Radny z Kraju Krasnodarskiego na południu Rosji, który demonstrował poparcie dla wojny z Ukrainą, trafił na front, skąd skarży się, że jego oddział został porzucony w polu i nie ma amunicji ani leków - podał w piątek niezależny portal Meduza.
CZYTAJ TAKŻE:
„Wyrzucono gdzieś w polu, jak psy”
Portal powołuje się na nagranie wideo, opublikowane na kanale Astrapress na serwisie Telegram
Na wideo jeden z wojskowych zwraca się do „tak zwanego ministerstwa obrony” i opowiada, że jego grupa znajduje się „gdzieś na polach Ukrainy”.
Przez miesiąc przygotowywano nas nie wiadomo do czego, wożono tu i tam (…), a teraz nas po prostu wyrzucono gdzieś w polu, jak psy
— mówi.
Skarży się, że nie mają żadnego wyposażenia, nie wiedzą, „gdzie swoi, a gdzie obcy”, nie mają ani amunicji, ani leków. Wojskowi palą ogniska i czekają na rozkazy; nie dostają żadnych informacji i nawet nie wiedzą, gdzie się znajdują.
Wojskowy mówi, że chce „pokazać nagranie władzom” i demonstruje, jak żyje jego oddział - w wykopanej ziemiance, podczas gdy część ludzi już choruje.
Na nagraniu jest radny Kuligin?
Jak podał niezależny portal Sota, mężczyzna na nagraniu został rozpoznany. Jest nim Anton Kuligin, radny z miasta Tichorieck w kraju Krasnodarskim.
Zanim został wysłany na front, Kuligin jeździł samochodem oklejonym znakami „Z” i „V”, czyli symbolami rosyjskiej inwazji na Ukrainę - podaje Sota.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/619135-rosyjski-radny-popieral-atak-na-ukraine-teraz-sie-skarzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.