David Petreus, były szef CIA i czterogwiazdkowy generał amerykańskich sił zbrojnych rozmawiając z portalem NV powiedział, że jego zdaniem w maju, może na początku czerwca strona ukraińska może odzyskać inicjatywę operacyjną i przejść do kontruderzenia.
W jego opinii Moskale szykują się do ataku i na niektórych odcinkach już osiągnęli pewne zdobycze o charakterze taktycznym, ale główną kwestią, jak zauważył, jest to „czy Rosjanie będą w stanie zademonstrować umiejętność użycia rodzajów broni w tej nowej, szerszej ofensywie. Nie chodzi tylko o to, by rzucić żołnierzy i czołgi przeciw stronie ukraińskiej do walk kontaktowych, ale by zorganizować dla tych bitew osłonę artyleryjską. Dziś Rosjanie tracą ogromną liczbę żołnierzy, a taką taktykę trudno utrzymać przez długi czas”. Podobnie uważa Lloyd Austin, który po spotkaniu ministrów obrony w formacie Ramstein powiedział mediom, że „Ukraina ma szanse na przechwycenie inicjatywy na polu walki”. Z tego też zapewne powodu Jens Stoltenberg występując na konferencji prasowej odpowiadając na pytanie dziennikarza o perspektywy wejścia Ukrainy do NATO odparł, że obecnie państwa członkowskie Sojuszu koncentrują się na stworzeniu warunków dla ukraińskiego zwycięstwa a nie zaprzątają sobie głowy tego rodzaju rozważaniami.
Jeśli mówimy o warunkach zwycięstwa, to jak wynika z informacji ukraińskich korespondentów z Brukseli spotkanie państw wspierających Kijów nie zostało zdominowane, mimo wcześniejszych zapowiedzi polityków ukraińskich, dyskusjami w kwestii dostaw myśliwców lub rakiet o większych zasięgach. Wręcz przeciwnie, raczej rozmawiano o tym, co teraz należy zrobić, aby Ukraina mogła w relatywnie krótkim czasie, tzn. w perspektywie trzech – czterech miesięcy osiągnąć sukcesy na polu walki. Koncentracja uwagi na tego rodzaju kwestiach jest z jednej strony związana z rozpoczynającą się rosyjską ofensywą, która trzeba powstrzymać, ale z drugiej strony wynika z przekonania zakorzenionego w kręgach przywódczych państw NATO, iż czas nie pracuje na korzyść Ukrainy. Przedłużająca się wojna, nie mówimy tu o kilku najbliższych miesiącach, ale latach, jest na rękę Rosji, która ma większe zasoby, i z pewnością nie jest to korzystny scenariusz dla Kijowa. Jeśli chodzi o perspektywę przekazania Ukrainie samolotów to warto zwrócić uwagę na wypowiedź brytyjskiego ministra obrony Bena Wallesa, który przed tygodniem, po spotkaniu ze swym włoskim kolegą zasugerował, że myśliwce Typhoon na których właśnie zaczęli się szkolić ukraińscy piloci mogą zostać przekazane ale po zakończeniu wojny. Wypowiedź warta jest odnotowania nie tylko dlatego, że potwierdza, iż przekazanie myśliwców raczej obecnie nie wchodzi w grę. Jej znaczenie ma związek z przyszłym kształtem systemu bezpieczeństwa w naszej części Europy w którym miałaby uczestniczyć Ukraina. Walles zapowiedział kontynuowanie współpracy wojskowej już po wojnie (podobny charakter ma zapowiedź dostarczenia Kijowowi 31 czołgów Abrams przez Amerykanów) co potwierdzałoby tezę, że Anglosasi nie myślą o przyjęciu żądań Rosjan w świetle których Ukraina miałaby być państwem neutralnym i rozbrojonym. Kwestia jej członkostwa w NATO, która ma charakter polityczny, jest zapewne otwarta, ale zakorzenienie Kijowa w zachodnim systemie bezpieczeństwa już wydaje się raczej przesądzone. Tym bardziej, że jak informował w miniony weekend The Telegraph przedstawiciele brytyjskiego sektora przemysłowego odwiedzili Ukrainę i prowadzą zaawansowane rozmowy w sprawie wspólnej, zapewne już po wojnie, produkcji sprzętu wojskowego, w tym transporterów opancerzonych i innych rodzajów broni. Mowa jest o wspólnych przedsiębiorstwach w których wykorzystywane byłyby brytyjskie licencje. Jeden z przedstawicieli brytyjskiego przemysłu wojskowego powiedział dziennikarzom, że chodzi o to „aby być na początku kolejki” i wyprzedzić analogiczne starania Niemców i Francuzów, którzy również są zainteresowani w produkcji broni na Ukrainie. Tego rodzaju plany nie są formułowane jeśliby ktokolwiek myślał, że nasz wschodni sąsiad będzie państwem zakorzenionym w rosyjskiej strefie wpływów lub zdemilitaryzowanym.
