„Polska wytyczyła kierunek i pokazała, że aby Ukraina skutecznie broniła się przed nalotami rakiet rosyjskich, musi mieć skuteczną broń, a jedną z tych broni jest właśnie system Patriot” - mówi portalowi wPolityce.pl były szef polskiej dyplomacji, europoseł PiS Witold Waszczykowski.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak skomentowałby Pan wizytę prezydenta Ukrainy w Stanach Zjednoczonych? W prasie światowej częste są porównania prezydenta Zełenskiego do Winstona Churchilla, wiele mówi się o jej znaczeniu symbolicznym, ale zdaje się, że mamy również wiele konkretów?
Witold Waszczykowski: Rzeczywiście, wizyta miała wiele oznak symbolicznych, ale również bardzo wiele wymiarów praktycznych. Jeśli chodzi o symbole, to oczywiście była to pierwsza wizyta zagraniczna po 300 dniach wojny, co pokazuje, że Zełenski jest pewny swojej władzy i że sytuacja na Ukrainie w czasie jego nieobecności nie pogorszy się, dlatego może prowadzić aktywną dyplomację, nie tylko przyjmując przywódców, ale również odwiedzając ich.
Drugi aspekt symboliczny to wyjazd do Waszyngtonu – nie do Paryża, nie do Brukseli, czyli stolic, które roszczą sobie pretensje do tego, że w jakiś sposób rozstrzygną ten konflikt.
Były też aspekty praktyczne. Jednym z nich było to, że Ukraina staje się formalnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, a Amerykanie sojusznikiem Ukrainy. Następnie Ukraina i Stany Zjednoczone wspólnie zdefiniowały warunki pokoju i zwycięstwa w tej wojnie. Ukraina musi być wolna, niepodległa – odwrotnie do koncepcji europejskich, które widziałyby raczej zamrożenie konfliktu.
Wszystko wskazuje na to, że Amerykanie będą wspierać Ukraińców w wyzwoleniu okupowanych terytoriów. I wreszcie, ostatni bardzo ważny aspekt praktyczny, to liczne zapewnienia wsparcia finansowego i militarnego. Tam sypią się zapewnienia o miliardach dolarów i o przekazaniu różnych rodzajów broni, w tym oczywiście baterii Patriot, które mają zapewnić bezpieczne niebo nad przynajmniej częścią miast ukraińskich. To oznaczałoby, że Ukraińcy odzyskaliby możliwość prowadzenia operacji wojskowych na ziemi bez obawy ataków z powietrza. Jest to ważny postęp
A jak oceniłby Pan postawę i wypowiedzi przywódcy USA? Jeszcze zanim Joe Biden objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, mówiło się, że „czuje” i rozumie naszą część Europy. Czy rzeczywiście dało się to dostrzec?
Biden miał fatalny pierwszy rok prezydentury, kiedy szedł na koncesję wobec Putina. Wydawało się, że pójdzie ścieżką Obamy w poszukiwaniu resetu i ustępstw. Z czasem okazało się jednak, że zmienił stanowisko pod wpływem agresywnych działań rosyjskich, oszustw Kremla. Utwardził politykę amerykańską, stał się liderem NATO, liderem transatlantyckim i zmienił jeszcze bardziej stanowisko na antyrosyjskie po agresji Rosji na Ukrainę.
Dziś faktycznie można powiedzieć, że staje się liderem chcącym przeciwstawić się rosyjskiej agresji, rosyjskim planom zmiany architektury bezpieczeństwa w Europie i na świecie i on nadaje ton obronie europejskiej, chociaż na konferencji prasowej, na pytanie, dlaczego Ukraina nie może dostać wszystkich rodzajów broni, na ostatnie pytanie dziennikarki odpowiedział, że hamulce są w Europie. Państwa europejskie obawiają się eskalacji konfliktu i to one są odpowiedzialne za to, że Ukraina nie może dostać wszystkiego, co pomogłoby jej szybciej i bardziej skutecznie obronić się i doprowadzić do zwycięstwa.
Czy na decyzję USA o przekazaniu Patriotów mogła mieć jakiś wpływ Polska, wypowiedzi polskich władz i cała sytuacja po propozycji Niemiec?
W mojej ocenie tak. Polska wytyczyła kierunek i pokazała, że aby Ukraina skutecznie broniła się przed nalotami rakiet rosyjskich, musi mieć skuteczną broń, a jedną z tych broni jest właśnie system Patriot.
Amerykanie już wówczas krytykowali Niemców, którzy uzależniali przesłanie tych baterii od decyzji NATO. Amerykanie jasno powiedzieli, że NATO nie musi tutaj wypowiadać się czy wyrażać zgody, bo są to decyzje narodowe. Uznali argumenty Polski za słuszne i sami zdecydowali o przesłaniu zestawów Patriot Ukrainie. Cała narracja niemiecka legła w gruzach, że wymaga to długoletniego szkolenia, przekazywania informacji o sprzęcie, że to będzie eskalacja konfliktu. Nie, antyrakiety Patriot są bronią defensywną. To nie są rakiety, którymi strzela się do obiektów naziemnych. One strącają nadlatujące rakiety, więc nie może być taka broń traktowana jako eskalacja konfliktu. Mówimy bowiem o broni wybitnie defensywnej.
Czy można się spodziewać nerwowej reakcji Rosji na tę wizytę prezydenta Zełenskiego w USA i zapowiedzi strony amerykańskiej?
Strona rosyjska już reaguje – krzyczy, grozi, że przekraczane są kolejne linie i że to casus belli. Tyle że my nie możemy zastanawiać się, co tu może zdenerwować agresora. Odwrotnie – my musimy przyjmować stanowisko, jak powstrzymać agresora przed eskalacją wojny, a nie jak go nie denerwować.
Wizyta zdenerwowała chyba część Niemców. Z jednej w mediach zdarzają się głosy krytykujące politykę kanclerza Scholza, z drugiej – takie jak wypowiedź korespondentki niemieckiej telewizji publicznej, że prezydent Zełenski jest „zdesperowany”. Czy nie było raczej dokładnie odwrotnie?
Jak już mówiłem, pierwszą wizytę prezydent Zełenski skierował do Waszyngtonu, a nie do Europy, dając prztyczka w nos Scholzowi, Macronowi, ich koncepcjom rozwiązania wojny i stałego dialogu z Putinem, gwarancji dla Rosji, które proponuje Macron. To się nie podoba Zełenskiemu, który zdezawuował wszelkie antyukraińskie, a prorosyjskie wysiłki europejskich przywódców i postawił na amerykańską koncepcję rozwiązania konfliktu, czyli pokonanie Rosji i odwojowanie okupowanych przez nią terytoriów.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/627339-waszczykowski-zelenski-dal-prztyczka-w-nos-scholzowi