Rezultaty wizyty Wołodymira Zełenskiego wymagają precyzyjnego omówienia, są bowiem zarówno w wymiarze politycznym, jak i w kwestiach związanych z pomocą wojskową dla Ukrainy, znaczące.
Rakiety Patriot
Zacznijmy od kwestii podstawowej, czyli dostawy na Ukrainę baterii rakiet Patriot. W ukraińskich mediach pojawiły się informacje z których wynika, że ostateczna decyzja w tej sprawie zapadła na początku grudnia, co zresztą było oczywiste już przed przyjazdem Zełenskiego do Waszyngtonu. Oznacza to, że negocjacje w tej sprawie trwały w drugiej połowie listopada, a to też daje nam informację, iż oficjalna propozycja sformułowana przez ministra Błaszczaka, aby to Berlin przekazał Patrioty Kijowowi, nie była jakąś „akcja partyzancką” Warszawy, jak utrzymywało to wielu naszych komentatorów, ale działaniem w ramach wspólnej akcji sojuszników Ukrainy, aby zmienić politykę Berlina. W tych samych kategoriach trzeba traktować wypowiedzi prezydenta Bidena na wspólnej, z Zełenskim, konferencji prasowej. Miała ona bardzo interesujący przebieg, warto poświęcić jej w związku z tym nieco więcej uwagi. Wszyscy zwrócili uwagę na to co amerykański prezydent powiedział, odpowiadając na pytanie ukraińskiej dziennikarki Olgi Koshelenko z kanału telewizyjnego 1 + 1. Otóż pytając ona o perspektywy dostarczenia Kijowowi systemów rakietowych ATACMS o zasięgu 300 km, o co od pewnego już czasu prosi Kijów, przywołała ona przykład PATRIOT-ów, których też Waszyngton nie chciał dostarczyć na początku konfliktu, obawiając się tak jak to jest obecnie z rakietami, iż krok ten Moskale potraktują jako działanie eskalacyjne. Otóż Biden odpowiadając wprost powiedział, iż „spędził setki godzin twarzą w twarz” z przywódcami europejskimi przekonując ich co do potrzeby dostarczenia Ukrainie wszystkiego o co Kijów prosi aby wygrać wojnę. Jednocześnie zaznaczył, że to tylko jeden z elementów kalkulacji politycznej, którą kieruje się w swej polityce Waszyngton. Drugim jest potrzeba utrzymania jedności sojuszniczej, czyli spoistości NATO. Warto w całości przytoczyć stosowny passus z wypowiedzi amerykańskiego prezydenta, który zaczął od przypomnienia swojej aktywności w rozmowach z europejskimi sojusznikami, której celem było uzmysłowienie im, że działają we własnych interesach wspierając Ukrainę. Potem Biden dodał
„Rozumieją to w pełni, ale nie chcą iść na wojnę z Rosją. Nie chcą trzeciej wojny światowej. I myślę, że można tego wszystkiego uniknąć, upewniając się, że Ukraina jest w stanie odnieść sukces na polu bitwy”.
Te trzy zdania warte są głębszej analizy, bo z wypowiedzi amerykańskiego prezydenta wynikają dwie kwestie. Po pierwsze to przeciwnikami dostarczenia ATACMS Kijowowi są europejscy, można się domyślać którzy, sojusznicy Stanów Zjednoczonych z NATO. Dla ułatwienia podam, że prasa ukraińska przypomina deklaracje Bena Wallesa sprzed kilku dni o gotowości dostarczenia przez Londyn tego rodzaju systemów, jeśli Waszyngton nie zdecyduje się na podobny krok. Temu ma zresztą, jak się spekuluje, służyć zapowiadana kolejna wizyta Zełenskiego, tym razem w Londynie. Ale jeszcze ciekawsze jest ostatnie zdanie Bidena, a w mediach znaleźć można również wypowiedzi amerykańskich wojskowych w tej kwestii, o szansach Ukrainy na odniesienie sukcesu na polu bitwy. Nie chodzi przy tym o jakieś oddalone w czasie, bliżej nieokreślone starcie, ale zapowiadaną przez stronę ukraińską ofensywę. Warto przypomnieć, że w niedawnym wywiadzie dla tygodnika The Economist generał Załuzny powiedział, że aby ją przeprowadzić siły zbrojne Ukrainy potrzebują 300 czołgów, 500 haubic i 600-700 transporterów opancerzonych. Na konferencji prasowej z Zełenskim Biden sam zaczął w pewnym momencie mówić o dostawach czołgów i transporterów opancerzonych wyjaśniając też, że „współpracowaliśmy z partnerami, aby dać Ukrainie czołgi i inne pojazdy opancerzone”. Powiedział to w związku z zatwierdzonym przez siebie, ostatnim, wartym 1,8 mld dolarów pakietem pomocy wojskowej. Skądinąd w ukraińskich mediach pojawiły się informacje, że nie cała pomoc wojskowa na Ukrainy została w komunikacie prasowym ujawniona, co oznacza, że nie można wykluczyć, iż to na czym tak generałowi Załużnemu zależało jest już w drodze a może dotarło na Ukrainę. Mamy też w ostatnich dniach prawdziwy wysyp wizyt wysokiej rangi amerykańskich wojskowych w Polsce. Przyjechał do nas generał McConville, sprawujący funkcję szefa sztabu amerykańskiej armii (siły lądowe), odwiedził nas również dowódca sił specjalnych generał Fenton, wreszcie był w Polsce generał Charles Q. Brown Jr., szef sztabu amerykańskiego lotnictwa. Może to zbieg okoliczności, i oficerowie ci realizowali rutynowy plan wizyt, a może w rzeczywistości mamy do czynienia z finalnym etapem przygotowań do kolejnej ukraińskiej, zresztą zapowiadanej od pewnego czasu, ofensywy. Jeszcze ciekawszą informację ujawnił w ostatnich dniach rumuński portal playtech.ru Wynika z niej, że to właśnie trzymający się w cieniu Bukareszt jest znaczącym dostawcą broni dla Ukrainy. Portal przytacza opinię generała Gierasimowa, szefa rosyjskiego Sztabu Generalnego, który powiedział, że prócz Stanów Zjednoczonych, Polski, Wielkiej Brytanii to właśnie Rumunia jest czwartym, największym dostawcą broni dla Ukrainy. Jest to o tyle ciekawy trop, że z ostatniego, wartego z grubsza 1,85 mld amerykańskiego pakietu pomocy wojskowej 1 mld przeznaczony został na zakup a amerykańskim sektorze zbrojeniowym, a pozostałe 850 mln dolarów w ramach regulacji umożliwiającej zakupy sprzętu wojskowego w państwach trzecich po to aby przekazać go Ukrainie. Portal przypomina też niedawne wypowiedzi Oleksieja Reznikowa, kierującego ukraińskim ministerstwem obrony. Powiedział on zarówno, że Rumunia jest jednym z największych dostawców broni dla Kijowa, jak również przyznał, że wespół z sojusznikami Ukraina uplasowała zamówienie na produkcję broni, które gwarantują, że sprzętu „starczy na cały 2023 rok”.
