Czy kanclerz Scholz naprawdę chce być pierwszym, który odda hołd nowo intronizowanemu partyjnemu cesarzowi w Chinach? To zła wizyta w złym czasie” – ocenił Reinhard Buetikofer (Zieloni). Z kolei politolog z Uniwersytetu Nottingham Andreas Fulda, ocenił, że Olaf Scholz najwyraźniej nie wyciągnął wniosków z przegranej polityki Berlina wobec Moskwy.
Scholz leci do Pelkinu
Wielu przedstawicieli biznesu i polityki krytycznie podchodzi do wizyty Olafa Scholza w Pekinie, zarzucając, że „kanclerz powtarza scenariusz Angeli Merkel. Najwyraźniej nie rozumie powagi sytuacji. Dobre czasy, kiedy można było spokojnie zarabiać pieniądze w Chinach już minęły” - dodaje polityk Zielonych.
Ekonomiści wskazują, że chiński reżim „wyraźnie i systematycznie wywiera presję na zagraniczne firmy”, coraz częściej wykorzystując szantaż gospodarczy do osiągania celów strategicznych – analizuje w czwartek portal dziennika „Welt”.
Olaf Scholz wybiera się do Chin, aby spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem. Kanclerzowi ma towarzyszyć kilkunastu przedstawicieli biznesu. Jak wyjaśniał niedawno kanclerz, dla niego ważne jest „utrzymywanie i dalszy rozwój stosunków międzynarodowych”.
Jednak w przypadku Chin nie ma mowy o „zwykłym biznesie”
— zauważył „Welt”.
Duże korporacje, takie jak Siemens czy BASF, nadal produkują i sprzedają w Chinach, inwestując w tym kraju miliardy. Jednak wiele mniejszych firm jest coraz sceptyczniej nastawionych do angażowania się w Chinach.
Do dawnych obaw o ochronę własności intelektualnej i kradzież technologicznego know-how, teraz dochodzą nasilające się represje polityczne, które sprawiają, że liderzy biznesu stają się bardziej ostrożni, jeśli chodzi o Chiny
— podkreślił „Welt”.
Widzimy, że Chiny są gotowe wywierać presję na zachodnie firmy, aby przeforsować własne interesy. Dotyczy to również niemieckich przedsiębiorstw
— potwierdziła Katharina Viklenko z niemieckiej agencji promocji handlu zagranicznego Germany Trade & Invest (GTAI). Jako przykład podała niemieckich producentów - Adidas, Puma, Nike czy Hugo Boss, którzy wiosną 2021 roku stali się celem „zakrojonych na szeroką skalę kampanii bojkotowych, najwyraźniej kontrolowanych przez państwo”. Firmy te naraziły się, informując, że nie będą już kupować bawełny z prowincji Xinjiang – regionu, gdzie nie przestrzega się praw człowieka (pojawiały się m.in. oskarżenia o przymusowej pracy Ujgurów).
Pekin sięga po szantaż gospodarczy
Badanie przeprowadzone przez Mercator Institute for China Studies (MERICS) w Berlinie pokazało, że Pekin wykorzystuje szantaż gospodarczy do osiągania celów strategicznych. Od lutego 2010 do marca 2022 odnotowano 123 takie sprawy, przy czym liczba niezgłoszonych przypadków może być znacznie wyższa. Cześć firm mogła nie informować o takich incydentach z obawy przed działaniami odwetowymi.
Pekin zmusza zagraniczne firmy do unikania drażliwych kwestii, sugerując, że ich interesy biznesowe zależą od odpowiedniego zachowania
— komentuje Max Zenglein, ekonomista z MERICS, opisując taktykę chińskiego rządu. Tradycyjnie przywódcy Chin byli szczególnie wyczuleni na kwestie bezpieczeństwa i stosunki z Tajwanem. Nowością jest postępujące upolitycznienie wszystkich dziedzin życia.
Europejska Izba Handlowa w Chinach (EUCCC) wskazuje na „rosnący nacjonalizm gospodarczy”. Do tej pory firmy niemieckie były mniej dotknięte represjami niż np. biznesy z USA, jednak „bardziej zdecydowana postawa UE wobec Chin może to zmienić”.
Niemieccy menedżerowie (…) w każdej chwili mogą stać się celem chińskich kampanii
— zauważył Viklenko z GTAI.
Powinni regularnie dokonywać weryfikacji ryzyka na rynku chińskim. I na pewno nie powinni polegać wyłącznie na Chinach. Łańcuchy dostaw powinny być zdywersyfikowane, a firmy powinny rozwijać alternatywne rynki zbytu.
Zdaniem eurodeputowanego i szefa grupy parlamentarnej ds. relacji z Chinami Reinharda Butikofera (Zieloni), firmom w takich działaniach powinni pomagać politycy.
