W ostatnim czasie wygłoszono dwie głośne mowy, które odbiły się dużym echem na świecie. Obie były jednym wielkim oskarżeniem cywilizacji zachodniej, utożsamianej wręcz ze złem absolutnym. Areną pierwszej stało się forum Klubu Wałdajskiego, drugiej – Royal Festival Hall w Londynie. Autorem pierwszego przemówienia był Władimir Putin, drugie wygłosiła Greta Thunberg.
Te same oskarżenia
Władimir Putin zarzucił cywilizacji Zachodu rasizm, imperializm, kolonializm i nieograniczony despotyzm. Obwinił ją, że chce sobie podporządkować wszystkie kraje, odbierając im wolność i demokrację.
Greta Thunberg oskarżyła świat zachodni dokładnie o to samo: że stworzył system zbudowany na zasadach rasizmu, imperializmu, kolonializmu i nieograniczonego despotyzmu, a nawet ludobójstwa.
Szwedzkiej celebrytce, jak ujawniła, nie chodzi już o ochronę klimatu czy środowiska, jak do tej pory deklarowała, lecz o coś znacznie większego – o zniszczenie podstaw funkcjonowania Zachodu.
Zarówno Władimir Putin, jak i Greta Thunberg uważają cywilizację zachodnią za największe zagrożenie dla ludzkości. Nic dziwnego, że wzywają do walki z nią, apelując o mobilizację wszystkich sił na świecie zainteresowanych w jej obaleniu.
Stara i nowa lewica
Putin powtarza hasła starej, walczącej z kapitalizmem lewicy komunistycznej, która go ukształtowała. W swej mowie wałdajskiej odwoływał się zresztą do dziedzictwa sowieckiego, wskazując m.in. na ZSRS jako głównego inicjatora globalnej dekolonizacji.
Putin dodaje jeszcze do tego retorykę prawosławną, instrumentalnie wykorzystując religię do celów politycznych i tworząc wizerunek siebie samego jako jednego z ostatnich obrońców chrześcijaństwa na świecie. W rzeczywistości jest to kreacja nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Putin jest władcą absolutnym, którego wola stanowi prawo. Wystarczyłoby jedno jego skinienie głową, by wprowadzić w Rosji zakaz aborcji. Mimo to przez ponad dwadzieścia lat rządów nie zrobił on nic, by ograniczyć ten proceder – i to w czasie, gdy jego kraj pozostaje jednym z globalnych liderów, jeśli chodzi o liczbę aborcji.
Greta Thunberg bazuje z kolei na hasłach nowej lewicy, skoncentrowanych wokół ekstremistycznego ekologizmu. Przejawami tej samej formacji ideowej są poprawność polityczna, ideologia gender, kultura wykluczania etc. Ona także chce zniszczyć nasz świat, który uważa z gruntu za zły.
To nie przypadek, że Rosja pod rządami Władimira Putina przekazała 82 miliony euro zachodnim organizacjom ekologicznym, by destabilizowały swoimi działaniami Europę. Greta Thunberg najprawdopodobniej nie znajduje się na liście płac Moskwy, ale jej przesłanie idealnie wpisuje się w strategię głównego lokatora Kremla.
Owszem, nasza cywilizacja, która zbudowana została na gruncie filozofii greckiej, rzymskiego prawa i religii chrześcijańskiej, znajduje się dziś w głębokim kryzysie, głównie na skutek tego, że odeszła od swych duchowych, ideowych i moralnych fundamentów. W tej sytuacji ratunkiem jest jednak odnowa przez powrót do korzeni, a nie destrukcja w imię kolejnych utopii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/621075-co-laczy-wladimira-putina-i-grete-thunberg