30-letni Sam Bankman-Fried uchodzi dziś za oszusta numer 1 na naszej planecie. Zbudował imperium finansowe na rynku kryptowalut, wyceniane na 32 miliardy dolarów, które upadło w ciągu jednej chwili, ogłaszając bankructwo. Na zwrot zainwestowanych weń pieniędzy czeka ponad milion podmiotów, które nigdy się tego nie doczekają. Okazało się, że stworzona w 2017 roku przez młodego malwersanta sieć firm działała na zasadzie finansowej piramidy, żerującej na łatwowierności klientów. W tym czasie jego niemajętni do tej pory rodzice kupili na Wyspach Bahama 19 posiadłości o łącznej wartości 121 milionów dolarów.
Sam Bankman-Fried nie zyskałby jednak tak wielkiego publicznego zaufania, gdyby jego wiarygodność nie została zbudowana przez lata przez liczne autorytety świata polityki, kultury masowej i dziennikarstwa. Młodzieniec był pieszczochem postępowych mediów, które wykreowały go na geniusza finansów. Nie każdemu zdarza się przecież trafić na okładki „Forbesa” i „Fortune”. Stworzono ciepły wizerunek miliardera nowego typu, młodego self-made-mana, wrażliwego społecznie, niedbale ubranego i nieuczesanego, ignorującego blichtr, pozory i mody.
30-latek mógł liczyć na wsparcie amerykańskiego establishmentu, ponieważ we wszystkich wojnach kulturowych, które dzielą dziś Stany Zjednoczone, stawał publicznie po stronie lewicowo-liberalnej. Był ulubieńcem partii Partii Demokratycznej, którą hojnie finansował. Podczas ostatniej kampanii wyborczej do Kongresu przekazał temu ugrupowaniu niebagatelną kwotę 40 milionów dolarów. Na kolejne wybory prezydenckie w 2024 roku obiecał przeznaczyć co najmniej 100 milionów dolarów, by wesprzeć fundusz Joe Bidena.
W kwietniu na Bahamach, gdzie mieszka i gdzie mieści się centrala jego firmy FTX, zorganizował konferencję, na którą zaprosił Billa Clintona i Tony’ego Blaira. Przywitał ich ubrany w letnią koszulkę i krótkie spodenki. Były prezydent USA i były premier Wielkiej Brytanii zachowywali się tak, jakby to on rozdawał karty w tym gronie.
Został wykreowany na ikonę tzw. efektywnego altruizmu, czyli ideologii miliarderów, którzy jawią się jako najwięksi dobroczyńcy świata, mający receptę na osiągnięcie przez ludzkość szczęścia. Miał reprezentować – po George’u Sorosie i Billu Gatesie – trzecie pokolenie najhojniejszych dobrodziejów naszej planety.
Wszystko to rozsypało się w jednej chwili jak domek z kart. Wrażliwy społecznie młodzieniec okazał się bezwzględnym i pozbawionym skrupułów malwersantem. Nagle mainstreamowe media zapomniały, kto stworzył jego fałszywy wizerunek, kto budował wiarygodność oszusta, kto czerpał zyski z jego finansowych przekrętów. Gdyby miał inne poglądy polityczne, czy mógłby liczyć na takie wsparcie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/623707-kto-wykreowal-malwersanta-na-finansowego-geniusza