Joe Biden przyjechał do Kijowa. Co wiemy o tej zaskakującej wizycie? Jak powiedział dziennikarzom Jake Sullivan decyzja została podjęta w miniony piątek. Oczywiście przygotowania trwały znacznie dłużej, rozważano różne opcje, takie jak spotkanie na granicy lub we Lwowie, ale ostatecznie zdecydował Biden, który postanowił jechać do Kijowa.
Trudno nie łączyć jego podróży z informacją, jaka pojawiła się również pod koniec minionego tygodnia, a otwarcie Blinken mówił o tym w Monachium w sobotę, że w świetle informacji amerykańskiego wywiadu Pekin rozważa kwestię rozpoczęcia dostaw broni dla Rosji. W stolicy Bawarii był też obecny Wang Yi - minister spraw zagranicznych Chin, który ujawnił, że w rocznicę rozpoczęcia wojny Xi Jinping ma zamiar wygłosić przemówienie, w którym przedstawi ponoć plan zakończenia konfliktu. Niedługo też chiński minister ma odwiedzić Moskwę. Oznacza to, że Pekin ma najprawdopodobniej zamiar podjęcia bardziej energicznych działań w kwestii wdrożenia planu pokojowego odwołując się (zapewne gdyby nie został on przez Kijów przyjęty) do argumentu dostaw na rzecz Rosji. Trudno przesądzać co zaproponuje Xi Jinping, ale musimy pamiętać rosyjsko – chińską deklarację sprzed wojny o partnerstwie strategicznym, a to oznacza, że Ukraina raczej nie powinna spodziewać się niczego pozytywnego ze swej perspektywy.
Chiński program geopolityczny
Takie wnioski nasuwają się w sposób oczywisty również po lekturze, dopiero co opublikowanego przez chińskie ministerstwo spraw zagranicznych, dokumentu programowego nazwanego The Global Security Initiative Concept Paper. W opinii chińskiego MSZ ład światowy winien być budowany w oparciu o 6 podstawowych zasad. Jest wśród nich uznanie dla suwerenności i integralności terytorialnej państw, niezależnie od ich wielkości i potencjału, w tym przywiązanie do Karty ONZ, ale również znajdują się zapisy mówiące o tym, że nie można budować własnego bezpieczeństwa kosztem innego państwa i traktujące o „holistycznym” (pkt. 1) podejściu do bezpieczeństwa, ujmowaniu go zarówno w wymiarze politycznym jak i wojskowym. Gdybyśmy chcieli te ogólne zapisy aplikować do sytuacji wojny rosyjsko – ukraińskiej to warto zwrócić uwagę przede wszystkim na pkt. 4 tego dokumentu zaczynający się od słów „Będziemy zobowiązani do poważnego traktowania uzasadnionych obaw dotyczących bezpieczeństwa wszystkich krajów”, a dalej mowa jest, że „Bezpieczeństwo jednego kraju nie powinno odbywać się kosztem bezpieczeństwa innych. Uważamy, że wszystkie kraje są równe pod względem interesów bezpieczeństwa. Uzasadnione i racjonalne obawy dotyczące bezpieczeństwa wszystkich krajów należy traktować poważnie i odpowiednio się nimi zająć, a nie uporczywie ignorować lub systemowo kwestionować.” Stwierdzenie to jest w gruncie rzeczy powtórzeniem linii argumentacyjnej Kremla w sprawie wojny na Ukrainie. Jej powodem miało być właśnie uporczywe i systematyczne ignorowanie przez Zachód i Stany Zjednoczone wyraźnie sygnalizowanych przez Moskwę obaw, związanych z przesuwaniem się NATO na wschód. Jeśli przyjąć tego rodzaju zasadę i traktować ją w kategoriach fundamentu przyszłego ładu światowego, to nie tylko kwestia przyszłości Ukrainy w NATO jest wątpliwa, ale również, bo przecież Putin mówił o tym w grudniu 2021 roku, obecność instalacji i sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowej mogą zostać zakwestionowane. Ale pozostańmy przy Ukrainie i zastanówmy się w jaki sposób można połączyć „holistyczne podejście do kwestii bezpieczeństwa” z poszanowaniem dla suwerenności i integralności terytorialnej? Wydaje się, że w tym wypadku chodzi o zbudowanie iunctim między interesami bezpieczeństwa a integralnością. Czyli upraszczając sprawę Ukraina może odzyskać kontrolę nad swoimi obszarami jeśli zrezygnuje z aspiracji NATO-wskich. Ale czy odzyska od razu? Tu nie ma pewności, bo w zbiorze zasad chińskiego MSZ-u znalazł się też pkt. 5, mówiący o pokojowym - w trybie negocjacji, rozstrzyganiu międzypaństwowych konfliktów i różnic zdań. W tym konkretnym przypadku możemy mieć zatem do czynienia z rozpoczęciem negocjacji między Kijowem a Moskwą w kwestii przyszłości okupowanych obszarów, czyli z jakąś formułą Mińska 3, co oczywiście nie gwarantuje ani powodzenia rozmów, ani nawet tego, czy doprowadzą one do czegokolwiek przez najbliższe 20 lat. Zestawiając te informacje oraz pamiętając o wizycie Ebrahima Raisi, prezydenta Iranu w Pekinie, uzyskujemy globalny kontekst podróży Bidena do Kijowa. Warto poświęcić tej kwestii nieco uwagi, bo amerykańskie media informują o pogłębiającej się współpracy wojskowej między Moskwą a Teheranem, a wczoraj agencje podały, że inspektorzy Międzynarodowej agencji Atomistyki stwierdzili w Iranie ślady wzbogaconego do poziomu 84 % uranu. To z kolei potwierdzałoby doniesienia, krążące w mediach światowych od pewnego czasu, że Moskwa w zamian za dostawy dronów mogłaby wesprzeć program nuklearny Teheranu. Tzachi Hanegbi, izraelski Narodowy Doradca ds. Bezpieczeństwa, powiedział w związku z tym w wywiadzie jakiego udzielił dziennikowi The Jerusalem Post, że „Iran można powstrzymać teraz albo nigdy”. Sytuacja robi się bardzo napięta i trochę wyjaśnia zeszłotygodniową podróż ministra spraw zagranicznych Izraela do Kijowa.
Kwestia Iranu
Wróćmy do podróży Raisi do Chin - pierwszej na tym szczeblu wizycie irańskiego polityka od 20 lat. Al-Jazeera komentując jej przebieg przypomina o trudnych kwestiach w relacjach miedzy Teheranem a Pekinem, do których należy przede wszystkim kwestia przynależności trzech spornych wysp w Zatoce Ormuz, do których Iran rości pretensje. Podpisanie w grudniu ubiegłego roku konwencji między Chinami a sześcioma arabskimi państwami Zatoki Perskiej zostało bardzo kwaśno przyjęte w Teheranie. Nie zmienia to jednak faktu, iż mamy do czynienia z pogłębiającą się współpracą gospodarczą obydwu krajów. Podpisano 20 umów, w tym opiewające na 25 lat ramowe porozumienie o pogłębieniu współpracy. Obserwatorzy zwrócili też uwagę na fakt, że w składzie delegacji towarzyszącej Raisiemu, jest Ali Bagheri-Kani - główny irański negocjator w kwestii programu nuklearnego. Może to być związane z dotychczasowym zaangażowaniem Pekinu w zawarcie międzynarodowego porozumienia w tej kwestii ale też nie można wykluczyć i innych powodów, choćby tych, które tak niepokoją Izrael. Amerykańscy komentatorzy nieco na wyrost mówią o powstawaniu osi zła – Moskwa – Pekin – Teheran – Pjongjang, czyli państw zainteresowanych destrukcją globalnego porządku. Jake Sullivan, który towarzyszył Bidenowi w Kijowie powiedział, że jest to pierwsza wizyta amerykańskiego prezydenta w kraju objętym wojną, w którym Amerykanie nie kontrolują sytuacji i nie są obecni wojskowo. W przeszłości miały miejsce podobne wizyty w Afganistanie i w Iraku, ale mimo, że i tak toczyły się walki, to sytuacja była pod kontrolą. Tu jest inaczej i ten wymiar wizyty jest i będzie podkreślany przez komentatorów. Tym