Dmitrij Trenin, do wojny szanowany na Zachodzie analityk uchodzący za przedstawiciela liberalnego skrzydła rosyjskiego establishmentu strategicznego, dyrektor moskiewskiego biura Centrum Carnegie opublikował artykuł który daje, moim zdaniem, dobry wgląd w to co o wojnie myślą przedstawiciele szeroko rozumianego obozu władzy w Moskwie. Jego uważna lektura pozwoli nam zrozumieć również i to, co wydaje się jeszcze nie do końca zostało w Polsce dostrzeżone, że powrotu do czasów przedwojennej stabilizacji już nie będzie, nawet jeśli wojna zakończy się po naszej myśli.
Swoje wystąpienie Trenin świadomie opatrzył tytułem w którym zawarł słowo „pęknięcie” (w wolnym tłumaczeniu - Specjalna wojenna operacja na Ukrainie jako moment pęknięcia w rosyjskiej polityce zagranicznej) właśnie po to aby, jak napisał, podkreślić, że to, co się stało 24. lutego nie jest punktem zwrotnym, a właśnie pęknięciem. Gdyby była mowa o „punkcie zwrotnym”, to logicznie rozumując dopuszczalibyśmy, nawet jeśli tylko teoretyczną, to jednak istniejącą możliwość powrotu w relacjach Rosji ze światem do stanu sprzed agresji. Zdaniem Trenina nic takiego nie nastąpi, stare czasy nie wrócą, bo nie chce tego ani Zachód, ani też Rosja. Co rosyjskiego myśliciela skłania do tego rodzaju wniosków?
W lutym 2022 roku wojna hybrydowa nabrała wymiaru militarnego, rywalizacja przerodziła się w konfrontację – na razie pośrednią, jeśli mówimy o konflikcie między Rosją a państwami NATO na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Ten stan całkowicie zrywa z dziedzictwem partnerstwa, rozwiewa ostatnie nadzieje. Pęknięcie stało się faktem
— dowodzi Trenin.
Rosja nie jest już zainteresowana uzyskaniem pozycji w ramach zachodnio-centrycznego porządku globalnego, a państwa Zachodu z pewnością nie mają zamiaru niczego Moskwie proponować, a z pewnością nie wchodzą w grę formaty i rozwiązanie, które satysfakcjonowałyby rosyjskie elity.
„Rosja właśnie zrywa z Zachodem i Zachód z Rosją”
Zasadnicza zmiana, w opinii Trenia, i to zmiana, która jeszcze nie została dostrzeżona w świecie, następuje w rosyjskiej polityce wewnętrznej, a nie tylko w kwestiach międzynarodowych. Kraj się zmienia, przewartościowaniu ulegają narodowe priorytety, myślenie o miejscu Rosji w świecie, jej przyszłości i tego na co, i kogo może liczyć. Skutki zachodzących obecnie zmian, zarówno na poziomie świadomości i orientacji elit, jak i w wymiarze społecznym, będą miały w opinii rosyjskiego analityka dalekosiężne i póki co trudne do oceny konsekwencje. Z pewnością w wymiarze orientacji cywilizacyjno – kulturowej Rosja właśnie zrywa z Zachodem i Zachód z Rosją. W wymiarze politycznym mamy do czynienia ze zmieniającymi się w sposób fundamentalny regułami gry. Mamy do czynienia z nowym rodzajem relacji Zachód – Rosja, zjawiskiem trwałym, który na dziesięciolecia zmieni układ sił. W jaki sposób można scharakteryzować te nowe realia? Po pierwsze nastąpiło na gruncie polityki powstrzymywania Rosji bezprecedensowe zjednoczenie państw Zachodu, co obiektywnie rzecz biorąc umacnia amerykańskie przywództwo, a skala tej mobilizacji oznacza, że mamy do czynienia z procesem trwalszym niźli ktokolwiek przed wojną mógł przypuszczać, być może wręcz nieodwracalnym. Antyrosyjskość w szybko zmieniającym się świecie stała się płaszczyzną politycznej konsolidacji Zachodu, a to oznacza utrzymanie się nastawienia tego rodzaju przez dłuższy czas. Doszło nawet do tego - argumentuje Trenin - że międzynarodowe instytucje w których tworzeniu uczestniczyła Rosja i których była przez dziesięciolecia ważnym elementem ładu międzynarodowego zostały przez Zachód przechwycone i zinstrumentalizowane na rzecz polityki antyrosyjskiej. To też cementuje zmiany które zaszły, bo obiektywnie rzecz biorąc maleje liczba kontaktów i płaszczyzn współpracy.