Zamykając kwestię dostawy zachodnich myśliwców Ukrainie, to nie jest ona ostatecznie zamkniętą, tym bardziej, że przebywający w Kijowie premier Szwecji powiedział iż jego kraj może podjąć decyzję o przekazaniu Gripenów, ale wymaga to czasu i wcześniejszego, jak w przypadku czołgów, stworzenia międzynarodowej koalicji opowiadającej się za tego rodzaju posunięciami.
Rosjanie gromadzą potencjał lotniczy
Wracając jednak do kwestii rosyjskiej ofensywy, to dziś zasadniczym zagrożeniem, zdaniem ekspertów NATO-wskich jest to czy Rosjanie odwołają się do swego potencjału lotniczego, którego do tej pory używali nader oszczędnie, po to aby wesprzeć natarcie sił lądowych z powietrza. Jak poinformował dziennik Financial Times powołując się na informacje służb wywiadowczych Rosjanie ściągnęli w rejony nadgraniczne znaczny potencjał lotniczy, zarówno myśliwce szturmowe jak i bombowce i śmigłowce. To sugerowałoby, iż przygotowują się do operacji wielodomenowej, w której będą chcieli zdobyć lokalną dominację w powietrzu. I z tego też powodu państwa Zachodu bardziej, jak powiedział Lloyd Austin, myślą obecnie o dostarczeniu Kijowowi nowoczesnych środków obrony powietrznej, co trzeba zrobić szybko, niż budują koalicję na rzecz przekazania myśliwców. Z aktualną sytuacją wiązać należy też decyzję Berlina) o wznowieniu produkcji amunicji do systemów przeciwlotniczych Gephard dla Ukrainy, ale również postanowienie Francji i Włoch, które chcą przekazać kompleksy SAMP/T i Holandii, która wyśle wyrzutnie NASAMS.
Ukrainie może też pomóc to, iż Rosjanie się spieszą, nie przygotowują ofensywy zgodnie z zasadami sztuki wojennej. CNN, powołując się na anonimowych ekspertów brytyjskich, amerykańskich i ukraińskich argumentuje, że aby prawidłowo przygotować, przede wszystkim z punktu widzenia logistyki, operację zaczepną o tej skali potrzeba jest znacznie więcej czasu, co najmniej do maja. A to oznacza, że jeśli Rosjanie zaczną uderzenie już teraz, to będą do niego źle przygotowani i szanse na sukces, w obliczu dobrze zorganizowanej obrony sił ukraińskich będą mieli niewielkie. Andriej Jusow, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu powiedział, że Rosjanie wznowiwszy intensywne ataki w kierunku na Bachmut i Ugledar już obecnie ponoszą największe straty w ludziach od czasu niepowodzenia ataku na kierunku kijowskim. Oceny te potwierdzają komunikaty brytyjskiego wywiadu a także doniesienia rosyjskich korespondentów wojskowych. Portal Spektr [podaje] (https://spektr.press/general-razgrom-unichtozhenie-rossijskih-tankov-pod-ugledarom-puting-v-luzhnikah-delo-protiv-poetov-iz-za-mobilizacii-naezd-na-generala-muradova-i-drugie-novosti-vojny-za-sutki/) przywołując relacje Rosjan publikowane na kanale Telegram, że pod Ugledarem ponieśli oni największe straty od wielu miesięcy. Pod ogień ukraińskiej artylerii miały się dostać siły 155. brygady Piechoty Morskiej Floty Oceanu Spokojnego a także piechota morska z 40. Brygady i z 14. Samodzielnej Brygady Specnazu. Źle zorganizowane i przygotowane uderzenie rosyjskie (piechota morska z Dalekiego Wschodu to według niektórych pogłosek w rosyjskiej mediasferze byli spieszeni i nieprzeszkoleni marynarze) nie tylko nie powiodło się, ale też mamy do czynienia z ogromnymi stratami w sprzęcie. Rosjanie mieli stracić jednego dnia co najmniej 31 jednostek sprzętu – czołgów i transporterów opancerzonych. Co ciekawe rosyjskie kanały powiązane z Grupą Wagnera zaczęły w niewybredny sposób atakować w związku z tą sytuację generała Rustama Muradowa, dowódcę Wschodniego Okręgu Wojskowego który dowodził natarciem. To, że rosyjscy dowódcy nie przejmują się stratami w ludziach to wiadomo, ale Muradow, w świetle tych relacji miał wysyłać falę piechoty za falą, bez odpowiedniego przygotowania artyleryjskiego i bez należytej osłony po tym jak rozbita została jego kolumna uderzeniowa. W całej historii są jeszcze inne ciekawe wątki.
