Czy słyszeliście Państwo o zespole Münchausena? Tym terminem w świecie medycyny nazywa się zaburzenie psychiczne polegające na tym, że pacjent wmawia otoczeniu, iż jest ciężko chory, choć w rzeczywistości pozostaje zdrowy. Osoby dotknięte takim syndromem kłamią na temat swej rzekomo przewlekłej, uciążliwej, a nawet zagrażającej ich życiu, nieistniejącej choroby, po to, by znaleźć wsparcie, współczucie i zrozumienie w bliższym i dalszym otoczeniu. Nazwa wspomnianej dolegliwości pochodzi od żyjącego w XVIII wieku barona Karla von Münchausena, który zasłynął z sugestywnego opowiadania o swych niezwykłych przygodach, które okazywały się całkowicie zmyślone.
Zdrowy mężczyzna czy sparaliżowana kobieta?
Ostatnio w Norwegii głośno jest o historii niejakiego Jorunda Alme, 53-letniego analityka kredytowego z Oslo, sprawnego fizycznie mężczyzny, który utrzymuje, że czuje się sparaliżowaną od pasa w dół kobietą. Pięć lat temu zaczął ubierać się po żeńsku i jeździć na wózku inwalidzkim. W jednym z wywiadów przyznał, że jego najgłębszym pragnieniem od najmłodszych lat było urodzić się sparaliżowaną dziewczynką. W końcu postanowił, że nie będzie dłużej ukrywał przed światem swojej prawdziwej tożsamości – i dokonał comming outu.
Norweskie państwo w myśl obowiązującego tam prawa jest w stanie uznać, że cierpi on na dysforię płciową i traktować go jak kobietę. Nie godzi się jednak na nadanie mu statusu osoby niepełnosprawnej fizycznie, uważając jego roszczenia w tym względzie za przejaw syndromu Münchausena. To z kolei wywołuje protest Jorunda Alme (występującego pod żeńskim imieniem Viktoria), który twierdzi, że dysforia płciowa jest u niego nierozerwalnie związana z dysforią cielesną, dlatego trzeba przyjąć jego ujawnioną niedawno tożsamość w pakiecie: jako niepełnosprawnej kobiety. Z tego powodu uważa, iż zanegowanie jego kalectwa oznacza zanegowanie deklarowanej przez niego kobiecości, a więc jest de facto przejawem transfobii.
Jorund Alme myśli logicznie
Na gruncie logiki Alme ma rację. Skoro raz uznamy wyższość naszych pragnień nad rzeczywistością, to dlaczego mielibyśmy zawężać nasze pretensje do jednej tylko sfery? Skoro w przypadku płci odrzucamy ograniczenia narzucone nam przez biologię w imię subiektywnego poczucia zgodności własnej psychiki z ciałem, to dlaczego nie mielibyśmy zrobić tego samego w odniesieniu do sprawności fizycznej?
Z jednej strony mamy kogoś, kto jest biologicznie kobietą, a deklaruje, że czuje się mężczyzną. Wówczas państwo uznaje jego pretensje i traktuje go jak mężczyznę, chociaż jego status nie ma żadnych podstaw na gruncie faktów biologicznych, a jedynym jego źródłem jest samoświadomość danej osoby. Każdy, kto traktuje takiego osobnika nadal jak kobietę, oskarżany jest o dyskryminację i transfobię.
Z drugiej strony mamy kogoś, kto pozostaje sprawny fizycznie, lecz deklaruje, iż czuje się sparaliżowany. Dlaczego w tym przypadku państwo nie uznaje jego pretensji, choć znajduje się on w analogicznej sytuacji jak osoba transpłciowa, tzn. deklarowana przez niego tożsamość nie ma żadnego oparcia w faktach biologicznych, a jedynie we własnej świadomości? Dlaczego w tym przypadku mówi się o syndromie Münchausena zamiast o dysforii cielesnej? Dlaczego nie chce uznać się jego racji?
Jorund (Viktoria) Alme uważa, że logika jest po jego stronie. Dlatego nie zamierza składać broni i nadal chce walczyć o swoje prawa. Warto obserwować jego batalię. Jest ona kolejną kostką domina w uruchomionej sekwencji następujących po sobie upadków. Skoro raz zaprzeczono faktom biologicznym w imię samoświadomości, to postępującego procesu tej negacji nie da się powstrzymać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/621914-niezwykly-coming-out-analityka-kredytowego-z-oslo