Kilka dni temu niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock powtórzyła w Lizbonie główne założenia „planu Scholza”, którego sednem jest formalne przekształcenie Unii Europejskiej w niemiecko-francuskie imperium.
W Unii Europejskiej nie możemy sobie dalej pozwalać na blokowanie decyzji przez pojedyncze państwa członkowskie -
— mówiła Baerbock, dodając, że „głosowanie większością kwalifikowaną może prowadzić do bardziej sprawiedliwych dla nas wszystkich rezultatów”.
Musimy być zdolni do szybkiego i skutecznego działania -
— podkreśliła, nie precyzując, kogo ma na myśli, mówiąc „my”. Możemy jednak sądzić, że jeśli Polska mieści się w tej wyobrażonej zbiorowości, to gdzieś na marginesie, na pewno nie w centrum. Do tego ten ton: „nie możemy sobie dalej pozwalać…”. Coś, co było wielką obietnicą towarzyszącą naszemu wejściu do Unii - a więc zasada równości dużych, małych i średnich - staje się jakimś luksusem, na który zdobywały się Niemcy, cierpiąc i krwawiąc, ale, niestety, już dłużej nie mogą.
Pozostaje również tajemnicą, w jaki sposób „głosowanie większością kwalifikowaną może prowadzić do bardziej sprawiedliwych rezultatów„. Co więcej, sprawiedliwych „dla nas wszystkich”. Z tego wynika, że dla nas też. To bardzo tajemnicza sprawa, bo skoro już dziś tak rzadko (o ile kiedykolwiek) oferuje się nam sprawiedliwe rozwiązania, to co będzie, gdy stracimy prawo weta?
Intrygujący jest fakt tak częstego powracania przez polityków niemieckich do idei zniesienia weta i wprowadzenia, również w sprawach zasadniczych, zasady głosowania większościowego. Sprawa wydaje się jasna: taki jest plan, a kolejne wypowiedzi mają nas, i całą europejską opinię publiczną, oswoić z tym, co nadchodzi. Gdy pojawi się okazja, plan zostanie położony na stole, być może nawet bez niemieckiego stempla. Zapewne w powiązaniu z członkostwem Ukrainy, co ma sprawić, że nie będziemy zdolni do oporu.
Idą ciężkie czasy, nadchodzą gardłowe wyzwania. Jeśli dziś relacje Polski z Unią Europejską iskrzą, to za chwilę naprawdę zaczną trzeszczeć. To, co dziś wydaje nam się mocnym przeciążeniem, będzie niewinną igraszką. Niedługo nasza niepodległość naprawdę stanie pod ścianą.
Co nas może uratować? Jedynie mocna, solidarna, zjednoczona władza obozu niepodległościowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/629305-niedlugo-nasza-niepodleglosc-naprawde-stanie-pod-sciana