Gdy rok temu oglądaliśmy pierwsze ujęcia z bombardowanego Kijowa a w Przemyślu okrywaliśmy kocami pierwszych uchodźców z Ukrainy trudno było uwierzyć, że taka wojna naprawdę wybuchła. XXI wiek, czasy Netflixa i MacDonalda a tu za naszą wschodnią granicą miasta ostrzeliwane jak Londyn w 1940 roku, exodus jak z Warszawy w 1939 roku, słowem: liberalny mit posthistorii brutalnie prysł i obsypał nas kawałkami rozbitych miast, domów i rodzin.
Jeśli początek wydawał się straszny, to następne miesiące przynosiły jeszcze bardziej koszmarne wiadomości. Być może obserwując to w mediach i w relacjach uchodźców nie wszyscy odnieśli takie wrażenie, ale tak, inwazja rosyjska choć w niektórych miejscach zwinęła front, to na pewno nie odpuściła jednego odcinka tej wojny: zbrodni.
Piekło się dopiero rozkręca
W marcu przerażały nas sceny z charkowskiej Sałtiwki, 400-tysięcznej niegdyś dzielnicy miasta, opustoszałej i pooranej pociskami rosyjskimi, pomiędzy budynki tego blokowiska dojechały nawet putinowskie czołgi. Świat nie dowierzał scenom z heroicznie broniącego się Mariupola. W kwietniu jednak świat zobaczył zbrodnie w Buczy i w Irpieniu - dziesiątki zabitych i porzuconych w przypadkowych miejscach cywilów, zastrzelonych, zgwałconych, pobitych poruszyły wtedy opinię publiczną.
W maju rozpoczęła się bitwa o Donbas, w której na jeden region - wielkości polskiego województwa - spadało codziennie nawet 50 tysięcy pocisków. Całe pola wyglądające jak wycinki usianej kraterami powierzchni innej planety wymusiły na Ukraińcach obronę jak sprzed stu laty - poprzez system okopów i ziemianek, które Rosjanie atakowali z okrzykami jak w czasach Armii Czerwonej.
Czerwiec też nie odpuszczał licytacji na wojenne koszmary - wtedy to, jak mówią nieoficjalne dane, liczba wywiezionych z Ukrainy ludzi przekroczyła milion. Stalinowski system zagrał jeszcze raz, w XXI wieku.
Lipiec wymyślił nową makabrę - pod koniec miesiąca 53 ukraińskich jeńców spłonęło żywcem w obozie filtracyjnym w Ołeniwce - Rosjanie użyli zabronionej broni termobarycznej.
W sierpniu z terenów okupowanej chersońszczyzny dotarły informacje o miejscach tortur na ukraińskich cywilach - około 500 osób miało być ofiarami wymyślnego znęcania się, rodem z przesłuchań NKWD nad wrogami Stalina.
We wrześniu wyzwolono Izium - masowe groby w okolicznym lesie zdradziły nowy wymiar okrucieństwa Rosjan - na płytko zakopanych ciałach najeźdźcy rozbili obozowisko: tam gotowali, jedli, spali i opowiadali sobie dowcipy. Gdy dotarłem tam kilka dni po wyzwoleniu wystarczył kwadrans by fetor rozkładających się ludzkich zwłok nasuwał odruch wymiotny - jak tam Rosjanie mogli mieszkać przez całe lato?
W październiku Rosjanie postanowili „cofnąć Ukrainę do epoki przedprzemysłowej” - zaczyna się ostrzał infrastruktury krytycznej całego kraju, ale też budynków mieszkalnych. Kraj pogrążą się w ciemności, ale walczy nadal.
W listopadzie, po oswobodzeniu Chersonia, wyszły na jaw także metody porywania ukraińskich dzieci. Szacuje się że około 100 tysięcy najmłodszych obywateli Ukrainy zostało wywiezionych w głąb Rosji i przeznaczonych do rusyfikacji.
W grudniu liczba wojskowych ofiar rosyjskich przekroczyła sto tysięcy. To też złowieszczy wymiar tej wojny - oficerowie Putina pchają swoich żołnierzy na okopy obrońców bez jakiegokolwiek rozpoznania, z wadliwą bronią, a czasem i bez, z kłąmliwym przekazem, że „Ukropy same się poddadzą”.
