Najpierw białoruski prezenter telewizyjny Grigorij Azaronak, teraz słynny rosyjski propagandysta Władimir Sołowiow, wieszczą w swoich programach zniszczenie różnych europejskich miast, w tym Warszawy. To pokłosie deklaracji Władimira Putina, że przesunie część broni nuklearnej z Rosji na Białoruś.
Łukaszenkowski propagandysta zachowywał się w programie tak, jakby sam stanął na czele wojsk rakietowych:
Białoruś jest teraz państwem atomowym. Nasze państwo ma teraz możliwość na wypadek ataku na nasze terytorium odpowiedzieć bronią jądrową. Będzie płonąć Warszawa i utonie Wilno. Obejrzymy sobie matowy zachód słońca i powstawanie ciemnego grzyba atomowego na polskim błocie. Więc jest teraz, nie zadzierajcie nosa panowie, bo do czego nas zmusiliście? Nie narzekajcie teraz - zostaliście ostrzeżeni.
Sołowiow już tradycyjnie, z zaciśniętymi zębami, wygrażał do czego to jest zdolna rosyjska potęga i jak się ukarze niepokorny Zachód.
Tymczasem w programie „Ukraina w ogniu” telewizji wPolsce.pl ukazano dwa inne aspekty tego kremlowskiego prężenia muskułów. Z jednej strony zainstalowanie nowej rosyjskiej broni na Białorusi będzie wymagało wprowadzenia do państwa Łukaszenki całej obsługi wojskowej, co zmniejszy niezależność Mińska i jeszcze bardziej podporządkuje go Moskwie. Z drugiej strony Władimir Putin zdawał się tym demonstracyjnym gestem upokorzyć Chiny, które chcą uchodzić za mediatora pokojowego, który ma wpływ na Federację Rosyjską i dąży do deeskalacji.
Prowadzący program przypomniał także kłamliwe uzasadnienia białoruskiego dyktatora, dla których miał on udostępnić Putinowi terytorium kraju na inwazją na Ukrainę. Nawet świat rosyjskojęzyczny wykpił wówczas Łukaszenkę i jego wyimaginowane obawy, że w lutym 2022 roku NATO, w tym Polska, miały zaatakować Białoruś i Rosję.
ZOBACZ PROGRAM:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/640240-rosyjska-propaganda-wariuje-na-punkcie-zniszczenia-warszawy