja Putina
Putin zdecydował jednak inaczej, co skłania Autorów raportu do budowania tezy, iż o momencie agresji nie zdecydowano po przeprowadzeniu oceny zaawansowania przygotowań do „operacji specjalnej” ale kierując się innymi motywami. W efekcie skracano kolejne fazy planu operacyjnego, który, miał poza wszystkim jedna podstawową wadę. Był to plan destabilizacji sytuacji na Ukrainie w momencie wkraczania wojsk rosyjskich, sprowokowania wybuchu wewnętrznego, sparaliżowania głównych ośrodków władzy i służb. Nie był to scenariusz dywersji i destrukcji ukraińskich możliwości w sytuacji przedłużającego się konfliktu. Rosyjskie służby dokonały pewnego wyboru – koncentrując się na działaniach destabilizacyjnych nie przygotowały się do akcji dywersyjnych prowadzonych na tyłach wroga przez dłuższy czas. Jak piszą, „Rosjanie werbowali agentów - penetratorów państwa ukraińskiego w jego instytucjach na wyższych szczeblach. Byli oni w stanie zmobilizować dużą liczbę podwładnych którzy niekoniecznie wiedzieli, że działają na rzecz rosyjskich interesów. Jądrem sieci byli wyżsi urzędnicy, którzy mieli powiązania i wzajemnie się wspierali. Jednak pomimo tych sukcesów plany FSB zawiodły i ważne jest, aby zrozumieć dlaczego? Wielu przewidywało, że państwo ukraińskie rozpadnie się od wewnątrz. Tak się nie stało, a wiele z tych sieci zostało zakłóconych, kiedy zatrzymano kluczowych ich członków.” To ujawnia też, podstawową, zdaniem Autorów raportu, słabość obranej przez Rosjan taktyki. Otóż jeśli buduje się sieć agentów „pod fałszywą flagą”, to zakres przekazywanej im informacji jest fragmentaryczny. W efekcie cała sieć ma niewielką możliwość adaptacji do szybko zmieniających się warunków, a nawet okazuje się nieprzydatną, kiedy pierwotny plan zawodzi. Tym bardziej, że wojna zmienia zasadniczo kontekst. Informacje, które w czasie pokoju mogą uchodzić za niewinne i nieszkodliwe, przestają być takimi w czasie wojny, co blokuje ich przekazywanie, tym bardziej jeśli na „poziomie parterowym” agenci nie wiedzą, że pracują dla Moskwy. Ta sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, jeśli Rosjanie byliby w stanie opanować obszar, na którym działa dana sieć. Wówczas mogłaby nastąpić płynna zmiana kontekstu i nawet agenci zwerbowani pod fałszywą flagą staliby się przydatnymi elementami administracji okupacyjnej. Ta część operacji, czyli to w jaki sposób Rosjanie chcieli zająć i kontrolować opanowane wojskowo tereny, jest kluczowa, zdaniem Autorów dla zrozumienia rosyjskiego planu wojny.
Jeśli chodzi o zajęcie, to mechanizm był prosty i sprawdził się zarówno w Czarnobylu jak i na południu Ukrainy, ale nie pod Kijowem. Na czym on polegał, Autorzy raportu wyjaśniają na przykładzie Czarnobyla bronionego przez relatywnie słabe siły obrony terytorialnej. Pozyskany przez Rosjan Walentyn Vitter, kierujący w czasach pokojowych służbami ochrony elektrowni, przekonał oddziały mające jej bronić, że w obliczu przewagi Rosjan (pamiętajmy, że znali oni plany obrony przekazane im przez Naumowa) szaleństwem jest walka i lepiej złożyć broń. Ten schemat z powodzeniem Rosjanie wcielili w życie na południu Ukrainy, gdzie lokalna administracja i służby były w znacznym stopniu zinfiltrowane.
W pierwszych godzinach inwazji wyżsi rosyjscy urzędnicy dzwonili do swoich ukraińskich odpowiedników, aby nakłaniać do bierności w celu uniknięcia rozlewu krwi. Na przykład Dmitrij Kozak, zastępca szefa sztabu Administracji Prezydenta Rosji i szef Komitetu Współpracy Transgranicznej, ściśle zaangażowany w tworzenie sieci agentów na Ukrainie, zadzwonił do Administracji Prezydenta Ukrainy i wezwał do poddania się
– piszą autorzy raportu.