Otóż korespondenci rosyjskich kanałów wojennych na platformie Telegram zarzucają Muradowowi, to, że się spieszył chcąc przed 21 lutego zameldować Putinowi o sukcesie. Jest to bardzo prawdopodobne, bo w tym dniu mają się odbyć w Moskwie uroczystości rocznicowe (21 lutego ubiegłego roku Rosja uznała „niepodległość” LNR i DNR) w toku których Putin ma wygłosić ponoć ważne przemówienie. Pod presją polityczną, ale też chcąc zdobyć aplauz i spodziewane laury, Muradow miał ruszyć z nieprzygotowanym uderzeniem, poniósł drastycznie wysokie straty i musiał się w efekcie wycofać. W całej sprawie jest jeszcze jeden, bardzo ciekawy wątek. Otóż dowódca Wschodniego Okręgu Wojskowego jest z pochodzenia Dagestańczykiem i korespondencji wojenni, powiązani z Grupą Wagnera, zarzucają mu, że na pewną śmierć wysyła on oddziały składające się z rdzennych Rosjan a oszczędza przedstawicieli mniejszości, w tym np. Tatarów z Batalionu Alga. Tym sporom towarzyszy również nieskrywana niechęć, a nawet momentami nienawiść, rosyjskich turbopatriotów spod znaku Prigożina i Grupy Wagnera, której adresatami są zarówno mniejszości narodowe jak i może przede wszystkim dowództwo sił zbrojnych.
Wydaje się zatem, że Rosjanie chcąc wykorzystać fakt, iż dysponują obecnie większymi zasobami ludzkimi mogą, działając pod presją polityczną, ruszyć z nieprzygotowaną, lub źle przygotowaną ofensywą co w efekcie może zmienić sytuację jedynie w wymiarze taktycznym, ale ich straty będą z pewnością niemałe. Dziś, jak się uważa dysponują oni nawet 300 tys. żołnierzy i jeszcze mają dodatkowe 150 tys. w odwodzie. Mowa jest o znacznych zgrupowaniach w okolicach Mariupola i Kremiennej, a także ostatnio pojawiły się informacje o nowych obozach w obwodzie kurskim i pod Woroneżem. Wydaje się, że to ogromne siły, ale zdaniem fachowców tracąc dziennie choćby tylko 1,5 tys. rannych i zabitych, a to w świetle dotychczasowych ich strat nie jest liczba wielka, już po 3 miesiącach ich potencjał może się zmniejszyć o 30 proc., czyli o taki wskaźnik który uznawany jest przez zachodnich specjalistów za krytyczny, czyli powodujący, że jednostkę z takimi uszczerbkiem w sile żywej uznaje się za niezdolną do walki. I na tym, jak można przypuszczać polega strategia generałów Załużnego i Syrskiego. Wykorzystując dobrze umocnione linie obrony, które strona ukraińska przez lata budowała, a także fakt, że Rosjanie mogą ruszyć bez należytego przygotowania armia ukraińska chce doprowadzić do sytuacji szybkiego wykrwawiania się (ścierania) sił rosyjskich. W okolicach miesiąca maja będą już one na tyle osłabione, że armia ukraińska będzie mogła przejść do kontruderzenia, wykorzystując potencjał pancerny który do tego czasu już dotrze. Nowo-formowane odziały „Gwardii uderzeniowej” (Гвардія наступу), wypoczęte i wyszkolone, świeże siły, które mają wówczas wejść do gry będą atakować i mają wyprzeć Rosjan z ich obecnych pozycji. Do tych formacji, których powołanie było pomysłem Denysa Monastyrskiego nieżyjącego ministra spraw wewnętrznych już zgłosiło się 27 tys. ochotników z policji, straży granicznej i Gwardii Narodowej. Formowanie tych jednostek w związku z tym ma być kontynuowane również po 1 kwietnia, ale do tego terminu ich trzon winien zostać już zbudowany i przeszkolony. I to one mają, wykorzystując czołgi i inny sprzęt dostarczany właśnie przez Zachód przełamać rosyjskie linii i odbić z rąk rosyjskich kolejne tereny. Kijów chciałby aby uderzenie doszło nawet do Krymu i rozpoczęła się faza wyzwalania półwyspu. Rosjanie musieliby w kwietniu – maju w obliczu ponoszonych strat podejmować kolejną decyzję o nowej mobilizacji po to aby być w stanie kontynuować walkę. Nie są to łatwe decyzje, zmieniają one sytuację polityczną w Rosji. Jeśliby w tym samym czasie strona ukraińska przeszłaby do kontruderzenia, to wówczas, być może Kreml uznałby, iż należy usiąść do stołu rokowań. W takiej sytuacji wojna mogłaby zakończyć się już latem lub jesienią, przynajmniej jej aktywna faza, a amerykańskie Abramsy i zachodnie myśliwce znalazłyby się na Ukrainie nie po to aby wspierać jej siły walczące z Moskalami, ale aby zapobiec wznowieniu przez Rosjan walki. Taki, jak można przypuszczać, jest aktualny plan zwycięstwa Zachodu w wojnie z Rosję. Daj Boże aby się powiódł.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/634555-jak-ukraina-i-zachod-chca-wygrac-z-rosja
Komentarze
Liczba komentarzy: 5