Większość niemieckich przedsiębiorców posiada realistyczny obraz Chin i wie, że chińska polityka gospodarcza nie opiera się na trwałym partnerstwie
— podkreślił Buetikofer.
To głównie kilka dużych korporacji (…) uzależniło się od Chin, skupiając się na jeszcze większej koncentracji w tym kraju. Natomiast mniejsze firmy są bardziej rozważne i zaczęły dywersyfikację. Zamiast zabiegać o prezesów wielkich korporacji, niemiecka polityka powinna pomóc tym małym i średnim biznesom w ich mądrzejszej ścieżce, promując dywersyfikację, tak jak robi to np. Japonia
— dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Chińskie MSZ potwierdza wizytę kanclerza Niemiec 4 listopada. Zaplanowana podróż Scholza wywołuje kontrowersje
„Scholz najwyraźniej nie wyciągnął wniosków”
Olaf Scholz najwyraźniej nie wyciągnął wniosków z przegranej polityki Berlina wobec Moskwy i nie dostrzega podobieństw pomiędzy Rosją a Chinami – ocenił w rozmowie z PAP politolog z Uniwersytetu Nottingham Andreas Fulda, komentując planowaną na piątek wizytę kanclerza RFN w Chinach.
Profesor Fulda podkreślił przy tym, że wizyta następuje krótko po zakończonym niedawno w Pekinie XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh), na którym przywódca kraju Xi Jinping przedłużył i dodatkowo umocnił swoją władzę.
To wzbudza obawy, że Scholz będzie kontynuował politykę „najpierw Niemcy” swojej poprzedniczki Angeli Merkel.
Poszukując punktu środkowego pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem, Scholz wysyła mocny sygnał, że w czasie systemowej rywalizacji między demokracjami a autokracjami na Niemczech nie można polegać
— ocenił ekspert.
Nie wydaje się, aby Scholz wyciągnął wnioski z nieudanej polityki Niemiec wobec Rosji. Według jej architekta, byłego ministra spraw zagranicznych Frank-Waltera Steinmeiera, +splatanie+ i +zmiana poprzez handel+ miały zintegrować Rosję z Europą. Tak się nie stało
— przypomniał Fulda. Steinmeier jest obecnie prezydentem Niemiec.
To niepokojące, że Scholz, który wygłosił powszechnie uznane przemówienie w niemieckim Bundestagu na temat +Zeitenwende+, nie wydaje się zdolny do dostrzeżenia uderzających podobieństw pomiędzy neoimperialną Rosją a neototalitarnymi Chinami
— podkreślił Fulda, który jest politologiem, socjologiem, sinologiem i ekspertem ds. stosunków europejsko-chińskich, znanym z krytyki komunistycznych władz w Pekinie.
Terminem „Zeitenwende” (zmiana epoki) określa się zwrot w polityce geostrategicznej Niemiec, ogłoszony przez Scholza w reakcji na agresję Rosji przeciwko Ukrainie.
Fulda zaznaczył, że w czasie wizyty w Pekinie Scholzowi będzie towarzyszyła delegacja niemieckich przemysłowców. „Wydaje się, że szefowie niemieckich konglomeratów, takich jak BASF, nie zważają na podwyższone ryzyko geopolityczne w tym regionie. Są chętni do pogłębiania swojego zaangażowania w Chinach, zamiast wycofywać się z tego kraju” – ocenił.
Wcześniej ekspert z Uniwersytetu Nottingham odniósł się na Twitterze do doniesień o planach przeniesienia części produkcji koncernów BASF i BMW do Chin oraz sprzedaży chińskim firmom udziałów w terminalu kontenerowym w Hamburgu i niemieckiej fabryki czipów.
Sekretarz generalny Xi musi być bardzo zadowolony z towarzysza Scholza
— napisał.
Oceniał również, że Niemcy są „najsłabszym ogniwem” w systemowej rywalizacji demokracji z autokracjami.
Na kontrowersje wokół wizyty Scholza zwracali uwagę również inni eksperci. Dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) w rozmowie z PAP wyraził opinię, że będzie ona w Chinach wykorzystywana propagandowo i przedstawiana jako „swoisty hołd” dla „triumfującego Xi Jinpinga”. Natomiast prof. Philippe Le Corre z Uniwersytetu Harvarda przekazał PAP, że podróż kanclerza to „zła wiadomość dla jedności Zachodu wobec Chin”. Zwrócił uwagę na obawy, że Scholz „przedłoży interesy niemieckiego przemysłu ponad wartości i interesy UE”.
CZYTAJ WIĘCEJ: [„Bild” alarmuje: Chiny przejmują niemieckie firmy. „Chcą poznać ekonomiczne know-how naszego kraju, dla własnych korzyści”
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/620676-polityk-zielonych-i-krytykuje-wizyte-scholza-w-pekinie