Przebieg niedzielnych wydarzeń w Brazylii sugeruje, że uczestnicy szturmu mieli wsparcie policjantów sympatyzujących z Jairem Bolsonaro, ale jednak wysłane później do stłumienia zamieszek wojsko zajęło się przywracaniem porządku, wbrew nadziejom fanatyków byłego prezydenta, że swoją inwazją doprowadzą do interwencji wojska i usunięcia prezydenta Luiza Inacia Luli da Silvy z urzędu - przekazał w wypowiedzi dla PAP analityk Polskiego Instytutu Spraw międzynarodowych (PISM) Bartłomiej Znojek, komentując szturm zwolenników Bolsonaro na brazylijskie budynki rządowe.
CZYTAJ TAKŻE:
Brak akceptacji dla wyników wyborów
Szturm 8 stycznia na główne organy władzy to wyraz radykalizacji w gronie zwolenników Bolsonaro i braku akceptacji dla wyników ostatnich wyborów. Lula tuż po drugiej turze zapowiadał, że będzie dążył do zasypania podziałów w społeczeństwie, ale ostatnie wydarzenia pokazują, że to będzie bardzo trudne zadanie
— wyjaśnił ekspert.
Znojek ocenił, że brazylijskim władzom federalnym udało się stosunkowo szybko zapanować nad sytuacją, setki uczestników szturmu zostało aresztowanych, a prezydent Luiz Inacio Lula da Silva, znany jako Lula, wydał dekret w sprawie tymczasowego przejęcia kontroli nad Dystryktem Federalnym, gdzie mieści się stolica, przez władze centralne.
Szturm w Brasilii jak inwazja na Kapitol
Ekspert PISM odniósł się również do wpisu na Twitterze byłego prezydenta Jaira Bolsonaro, który stwierdził, że w latach 2013 i 2017 zwolennicy lewicy praktykowali podobne metody do niedzielnego wtargnięcia do instytucji państwowych przez stronników Bolsonaro.
Bolsonaro odwołał się zapewne do incydentów podczas masowych protestów antyrządowych z tych dwóch lat. W 2013 r. doszło do ataków na instytucje publiczne m.in. w odpowiedzi na politykę lewicowego rządu Dilmy Rousseff. W 2017 r. doszło do inwazji na różne ministerstwa podczas manifestacji przeciwko rządowi Michela Temera, który stanął na czele państwa w 2016 r. po impeachmencie Rousseff (jako jej wiceprezydent był konstytucyjnym następcą)
— ocenił Znojek.
Jak podkreślił, wydarzenia ostatniej niedzieli mają inny charakter, „bo ich źródeł należy szukać w podważaniu wiarygodności instytucji państwa, w tym wiarygodności wyborów, przez Bolsonaro”.
Ważnym wytłumaczeniem jest też wzorowanie się przez byłego prezydenta na Donaldzie Trumpie. Dlatego też porównywanie szturmu w Brasilii z inwazją na waszyngtoński Kapitol dwa lata temu są jak najbardziej uprawnione, choć oczywiście okoliczności i przebieg tych wydarzeń się różnią
— skomentował analityk.
Inwazja fanatyków Bolsonaro w Brazylii nie jest zresztą zaskoczeniem, bo taki scenariusz był uwzględniany w różnych przewidywaniach jeszcze w trakcie ostatniej kampanii wyborczej
— dodał.
Sytuacja w regionie
Zapytany o to, czy w Ameryce Południowej można wyróżnić państwa, które opowiadają się za przywróceniem rządów Bolsonaro w Brazylii i popierają teorię o sfałszowanych wyborach, propagowaną przez jego zwolenników, ekspert PISM stwierdził, że w ostatnich latach na czele rządów w regionie stanęli przywódcy reprezentujący lewicę i naturalnie sympatyzujący z Lulą. Dlatego też trudno byłoby wyróżnić państwa, które otwarcie popierają byłego prezydenta.
Przegrana Bolsonaro raczej powszechnie zostało przyjęta z ulgą, jako koniec napięć i nieporozumień w regionie oraz z euforią, że powrót Luli umożliwi intensyfikację bliskiej współpracy między państwami latynoamerykańskimi
— podkreślił Znojek.
W regionie panuje zgoda co do potępienia rewolty fanatyków Bolsonaro, choć oczywiście język stanowisk się różni. Na przykład lewicowy prezydent Kolumbii Gustavo Petro bez ogródek nazwał szturm decyzją „faszyzmu o przeprowadzeniu zamachu stanu”
— wyjaśnił ekspert.
Znojek zwrócił uwagę, że na kontynencie politycy porównywani do Bolsonaro zyskali sporą popularność.
W Chile obecny lewicowy prezydent Gabriel Boric wygrał z Jose Antonio Kastem uznawanym za reprezentanta skrajnej prawicy. W Argentynie, gdzie obecny peronistyczny rząd Alberta Fernandeza zmaga się z bardzo niską popularnością, jednym z pretendentów do objęcia prezydentury w tegorocznych wyborach jest Javier Milei, uznawany za polityka o podobnych poglądach do Bolsonaro
— opisał analityk PISM.
W wyniku sporu politycznego w Brazylii między obecnym lewicowym prezydentem Lulą a byłym prawicowym prezydentem Bolsonaro, zwolennicy tego ostatniego, którzy uważają, że Lula wygrał wybory w 2022 r. w wyniku oszustwa, wdarli się w niedzielę do budynków rządowych, parlamentu i pałacu prezydenckiego w Brasilii. Wojsko zatrzymało w poniedziałek rano ponad 1200 radykalnych zwolenników Bolsonaro.
Bartłomiej Znojek jest analitykiem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, zajmuje się sytuacją polityczną i gospodarczą w Ameryce Łacińskiej oraz relacjami Unii Europejskiej i Polski z latynoamerykańskimi partnerami.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/629486-kulisy-szturmu-w-brazylii-uczestnicy-mieli-wsparcie-policji