„Mołdawia ma trzy czwarte granicy z Ukrainą, więc wszelki chaos i destabilizacja są niekorzystne dla Ukrainy” - powiedział na antenie TOK FM prof. Krzysztof Fedorowicz z Zakładu Studiów Wschodnich Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Rośnie napięcie w Mołdawii
Pytany o sytuację w Mołdawii Krzysztof Fedorowicz stwierdził, że „realizuje się plan napisany przez Moskwę”.
Rzeczywiście jest to sytuacja bardzo skrajna, która może się przerodzić w duży chaos i destabilizację, na czym przede wszystkim zależy stronie rosyjskiej
— podkreślił.
Fedorowicz wspomniał o tym, że wydarzenia, które obserwujemy mogą mieć wpływ na ogarniętą przez wojnę Ukrainę.
To co się dzieje w sąsiedniej Mołdawii jest istotne z punktu widzenia wojny w Ukrainie. Mołdawia ma trzy czwarte granicy z Ukrainą, więc wszelki chaos i destabilizacja są niekorzystne dla Ukrainy
— zaznaczył.
Fedorowicz w rozmowie z Karoliną Lewicką wymieniał sprawy, o których Ukraińcy powinni pamiętać.
(Ukraina) musi zabezpieczać również militarnie tę stronę swojego kraju. Przede wszystkim chodzi o Odessę i możliwość odcięcia Ukrainy od Morza Czarnego
— wyjaśnił.
„Te sympatie prorosyjskie są”
Fedorowicz ostrzega, że to co dzieje się w tej chwili w Kiszyniowie jest bardzo symptomatyczne i niebezpieczne.
Te sympatie prorosyjskie są, wystarczy je tylko uaktywnić, podlać benzyną i podpalić
— powiedział, dodając, że przy „niesprzyjającym biegu rzeczywistości” zamiar kremlowskich rebeliantów może się udać.
Oczywiście to ludzie zwożeni do Kiszyniowa, którym płacą, ale musimy też mieć świadomość, że wielu ludzi w Mołdawii ma te sympatie prorosyjskie czy proradzieckie i to niestety zaczyna być aktywowane
— dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Protest prorosyjskiej opozycji
Tysiące demonstrantów wyszło we wtorek na ulice stolicy Mołdawii Kiszyniowa w antyrządowej demonstracji; domagają się dopłat do rachunków za energię za okres zimowy oraz „nieangażowania kraju w wojnę”. Protesty zorganizowała prorosyjska opozycja - podała agencja AP.
Protest w Kiszyniowie został zorganizowany przez grupę nazywającą się Ruchem dla Ludu i jest wspierany przez członków opozycyjnej, prorosyjskiej partii Sor, która ma sześć miejsc w 101-osobowym parlamencie Mołdawii.
Według Associated Press demonstranci wzywali prezydent kraju Maię Sandu do złożenia dymisji, a jedno z haseł brzmiało: „Precz z dyktaturą!”.
Demonstranci zostali zwiezieni dziesiątkami autokarów z całego kraju, co spowodowało zakorkowanie Kiszyniowa. Lider partii Sor, przebywający poza Mołdawią oligarcha Ilan Sor, oskarżył policję o „próbę udaremnienia pokojowego wiecu”.
Walka z własnym narodem jest ostatnim schronieniem tyranów i początkiem ich upadku
— powiedział we wtorek Sor, który jest objęty sankcjami Departamentu Stanu USA jako osoba wspierająca rosyjskie interesy. Według władz Mołdawii 35-letni oligarcha, ukrywający się przed mołdawskim wymiarem sprawiedliwości w Izraelu, podejmuje z gronem swoich współpracowników działania celowo eskalujące napięcie w Kiszyniowie.
Wtorkowa demonstracja to drugi antyrządowy wiec w Kiszyniowie w ciągu dwóch tygodni, zorganizowany przez Sora w momencie, gdy krajowi zagraża destabilizacja - przypomina agencja AP.
Prezydent Sandu wystąpiła 13 lutego z oświadczeniem, w którym oznajmiła, że Rosja ma przygotowane plany obalenia rządu Mołdawii i podporządkowania sobie całego kraju, by uniemożliwić mu wejście do Unii Europejskiej. Powiedziała wówczas, że Moskwa opiera się między innymi na „grupach przestępczych, takich jak partia Sor”. Agencja AP przypomina też, że rząd Mołdawii zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego tego kraju o uznanie partii Sor za nielegalną.
Wtorkowy protest odbył się dzień po tym, jak mołdawska Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) poinformowała o wydaleniu dwóch obcokrajowców, którzy zostali przyłapani na prowadzeniu „działań wywrotowych” w celu destabilizacji Mołdawii.
TOK FM/PAP/mam
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/636435-kreml-miesza-w-moldawii-to-sytuacja-bardzo-skrajna