Podróż prezydenta Bidena z podwójnym celem Kijów/Warszawa podkreśla, że centrum zainteresowania amerykańskiej polityki europejskiej przesunęło się z Zachodu na Wschód. Berlin, Paryż czy Londyn nie znajdują się na jego trasie - pisze w poniedziałek w komentarzu portal dziennika „Tagesspiegel”.
Dlaczego 80-letni Biden odbył wyczerpującą podróż do Kijowa? Okoliczności pokazują, że USA nastawiają się na długą wojnę - czytamy w tekście - Gdyby Biden widział szanse na wynegocjowanie porozumienia w najbliższych miesiącach, nie podejmowałby ryzyka związanego z wyprawą do Kijowa.
Zdaniem „Tagesspiegel” przesłanie Bidena jest następujące: Władimir Putin nie odda dobrowolnie okupowanych terytoriów. Ukraina będzie musiała je odzyskać militarnie, jeśli nie jest gotowa zaakceptować zmniejszenia swojego terytorium. Czyniąc to, w dłuższej perspektywie ma Zachód i jego wiodącą siłę niezawodnie po swojej stronie.
Po drugie, „podróż z podwójnym celem Kijów/Warszawa podkreśla, że środek ciężkości amerykańskiej polityki europejskiej przesunął się z Zachodu na Wschód” - czytamy.
Wschodni partnerzy NATO „zyskują w oczach Amerykanów większą wagę niż w obiegowym obrazie świata zachodnich Europejczyków”. Biden wygłosi „wielkie przemówienie na temat wojny w Warszawie. Spotka się tam z prezydentami ‘bukareszteńskiej dziewiątki’ (Bułgarii, Estonii, Łotwy, Litwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Czech i Węgier). Berlin, Paryż czy Londyn nie znajdują się na jego trasie”.
Wolna część Ukrainy przejęła rolę i aurę, jaką w czasach zimnej wojny miał Berlin Zachodni. Wschodni sojusznicy są teraz państwami frontowymi Zachodu. Ani UE, ani sama Europa Zachodnia nie są w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa. Te narody pokładają zaufanie w USA
— podkreśla portal.
Po trzecie, „niespodziewana wizyta Bidena w Kijowie pokazuje, że nie uważa on wsparcia USA dla Ukrainy za ryzykowną kwestię wewnętrzną w zbliżającej się kampanii prezydenckiej w 2024 roku. Jest to raczej kwestia, dzięki której może zdobyć punkty”.
„Tagesspiegel” podkreśla, że „USA i cały Zachód zdradziłyby swoje wartości, gdyby nie wsparły Ukraińców w ich walce o przetrwanie”.
Symboliczne znaczenie podróży do Polski
„Czy może pani wstać, abyśmy wszyscy mogli panią zobaczyć - dziękuję!” - powiedział prezydent Biden, gdy w Kongresie USA rozległy się oklaski. Oksana Markarowa, ambasador Ukrainy, położyła rękę na sercu i skinęła głową, wyraźnie wzruszona. „Będziemy stać u waszego boku - tak długo, jak będzie to konieczne” - obiecał prezydent na początku lutego podczas orędzia o stanie państwa. „Tak długo, jak będzie to konieczne” - to kluczowe zdanie, z którym prezydent USA jedzie teraz do Polski
— czytamy w artykule niemieckiej telewizji ARD.
Podróż ma bowiem znaczenie przede wszystkim symboliczne. Tuż przed rocznicą rosyjskiej inwazji na Ukrainę chce pokazać krajom na wschodnim krańcu NATO, że poparcie USA jest niezachwiane
— pisze portal.
Polska i jej sąsiedzi dźwigają duże obciążenia, jeśli chodzi o uchodźców i pełnią rolę punktów tranzytowych dla broni zmierzającej na Ukrainę
— powiedział Charles Kupchan, profesor polityki międzynarodowej na Georgetown University w Waszyngtonie, cytowany przez ARD.
Do tej pory Stany Zjednoczone zatwierdziły ponad 100 miliardów dolarów pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Ukrainy. Jednak największym osiągnięciem Bidena mogło być zjednoczenie członków NATO. Biden powiedział w swoim przemówieniu, że zbudował globalną koalicję i przeciwstawił się agresji Władimira Putina. Ta koalicja trwa do dziś, zbliżając NATO do siebie. Ale teraz w USA pojawia się pytanie, kiedy ta wojna może się skończyć - pisze portal.
W USA będzie „rosła presja na przejście z pola walki do stołu negocjacyjnego - twierdzi Kupchan. Spodziewa się kilku miesięcy intensywnych walk i uważa, że wdrażanie tej zmiany rozpocznie się jeszcze w tym roku. Świętowanie jedności Zachodu, potępienie dyktatora w Rosji i planowanie przyszłości dla Ukrainy - to będzie sedno wizyty Bidena w Polsce” - uważa ekspert.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/635205-biden-w-warszawie-i-kijowie-niemieckie-media-symboliczne