„Jestem gotów walczyć razem z Rosjanami z terytorium Białorusi tylko w jednym przypadku: jeśli przynajmniej jeden żołnierz przekroczy granicę, by zabijać mój naród” - powiedział Alaksandr Łukaszenka. Podczas trzygodzinnego spotkania z mediami, białoruski dyktator mówił między innymi o wojnie, pokoju, geopolityce i reakcji na „prowokacje gospodarcze”.
Oprócz białoruskich dziennikarzy w spotkaniu z głową państwa uczestniczyli przedstawiciele mediów z Austrii, Azerbejdżanu, Wielkiej Brytanii, Kataru, Rosji, Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych, Francji, Japonii oraz międzypaństwowej spółki telewizyjno-radiowej Mir. Słowa Łukaszenki przytacza białoruska, państwowa agencja BełTa.
Stara śpiewka
Głównym motywem wypowiedzi białoruskiego prezydenta były przekłamania zaczerpnięte z rosyjskiej propagandy. Powiedział on między innymi, że agresja Rosji na Ukrainę była prewencyjną akcją przeciw Ukrainie, która miała rzekomo skierować swoje wyrzutnie rakietowe w stronę Białorusi.
Nie wiem po co im było to potrzebne. Kilka minut przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej znaleźli się pod ostrzałem z Białorusi
— stwierdził.
Łukaszenka w swoim stylu oskarżał rząd ukraiński o szkolenie bojowników, organizowanie prowokacji przeciw Białorusi oraz zauważył, że Ukraina była pierwszym państwem, które nałożyło sankcje na Mińsk w 2020 roku.
Dyktator Białorusi zapowiedział też, że Białoruś dołączy do wojny po stronie Rosji, jeśli choć jeden ukraiński żołnierz przekroczy jej granicę państwową. Podzielił się również z dziennikarzami osobliwym spojrzeniem na kwestię rosyjskiej inwazji mówiąc, że Ukraina „niepotrzebnie prowokowała” Rosję.
Gdyby osiągnęli porozumienie z Rosją, to nie byłoby wojny
— mówił.
Oczywiście „osiągnięcie porozumienia” miałoby oznaczać zaakceptowanie bezprawnej aneksji ukraińskich terytoriów przez reżim Putina.
Ataki na Polskę
Według przywódcy Białorusi to Zachód jest głównym odpowiedzialnym za eskalację konfliktu zbrojnego na Ukrainie i nie chce wyrazić zgody na rozpoczęcie negocjacji pokojowych. Przy tej okazji skrytykował również rząd polski, oskarżając go o „chęć rozbioru Ukrainy”, czym wpisał się całkowicie w propagandę, umyślnie budowaną na Kremlu.
Chcecie rozczłonkować Ukrainę rękami Polski
— grzmiał Łukaszenka.
Zamknięcie przez Polskę przejścia granicznego w Bobrownikach, które było reakcją na skazanie Andrzeja Poczobuta, przywódca Białorusi nazwał „prowokacją ekonomiczną”.
Widzicie, jak zachowują się Polska i Litwa. Z ekonomicznego punktu widzenia ciągle prowokują. Zrzucają odpowiedzialność na mnie
— powiedział.
Dyktator zastrzegł sobie prawo do działań odwetowych.
Decyzje zapadły. Na początku odpowiemy łagodnie. Jeśli nie zrozumieją będziemy naciskać. Mamy wystarczające środki
— podsumował.
CZYTAJ TEŻ:
pn/wydarzenia.interia.pl/twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/634696-lukaszenka-straszy-polske-i-litwe-decyzje-zapadly