Z tego też powodu drugiego dnia agresji Putin zaproponował dowództwu ukraińskiej armii rozpoczęcie rokowań pokojowych, które wszakże winny zostać poprzedzone obaleniem przez nich Zełenskiego. W pierwszych dniach wojny wszyscy wyżsi rangą oficerowie ukraińscy otrzymali wiadomości tekstowe z Rosji, często od swych odpowiedników, których osobiście znali, aby przerwać rozlew krwi i rozpocząć rokowania na temat zawieszenia broni. Działanie to nie miało na celu, jak uważają Autorzy, skłonienia do kapitulacji. Chodziło o co innego, o osłabienie woli działania i spowolnienie tempa podejmowania decyzji przez zasianie wątpliwości co do celowości oporu. To znakomicie ułatwiłoby Rosjanom realizację celów operacyjnych, z których nie zamierzali zrezygnować. Na poziomie lokalnym miała też miejsce zmasowana akcja przekonywania dowódców i szefów administracji, iż opór jest niecelowy. W samym Kijowie Rosjanie skoncentrowali siły swej siatki na budowie presji wywieranej na Zełenskim i pochodzącej „z wnętrza” jego administracji aby rozważył on ewakuację. Jeśliby Prezydent opuścił stolicę, to łańcuchy podejmowania decyzji zostałyby zakłócone, wzmacniając rosyjski przekaz, iż dalszy opór jest niecelowy. W związku z takim planem w pierwszej fazie wojny rosyjskie operacje koncentrowały się niemal wyłącznie na „dezorganizacji oporu Ukrainy”, a nie były obliczone na atakowanie i zniszczenie infrastruktury krytycznej, w tym komunikacyjnej czy innych ważnych celów wojskowych. Wyjątkiem była próba zniszczenia ukraińskiego systemu obrony powietrznej. Na południu kraju, gdzie jego jądrem były stare, mniej mobilne systemy, udało się to w dużej mierze Rosjanom przeprowadzić, na północy po pierwszym dniu, kiedy zostały one sparaliżowane, strona ukraińska już w drugim dniu była w stanie odtworzyć ich gotowość do działania. Stało się to zarówno w wyniku podjętych odpowiednio wcześnie działań (rozśrodkowanie), jak i było rezultatem nieskuteczności rosyjskich uderzeń. Jak podsumowują tę część swoich rozważań Autorzy raportu, „cała logika użycia sił opierała się na zakładanym przez Rosjan sukcesie ich niekonwencjonalnych działań.” Jednak nie zostały, jak piszą, spełnione warunki politycznej destabilizacji Ukrainy, co w związku z tym należy uznać za podstawowy błąd strategiczny popełniony przez Moskali, który w gruncie rzeczy przyczynił się do niepowodzenia tzw. specjalnej operacji wojskowej.
Plan działania Rosji
Brytyjscy eksperci dalej szczegółowo opisują plany Rosjan, które ci mieli wdrożyć już po opanowaniu Ukrainy, przede wszystkim Kijowa, który planowali zdobyć w ciągu 72 godzin. Są one niezwykle interesujące, pokazujące z jakiego rodzaju planem działania mieliśmy do czynienia. Omówię je w następnym „odcinku”, bo warto byłoby, abyśmy przyswoili sobie tę lekcję. Kończąc jednak ten opis rosyjskich przygotowań do opanowania Ukrainy, muszę podzielić się z Państwem osobistym wrażeniem, że już to gdzieś widziałem, wzór, schemat działania opisany przez RUSI, osłabienia państwa ukraińskiego, sparaliżowania procesu podejmowania decyzji i woli oporu, nie jest mi obcy. Gdzieś widziałem tych turbopatriotów troszczących się o zachowanie substancji narodowej, obserwowałem działania aktywistów społecznych walczących ze Strażą Graniczną i broniących praw człowieka oraz zagrożonej demokracji. Wszyscy kierują się szczytnymi motywami, bronią szanowanych wartości, walczą o interes i substancję narodową, prawa człowieka są wypisane na ich sztandarach. Ale pod koniec dnia w wyniku ich starań, zupełnie przypadkowo, państwo jest niezdolne do działania, funkcjonariusze sparaliżowani strachem i publicznie piętnowani, lżeni oraz pomawiani o najgorsze przestępstwa. Rosja i jej przyjaciele w rodzaju białoruskiego dyktatora, z radością się temu przyglądają i czekają na dogodny moment.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/640741-rosyjski-plan-destabilizacji-czy-wylacznie-ukrainy