„Albo Ukraina dzisiaj obroni niepodległość, a jeśli nie, będziemy zmuszeni, by włączyć się w ten konflikt, bo nasze naczelne wartości, które są fundamentem naszej cywilizacji, są zagrożone, więc nie będziemy mieli wyboru” — powiedział na antenie telewizji LCI ambasador RP we Francji Jan Emeryk Rościszewski.
Rościszewski podkreślił, że „to nie NATO, nie Polska, nie Francja ani Słowacja zwiększają napięcie, tylko że to Rosja zaatakowała Ukrainę, to Rosja prowadzi inwazję, zabija ludzi, porywa ukraińskie dzieci”.
Burza na Twitterze
Wypowiedź dyplomaty nt. możliwości przystąpienia Polski do wojny wywołała ożywioną dyskusję w sieci.
Ambasador polski we Francji mówiący o tym, że wejdziemy do wojny z Rosją jeśli tylko Ukraina nie będzie dawać sobie rady zdecydowanie przekracza swoje uprawnienia i powinien być po prostu odwołany ze stanowiska. Halo @MSZ_RP !
— napisał poseł Lewicy Maciej Gdula.
Tu ma Pan rację, ta wypowiedź jest szkodliwa dla Polski i jest wodą na młyn dla rosyjskiej propagandy
— przyznał Samuel Pereira.
Pojawiły się jednak wpisy, które studzą emocje.
Wyrwane z kontekstu. Sens wypowiedzi Amb. JER jest taki, że jeśli padnie Ukraina, to Polska i Państwa Bałtyckie będą następne w kolejce i stąd potrzeba zbrojeń w UE.
Stanowisko zajęła również ambasada RP w Paryżu.
W związku z pojawiającymi się komentarzami na temat wywiadu udzielonego przez ambasadora Rościszewskiego francuskiej stacji LCI 18 marca br., zwracamy uwagę, że jest ona przez niektóre media interpretowana w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona
— czytamy w oświadczeniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ambasada RP we Francji wydała oświadczenie ws. Rościszewskiego. „Rozmowa interpretowana w oderwaniu od kontekstu”
red/fakt.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/638924-ambasador-rp-straszy-udzialem-w-wojnie-burza-w-sieci