Zmienia się wreszcie rola, którą odgrywa broń atomowa. Rosja tradycyjnie pokładała zaufanie w swym potencjale jądrowym jako instrumencie gwarantującym poszanowanie przez inne państwa jej podstawowych interesów państwowych. Ale w tym obszarze, paradoksalnie dla Moskwy w sposób niekorzystny, również w opinii Trenina nastąpiły zmiany. Otóż w porównaniu z latami np. 80-tymi ubiegłego stulecia, teraz czynnik strachu przed rosyjskim potencjałem nuklearnym został, szczególnie w przypadku państw europejskich, niemal całkowicie wyeliminowany. To zaś powoduje, że „wojna zastępcza NATO z supermocarstwem nuklearnym jakim jest Rosja nie jest już uważana za coś naprawdę niebezpiecznego w USA i w Europie. Powody są oczywiste: decyzja rosyjskiego kierownictwa o ataku nuklearnym na Stany Zjednoczone lub kraje NATO jest uznawana za nieprawdopodobną ze względu na ewidentnie samobójczy jej charakter, a użycie broni nuklearnej na Ukrainie będzie miało ograniczone skutki i spowoduje, że Rosja stanie się wrogiem całej ludzkości”.
Te czynniki powodują, w opinii Trenina, że znana z czasów zimnej wojny polityka równowagi, której fundamentem był strach przed wzajemnym, obopólnym zniszczeniem, jest nie do powtórzenia obecnie. Zachód nie boi się już Rosji i postanowił dokończyć swą rozgrywkę z nią. Ten scenariusz jest tym bardziej prawdopodobny, że nici kontaktów gospodarczych Federacji Rosyjskiej z Zachodem zostały ostatecznie zerwane.
Rosja stanęła przed czymś czego zupełnie się nie spodziewała – zamrożeniem i konfiskatą suwerennych rezerw walutowych, aktywów prywatnych przedsiębiorców i z, w istocie całkowitym, wykluczeniem z systemu transakcji finansowych przy użyciu walut zachodnich. W rezultacie kraj stracił nie tylko połowę rezerw Banku Centralnego, ale także dostęp do zachodnich rynków. Tym samym nie spełniło się oczekiwanie, że zachodni gracze ekonomiczni, działając we własnym interesie, złagodzą skutki geopolitycznych starć
— dowodzi Trenin.
Zmiana geostrategicznej pozycji Rosji
Szczególnie bolesnym, z perspektywy Rosji, okazało się zerwanie relacji w zakresie handlu surowcami energetycznymi. Nie chodzi tu o ekonomiczny wymiar tego co się stało, ale o kwestie natury strategicznej. Otóż Rosja przez lata budowała system uzależnienia głównych państw Europy od dostaw swych surowców, zresztą takie kraje jak Niemcy, na tym fundamencie zbudowały swa gospodarcza prosperitę i przewagi konkurencyjne. Moskwa liczyła, że tego rodzaju związki zwiększą jej pole manewru w kwestiach geostrategicznych, Europa Zachodnia uzależniona od dostaw surowców energetycznych będzie skłonna pozwolić Rosji na więcej. To się nie potwierdziło, czego dowodem jest jakościowa zmiana w relacjach niemiecko – rosyjskich, które zdaniem Trenina, stały się po 24 lutego wrogimi. Jego zdaniem mamy obecnie do czynienia z „zatrutymi relacjami między dwoma największymi graczami w Europie, co służy geopolitycznym interesom USA i Wielkiej Brytanii, ale w przyszłości staje się ważnym czynnikiem niestabilności” na kontynencie. Zmianę geostrategicznej pozycji Rosji utwierdzają jeszcze pogarszające się relacje w bloku wojskowym ODKB, w którym, w opinii Trenina po 24 lutego jedynie Białoruś okazała się rzeczywistym przyjacielem i faktyczne zamarcie współpracy gospodarczej miedzy Moskwą a państwami przestrzeni postsowieckiej, które obawiając się wtórnych sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych zajęły pozycję neutralna nie chcąc wspierać Rosji w obchodzeniu sankcji.
Obraz zmian pozycji Rosji po 24 lutego należałoby uzupełnić o zmianę międzynarodowej opinii na temat jej potencjału wojskowego, który jak się obecnie dość powszechnie uważa, był przeceniany. W wymiarze politycznym osłabienie pozycji Rosji, w opinii Trenina będzie miało poważne konsekwencje geostrategiczne, bo jest on zdania, że „zmiany te – wraz z uwolnieniem od lęku przed bronią nuklearną – budzi Europejczyków z odrętwienia wobec ‘rosyjskiego zagrożenia militarnego’ i skłania do bardziej asertywnej postawy wobec Rosji”. Innymi słowy, kolektywny Zachód przekonany o swej moralnej, ekonomicznej i wreszcie wojskowej wyższości, co więcej, Zachód który wyzbył się strachu przed rosyjskim potencjałem nuklearnym, będzie w mniejszym stopniu niż w przyszłości skłonny do zajęcia wobec Moskwy postawy kompromisowej. A to oznacza, że warunki, które postawi Rosji po tym jak wygra wojnę na Ukrainie będą trudniejsze niźli można to sobie obecnie wyobrazić„ aż do „ostatecznego rozwiązania kwestii rosyjskiej” przez zadanie Rosji strategicznej klęski i sprowokowanie zmiany ustroju politycznego w kraju z następczą jego demilitaryzacją (w tym denuklearyzacją), przeformatowaniem geograficznym i politycznym, reedukacją i zmianą elity, a w efekcie – marginalizacją Rosji na arenie międzynarodowej, czy też tego, czym ona się w rezultacie stanie”.
