Od milionera do pucybuta

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Losy wielu zwycięzców największych loterii świata pokazują po pierwsze, że fortuna kołem się toczy, a po drugie, że pieniądze szczęścia nie dają.

Wygrana na loterii, to nie zawsze "happy end". Na ogół jest to dopiero początek długiej drogi i od właściciela zwycięskiego kuponu zależy czy będzie to droga przez mękę, czy też droga usłana różami (dolarami).

Ostania spektakularna wygrana w amerykańskiej loterii Powerball (590 mln $) rodzi pytanie nie tylko o to, co zrobić z taką sumą (1,8 mld zł - pokryłoby dwukrotnie dziurę budżetową Warszawy), ale każe się zastanowić, co z wielkimi pieniędzmi, które spadły im z nieba, zrobili szczęściarze w poprzednich latach.

Badania (oczywiście amerykańskich naukowców) pokazują, że 70% zwycięzców loterii przepuszcza miliony "ślepej kury" średnio w 7 lat.

Oto kilka przypadków, które potwierdzają te wyniki i pokazują, że wygrywać też należy z głową:

Andrew Jackson Whittaker Jr. (2002, wygrana w Powerball: 315 mln $)

Budowlaniec z Zachodniej Wirginii po opodatkowaniu wygranej przez Wujka Sama wziął do domu 114 mln $. To był koniec jego szczęścia. Najpierw złodzieje uciekli z jego samochodem, w którym trzymał 745 tys. $ w gotówce, a potem został pozwany przez kasyno Cezara w Atlantic City za sfałszowanie czeków na kwotę półtora miliona dolarów.

Po 4 latach z jego fortuny zostało wielkie nic.

Billy Bob Harrell Jr. (1997, 31 mln $)

Modlitwy kaznodziei pracującego jako magazynier w sklepie sieci Home Depot zostały wysłuchane, kiedy w 1997 r. trafił "jackpota" i zainkasował kilkanaście "baniek".

Wystarczyło na ranczo, 6 domów, kilka nowych samochodów i na niekończące się prośby o pożyczkę. Później jeszcze rozwód, a na koniec, niestety, samobójstwo.

Cynthia Stafford (2007, 112 mln$) Jej fortuna szybko zniknęła, gdy pieniędzmi podzieliła się z ojcem i bratem, a zrobiła to bez konsultacji ze specami od podatków. Do tego założyła firmę i, co jej się chwali, nie stroniła od filantropijnej działalności. Przynajmniej skorzystali inni.

Michael Carroll (2002, 9.7 mln funtów)

10 lat po wygranej Michael ma nadzieję, że odzyska swoją dawną pracę w angielskim MPO. Kokaina, imprezy, prostytutki i samochody już po 5 latach wyzerowały jego konto. Pogratulować.

Sharon Tirabassi (2004, 10,5 mln $ kanadyjskich)

Gdy samotna matka na zasiłku trafiła w Ontario "szóstkę", jej szczęście nie miało granic.

Pieniądze szybko zamieniła na wielki dom, luksusowe "fury", designerskie ciuchy, wystawne imprezy, egzotyczne wycieczki, prezenty dla rodziny i pożyczki dla znajomych.

10 lat później można ją spotkać w autobusie w drodze do pracy na pół etatu. Po pracy wraca do małego mieszkanka, które wynajmuje od właściciela ciągle ścigającego ją o czynsz.

Na szczęście Tirabassi miała na tyle oleju w głowie, że zdążyła odłożyć "kilka groszy" dla dzieci. Będą mogły pójść w ślady mamy i je zmarnować, kiedy osiągną 26 lat.

Evelyn Adams (1985/86 r., 5,4 mln $ - to tak jakby dziś wygrać 4 razy więcej)

Jest jedną z niewielu osób, którym udało się zgarnąć główną nagrodę dwa razy. I na tym "farcie" koniec.

Wróbelki z Atlantic City (popularne miejsce wśród zwycięzców loterii) ćwierkają, ale nie na Twitterze, że Adams roztrwoniła wygraną na ruletce, dobrze, że nie rosyjskiej.

Dziś, jak na rasową zwyciężczynię loterii przystało, mieszka w przyczepie.

W Polsce nie występują wygrane rzędu 100 mln dolarów i tym łatwiej jest stracić "miliard w środę, miliard w sobotę".

Głośny w pewnym momencie był przypadek zwycięzcy Lotto, który tak się ucieszył z trafienia tzw. "miliarda", że za szczęście postanowił podziękować, wyprawiając "bal na 100 par", a dokładniej mówiąc, przyjęcie dla całej wsi.

Lało się, jadło i tańczyło do samego rana, a rano przyszła wiadomość, że wygrana zostanie podzielona między rekordową liczbę "szczęściarzy" i forsy nie wystarczy nawet na pokrycie rachunków za imprezę. To się nazywa gest.

Paweł Korsun

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.