Komentując zakończone niedawno we Frankfurcie nad Menem V Zgromadzenie Synodalne Drogi Synodalnej, media skupiły się głównie na wyniku głosowania nad końcowym dokumentem tego najważniejszego w ostatnim czasie wydarzenia w życiu Kościoła katolickiego w Niemczech. Delegaci zdecydowaną większością głosów (w tym ponad 2/3 niemieckich biskupów) przyjęli m.in. postulat błogosławienia par jednopłciowych w świątyniach, uznając homoseksualizm za „normalny wariant ludzkiej seksualności”.
Kulisy wizyty w Rzymie
Uwadze większości publicystów umknęło jednak niezwykle ważkie wystąpienie biskupa Johana Bonny’ego z Antwerpii, który pojawił się we Frankfurcie jako gość specjalny. Wspomniany dostojnik wspólnie z pozostałymi katolickimi hierarchami Flandrii opublikował we wrześniu 2022 roku oficjalny obrzęd liturgiczny błogosławienia par jednopłciowych w belgijskich świątyniach.
Bonny oświadczył zebranym, że wszyscy biskupi w Belgii są zgodni co do tego, iż należy błogosławić w kościołach wszystkie pary niesakramentalne, w tym także związki jednopłciowe. Powiedział, że decyzję taką podjęli po wnikliwym przeczytaniu i przemedytowaniu adhortacji Franciszka „Amoris laetitia”. Najpierw biskupi Flandrii w ciągu dwóch dni stworzyli stosowny dokument, a następnie dołączyli do nich biskupi Walonii. W rezultacie cały episkopat Belgii jednomyślnie popiera całkowitą zmianę podejścia Kościoła do homoseksualizmu. To, co do tej pory nazywane było złem, stało się niedoskonałym dobrem.
Gdy we wrześniu 2022 roku biskupi Flandrii opublikowali opracowany przez siebie liturgiczny ryt błogosławienia par jednopłciowych w świątyniach, wszyscy oczekiwali na reakcję Stolicy Apostolskiej. Odzewu ze strony Rzymu jednak nie było.
We Frankfurcie biskup Bonny ujawnił, że odpowiedź Watykanu miała jednak miejsce. Otóż w listopadzie 2022 roku, a więc dwa miesiące po ogłoszeniu wspomnianego rytuału, biskupi belgijscy wybrali się do Rzymu z wizytą „ad limina Apostolorum”. Przedstawili wówczas Franciszkowi opracowany przez siebie obrzęd liturgiczny błogosławienia par homoseksualnych, zaś on miał im odpowiedzieć, że decyzja należy do nich, ponieważ jest to ich kompetencja. Według Bonny’ego, miał on stwierdzić: „To wasza decyzja, rozumiem to”. Franciszka – jak podkreślał ordynariusz Antwerpii – interesowało tylko jedno: czy są w swej decyzji jednomyślni – jeśli tak, to dobrze, ponieważ najważniejsze jest, by pozostawali w jedności.
Powstrzymać herezję
Wystąpienie Johana Bonny’ego, przyjęte przez niemieckich delegatów burzliwymi oklaskami, ma olbrzymią wagę. Flamandzki dostojnik ujawnił bowiem, że Franciszek – podczas oficjalnego spotkania w obecności belgijskich biskupów – zgodził się na wprowadzenie liturgicznego obrzędu błogosławienia par jednopłciowych w świątyniach, a więc de facto poparł herezję. Wspomniany rytuał nie dotyczy bowiem sfery tylko obrzędowości, lecz oznacza zanegowanie odwiecznego nauczania Kościoła w wielu obszarach, m.in. antropologii, grzechu czy moralności. Nie chodzi więc o schizmę, lecz o herezję.
Taki wniosek wyciągnąć można choćby z wystąpień dwóch wysokich rangą duchownych katolickich: kardynała Gerharda Müllera – byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary i kardynała Raymonda Burke’a – byłego prefekta Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, którzy skomentowali niemieckie postulaty synodalne, pokrywające się z belgijskimi.
Pierwszy z wymienionych purpuratów na antenie amerykańskiej stacji telewizyjnej EWTN oświadczył, że większość biskupów niemieckich powinna zostać potępiona i usunięta ze swych urzędów, jeśli nie odpokutują za swe czyny i nie przyjmą doktryny katolickiej. Kardynał Müller przypomniał, że w Biblii Bóg pobłogosławił związek mężczyzny i kobiety, natomiast nigdzie nie uczynił tego wobec par jednopłciowych. Co więcej, Pismo Święte zdecydowanie potępia akty homoseksualne. Każdy więc, kto rości sobie prawo do błogosławienia sytuacji obiektywnie grzesznych, nie tylko dystansuje się od ustanowionego przez Boga porządku, lecz także popełnia czyn bluźnierczy. W tej sytuacji – według kardynała Müllera – Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje wyraźnie sankcje takie, jak dla aktów heretyckich.
W podobnym duchu wypowiedział się kardynał Raymond Burke, nazywając błogosławienie par jednopłciowych herezją, która domaga się sankcji przewidzianych przez prawo kanoniczne. Jego zdaniem, postulaty niemieckiej Drogi Synodalnej są tylko zapowiedzią tego, co wydarzy się w październiku tego roku w Watykanie podczas finalnego etapu Synodu o synodalności. Jak mówi amerykański dostojnik, należy ten proces powstrzymać już teraz, ponieważ istnieje realna groźba, iż trucizna herezji rozprzestrzeni się w całym Kościele.
Schizma czy herezja?
Zupełnie odmienna była reakcja watykańskiego sekretarza stanu kardynała Pietro Parolina, który – komentując decyzje niemieckiej Drogi Synodalnej – stwierdził jedynie, że pojedynczy Kościół lokalny nie może podejmować decyzji, które dotyczą Kościoła powszechnego, dlatego potrzebny jest dialog. Dodał, że „w Kościele zawsze istniały różne, czasem sprzeczne stanowiska” i należy poczekać na końcowy etap Synodu w Rzymie.
Już teraz wiadomo, że kilka zachodnich episkopatów (na czele z niemieckim) forsować będzie podczas październikowych obrad w Rzymie swoją agendę. Przewodniczący Episkopatu Niemiec biskup Georg Bätzing oświadczył zresztą, że niezależnie od tego, jakie decyzje zapadną na watykańskim Synodzie, to i tak Kościół niemiecki nie ustąpi i dalej będzie błogosławił związki homoseksualne, ponieważ tak postanowili delegaci niemieckiej Drogi Synodalnej, w tym ponad 2/3 tamtejszych biskupów. Hierarcha nie ukrywa pewności siebie. Po frankfurckim wystąpieniu Johana Bonny’ego zarówno on, jak i jego zwolennicy są uskrzydleni i przekonani, że w Rzymie nikt nie pokrzyżuje im planów.
Jeśli sprawy dalej toczyć się będą w tym samym kierunku, wówczas Kościół stanie przed wyborem: schizma lub herezja. Jedność w fałszu lub rozłam w prawdzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/639561-biskup-johan-bonny-na-niemieckiej-drodze-synodalnej