bardziej, że akceptacja przez Biały Dom i amerykańskie służby wyższego poziomu ryzyka jest nie tylko świadectwem osobistej odwagi Bidena, ale również - a może przede wszystkim - dowodem zaufania do sił zbrojnych Ukrainy. Eliot Cohen napisał na łamach „The Atlantic”, że rosyjskie rachunki strategiczne w związku z wojną na Ukrainie opierały się na kilku założeniach, które wszystkie okazywały się z upływem czasu błędne. Sądzono, że armia ukraińska nie będzie walczyć, liderzy polityczni w pośpiechu opuszczą Kijów. Zakładano podziały w sojuszu państw Zachodu, które doprowadzą do wewnętrznego paraliżu na tle polityki wsparcia dla Ukrainy. Wreszcie pozostała ostatnia nadzieja, iż „Władimir Putin jest silniejszym przywódcą niż Joe Biden”. I ta nadzieja została w związku z wizytą zakwestionowana, bo Biden przyjeżdżając do Kijowa zademonstrował nie tylko swoją determinację i wolę przywództwa, ale również osobistą odwagę. Na marginesie warto zwrócić uwagę na to, że jak informowali dziennikarze Associated Press, kilka godzin przed wizytą Rosjanie zostali powiadomieni, iż Biden jedzie do Kijowa, co dodatkowo obnaża ich bezsilność. Jak napisał Cohen Biden w Kijowie - „to cios w splot słoneczny rosyjskiego przywódcy”. W istocie Putin występując dziś przed Zgromadzeniem Federalnym z długo oczekiwanym przemówieniem na temat „specjalnej operacji” na tle podróży Bidena wypadnie, niezależnie od tego co powie, zapewne blado również i z tego powodu, że mimo trwającej od roku wojny, do tej pory nie odwiedził on regionów w których toczą się walki, nie mówiąc już o wizytowaniu oddziałów na pierwszej linii.
Nowa oś zła ?
Ołeksandr Reznikow, powiedział w wywiadzie radiowym, że w czasie ostatniego spotkania państw wspierających Ukrainę w formacie Ramstein w Brukseli, dało się zauważyć wyraźną zmianę nastrojów przedstawicieli 54 państw tworzących koalicję i dziś, a nie było takiej sytuacji wcześniej, można powiedzieć, że Zachód nastawiony jest na „zwycięstwo Ukrainy”. Podobnie sytuację ocenia Richard Fontaine, kierujący think-tankiem strategicznym Center for a New American Security. Dzieląc się swoimi wrażeniami po pobycie w Monachium, gdzie bywa regularnie od 2005 roku, napisał on o symbolicznym w tym roku, zwycięstwie McCaina. Ten amerykański senator, zwolennik twardej polityki wobec Rosji, przez lata apelował o poważne traktowanie zagrożenia ze wschodu i rozpoczęcie procesu modernizacji sił zbrojnych państw europejskich. Ale w minionych latach, jak napisał Fontaine, uwagę spotykających się w stolicy Bawarii polityków i ekspertów przykuwały zupełnie inne kwestie – krytyka amerykańskiego unilateralizmu, polityki interwencji w Afganistanie i Iraku czy szeroko traktowana wizja ładu światowego. Jeśli wzywano do zwiększenia wydatków na zbrojenia, to raczej cudze, a nie własny rząd. W tym roku nastroje były zupełnie inne - znacznie poważniejsze, a debaty zostały zdominowane nie tylko przez kwestię Ukrainy ale również sprawy praktyczne – produkcję amunicji, potrzebę uzupełnienia arsenałów i zwiększenia wydatków na obronę. W opinii Fontaine’a zagrożenia wszyscy traktowali na serio. I jest to podejście uzasadnione, bo jak powiedział w wywiadzie dla Die Welt Wołodymir Zełenski, powstanie sojuszu Rosja – Chiny – Iran – Korea Północna może oznaczać kolejną wojnę światową o której wszyscy, nawet jeśli tego głośno nie mówią, zaczynają już myśleć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/635281-biden-w-kijowie-a-kwestia-chinska