Za nadal niezdobyty Bachmut Rosjanie zapłacili już życiem nawet 40 tysięcy meżczyzn - w zdobywanym mieście żyje 10 razy mniej ludzi, starych, schorowanych, czekających powrotu Związku Sowieckiego, a z miejscowości została już kupa gruzów a nie ośrodek do życia. W połowie stycznia do mediów całego globu trafiły nagrania z miasta Dniepr, gdzie trafiony rosyjską rakietą blok pogrzebał kilkadziesiąt osób. Większość widzów jednak nie rozumiała, że wyjątkowość masakry polegała na tym, że jeden pocisk zabił aż tyle ludzi - natomiast codziennie na Ukrainie jakaś rakieta uderza w jakiś blok mieszkalny i kogoś zabija. W Charkowie, Zaporożu czy Chersoniu - także teraz, gdy publikujemy niniejszy tekst - dziesiątki tysięcy ludzi kładzie się do łóżek z nadzieją, że wstanie rano. Blok w Dnieprze był bardziej spektakularną śmiercią, ale to nie ujmuje makabry innych ofiar. Piekło w tej wojnie nadal się rozkręca - zbrodni będzie jeszcze więcej a przy wyzwalaniu kolejnych ziem z rosyjskiej okupacji będziemy nieraz przytłoczeni ich skalą.
W cieniu wojny
Spędziwszy około 160 dni na wojennej Ukraine muszę jednak zapewnić Państwa o konkretnym mechanizmie ujawniania zbrodni. O najgorszych makabrach jeszcze nie wiemy. Tereny które zaznały okupacji odsłaniają mrok rosyjskiego sadyzmu dopiero po wyzwoleniu - po odbiciu Buczy, Irpienia, czernichowszczyzny czy Iziumu odkryliśmy nowe zbrodnie. Kilkanaście procent terytoriów Ukrainy jest nadal pod okupacją, która trwa już prawie rok - masakr, które tam się odbywają nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Każde nowowyzwolone ziemie zaskakiwały nas innymi zbrodniami: gwałtami, obozami koncentracyjnymi, deportacjami na Syberię, torturami i rejestrowaniem okaleczania jeńców. Nie było jednej Buczy i jednego Iziumu - co druga wioska na okupowanym terenie ma już groby wymyślnie zabijanych cywilów.
Dyplomaci i agenci
Ale spośród rzeczy, których jeszcze nie wiemy, nie tylko zbrodnie rosyjskie nas zaskoczą. Tajemnice kryją się też na szczytach władzy, nie tylko rosyjskiej. Dlaczego władze niemieckie przypuszczały - tak samo jak głosiła rosyjska propaganda - że Ukraina padnie w ciągu kilku dni? Czy to przypadek że Putin zaatakował kilka tygodni po zakończeniu budowy Nord Stream 2? O czym rozmawiał Olaf Scholz z Władimirem Putinem już po rozpoczęciu inwazji? Kto w otoczeniu Zełenskiego zapewniał, że inwazji nie będzie?
Sekrety wojny to nie tylko zbrodnie w mundurach ale i dyplomacja, agentura i dziwnie umocowani ludzie. Dlaczego jeden z polskich dziennikarzy na Ukrainie mógł korzystać z zasobów instytucjonalnych jednego z unijnych państw? Czy wysoki funkcjonariusz niemieckich służb „zagubił się” w Kijowie w pierwszych godzinach wojny? Dlaczego w europarlamencie toleruje się Janinę Ochojską, która swoją aktywnością wspiera działania Łukaszenki na polsko-białoruskiej granicy - i to w czasie rosyjskiej inwazji?
Niech ci, których zmęczyły informacje o obronie Ukrainy, nie będą tak spokojni - wiele jeszcze nie wiedzą o zbrodniach tej inwazji. Sadystyczni Rosjanie, bezduszni dyplomaci mocarstw, cyniczna agentura w objętym wojną kraju - wiele jeszcze złowieszczych sekretów pozostaje do odkrycia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/635844-o-najgorszych-makabrach-tej-wojny-jeszcze-nie-wiemy