Trzy opcje
Wydaje się, że administracja Bidena czeka na wynik kolejnej ofensywy Ukrainy. Na tego rodzaju perspektywę wskazują nie tylko słowa Joe Bidena na konferencji prasowej, ale również informacje, które pojawiły się dzisiaj w amerykańskich mediach. Otóż dziennik The Washington Post (napisał o tym, że Zełenski w towarzystwie Kułeby i Yermaka rozmawiali z amerykańskimi politykami (Biden, Blinken, Sullivan) w trakcie spotkania w Białym Domu o „wariantach zakończenia wojny”. Na stole mają znajdować się, jak napisali dziennikarze, trzy opcje. Pierwsza zakłada wycofanie się Rosjan na linię z 24 lutego, co oznacza utrzymanie kontroli nad Krymem i Donbasem. Drugi utrzymanie przez Moskwę Krymu i oddanie pozostałych terenów, trzeci zaś scenariusz mówi o odzyskaniu przez Kijów wszystkich utraconych na rzecz Rosji obszarów. Dziennik jest zdania, że jedynie ostatni scenariusz jest tym o którym gotowa jest rozmawiać ekipa Zełenskiego. Ale pojawiła się w tym kontekście jeszcze jedna ciekawa informacja. Otóż miano uzgodnić, że szczegółowe propozycje jak można byłoby zakończyć wojnę strona ukraińska przedstawi w rocznicę jej rozpoczęcia, czyli za dwa miesiące. Ten dość odległy termin związany jest nie tylko z tym, iż obecnie brak jest przesłanek aby poważnie sądzić, że Moskale usiądą do stołu rokowań. Po ostatnim rozszerzonym posiedzeniu kolegium Ministerstwa Obrony w trakcie którego Putin porównał obecną wojnę na Ukrainie do innych wielkich konfliktów, w których Rosja walczyła „na śmierć i życie” (wojna z Napoleonem, I wojna światowa, Wojna Ojczyźniana) a także zapowiedział, że „armia otrzyma wszystko co będzie chciała”, a Szojgu zapowiedział rozbudowę rosyjskich sił zbrojnych do stanu 1,5 mln żołnierzy i oficerów, niewiele wskazuje na to, aby w Moskwie myślano o negocjacjach. Ustalenia w sprawie ukraińskiego „planu pokojowego” wskazują na to, że administracja Bidena gotowa jest czekać z rozpoczęciem energiczniejszych w tej materii działań do momentu kolejnego, przekonującego zwycięstwa strony ukraińskiej. Albo braku zwycięstwa, bo to też zmienić może w sposób zasadniczy sytuację.
Jeśli zatem mówimy o politycznych efektach wizyty Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych, to trzeba podkreślić dwie kwestie. Po pierwsze ukraiński prezydent pomógł Bidenowi utrzymać trwałą, ponadpartyjną większość, w Kongresie na rzecz wspierania Ukrainy. O jej istnieniu świadczy choćby to, że amerykańska legislatywa przyznała środki na ten cel większe niż wnioskował o to Biały Dom, i jest to zasługa Republikanów, którzy zaproponowali stosowną poprawkę. Drugim osiągnięciem Zelenskiego jest, jak można przypuszczać to, iż dostał on dwa miesiące, na udowodnienie, że ukraińskie siły zbrojne mogą po raz kolejny pokonać Rosjan na polu boju. Jeśli to założenie, na temat politycznych skutków, podróży ukraińskiego prezydenta do Waszyngtonu okaże się słuszne, to oznaczać będzie, że obecnie mająca miejsce refleksja strategiczna, dotyczy raczej warunków zwycięstwa, a nie tego co Rosji należałoby oddać aby zawieszenie broni i w konsekwencji pokój, były możliwe. Ta psychologiczna zmiana, jeśli oczywiście, ma miejsce, jest niezwykle ważnym wynikiem podróży ukraińskiego prezydenta, buduje bowiem rzeczywiste fundamentu sukcesu, czyli zwycięstwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/627514-zelenski-w-waszyngtonie-i-fundamenty-zwyciestwa-ukrainy