Jedynym pozytywem, z rosyjskiego punktu widzenia, z którym mamy do czynienia po 24 lutego, to ukształtowanie się „światowej większości”, grupy państw w rodzaju Chin, Indii, Brazylii, Indonezji etc. w których mieszka większość ludności świata i które nie zdecydowały się na przyłączenie do antyrosyjskiego bloku kolektywnego Zachodu uprawiając pragmatyczną politykę, która wyzbyta jest komponentu ideologicznego i nastawiona na współpracę. Umocnienie się tych państw może w przyszłości otworzyć Rosji pole manewru, dziś Moskwa musi i tak, nie mając wyboru, szukać możliwości współpracy z nimi.
Tak oceniając międzynarodowe położenie Rosji po 24 lutego Dmitrij Trenin wyciąga wnioski, na które winniśmy zwrócić uwagę. Pisze mianowicie, a jestem zdania, iż reprezentuje on pogląd podzielany przez większą część rosyjskiej elity, że:
Sytuacja w polityce zagranicznej Rosji zmieniła się więc diametralnie, ale nie jest bynajmniej beznadziejna. Nie ma drogi powrotnej. Istnieje tylko teoretycznie – jest to droga w kierunku kapitulacji ale nawet ona nie przywróci pozycji Rosji z 20 lutego, ani tym bardziej z 2013 roku. To droga do narodowej katastrofy, prawdopodobnego chaosu i całkowitej utraty suwerenności. Jeśli chcemy nie tylko uniknąć takiego scenariusza, ale osiągnąć jakościowo wyższy poziom interakcji ze światem zewnętrznym, to nasz ogólny kierunek jest tylko jeden - do przodu. Niezbędnym warunkiem sukcesu jest rozwiązanie problemu Ukrainy.
Rosja potrzebuje „strategicznego sukcesu”
A zatem jedynym ruchem jest ucieczka do przodu, a warunkiem sukcesu wygranie wojny na Ukrainie. Wygranie a nie zakończenie, bo Trenin otwarcie formułuje polityczny postulat zajęcia przez Rosję i inkorporowania całej lewobrzeżnej części Ukrainy i odcięcia jej od Morza Czarnego. Wariant „zamrożenie konfliktu” jest z punktu widzenia rosyjskich interesów również scenariuszem nieakceptowalnym. Po pierwsze dlatego, że oznaczałoby to „klęskę moralną”, przyznanie się do niemożności pokonania Ukrainy i Zachodu a to w konsekwencji uruchomiłoby scenariusz niepokojów wewnętrznych. Po drugie, Trenin jest zdania, że byłaby to tylko pauza strategiczna a przekonany o swojej moralnej wyższości i sile Zachód, i tak wróciłby do walki, zadając Moskwie ostateczny cios, co również w konsekwencji uruchomiłoby scenariusz wewnętrznej rewolucji i być może rozpadu. A zatem wojnę można tylko wygrać, osiągając „strategiczny sukces”. Musiałby on polegać na „przejęciu przez Rosję kontroli nad całą wschodnią, południową i środkową częścią sąsiedniego państwa. Zachodnia część Ukrainy, pozostająca poza kontrolą Rosji, w zasadzie nie może być włączona w rosyjską przestrzeń cywilizacyjną; stałaby się w niej ciałem obcym, źródłem niestabilności.”
Ale nawet takie zakończenie wojny na Ukrainie nie gwarantuje, w opinii rosyjskiego analityka, ustanowienia stabilnego ładu w regionie. Zachód będzie atakował na wszystkich możliwych kierunkach – w Naddniestrzu, na Białorusi, na Kaukazie i w Kaliningradzie. To co Rosję czeka w związku z tym w najbliższych latach, to zbrojny pokój, funkcjonowanie cały czas na granicy wojny. Tą nową sytuację Moskwa musi zaakceptować i przyjąć rolę zasadniczo odmienną od tej, którą Rosja odgrywała przez ostatnie 70 lat, kiedy była zainteresowana stabilizacją sytuacji w Europie. Teraz w rosyjskim interesie narodowym, oczywiście po tym jak uda się wygrać wojnę na Ukrainie, będzie destabilizowanie sytuacji w państwach z którymi graniczy na Zachodzie i równolegle stawianie na współpracę z szeroko rozumianym południem świata.
Polecamy nową książkę Marka Budzisza „Samotność strategiczna Polski”. Można ją kupić na stronie wSklepiku.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/625796-rosja-jako-destabilizator-sytuacji-w-europie