Jeszcze kilka miesięcy temu media na świecie straszyły, że być może czeka nas kolejna pandemia, tym razem związana z małpią ospą. Opisywano ze szczegółami uciążliwy przebieg choroby, zadając dramatyczne pytanie, czy nie padniemy wkrótce ofiarami następnej plagi. Dziś tamte alarmujące sygnały odchodzą w zapomnienie, zaś o małpiej ospie zrobiło się cicho. Tymczasem ze środowisk medycznych dochodzą wciąż nowe informacje na temat tej choroby, które z trudem przebijają się do opinii publicznej. Warto więc być może poinformować, do jakich wniosków doszli lekarze, jeśli mamy w przyszłości ustrzec się przed tym niebezpieczeństwem.
Grupa szczególnego ryzyka
25 sierpnia na łamach renomowanego czasopisma medycznego „The New England Journal of Medicine” ukazał się artykuł przedstawiający wyniki badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół składający się z dwunastu profesorów medycyny, wybitnych klinicystów reprezentujących prestiżowe zachodnie szpitale, uczelnie i instytuty badawcze. Postanowili oni zbadać łańcuch transmisji, czynniki ryzyka i skutki infekcji wirusem małpiej ospy, ponieważ przed kwietniem 2022 roku przypadki tej choroby wśród ludzi były niezwykle rzadko spotykane poza kontynentem afrykańskim, gdzie jest ona endemiczna. W tym roku po raz pierwszy zachorowania pojawiły się jednak masowo w innych rejonach naszego globu.
Wspomniani lekarze przeanalizowali przypadki 528 infekcji zdiagnozowanych między 27 kwietnia a 24 czerwca 2022 roku w 16 krajach poza Afryką. Okazało się, że 98 proc. przebadanych pacjentów było homoseksualistami lub biseksualistami. Zdaniem badaczy w przypadku 95 proc. chorych najprawdopodobniej przyczyną zakażenia był kontakt seksualny. W przypadku 406 spośród owych 528 osób udało się odtworzyć ich „historię seksualną”. Okazuje się, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy mieli oni średnio po 5 partnerów seksualnych (w tym czasie 32 proc. z nich odwiedziło lokale związane z seksem gejowskim, 20 proc. uczestniczyło w dużych imprezach gejowskich, zaś 20 proc. brało udział w tzw. „chemsexie” (seksie związanym z przyjmowaniem narkotyków).
Jak piszą naukowcy:
Relacje o klastrach związanych z imprezami seksualnymi lub saunami dodatkowo podkreślają potencjalną rolę kontaktów seksualnych jako promotora transmisji. Międzynarodowe podróże i uczestnictwo w dużych zgromadzeniach związanych z uprawianiem seksu mogą wyjaśniać globalne rozprzestrzenianie się infekcji małpiej ospy, która wzmacniana jest przez sieci seksualne.
Szef WHO zabiera głos
23 lipca podczas konferencji w Genewie dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus zaapelował do homoseksualistów, by zmniejszyli liczbę swoich partnerów seksualnych, żeby uniknąć zarażenia małpią ospą. Jak powiedział:
Oznacza to dokonywanie bezpiecznych wyborów dla siebie i innych, dla mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami… Obejmuje to, na razie, zmniejszenie liczby partnerów seksualnych.
Specjalista ds. zdrowia seksualnego
Trzy dni wcześniej lewicowy dziennik brytyjski „The Guardian” opisał historię Sebastiana Kohna – dyrektora jednego z oddziałów Fundacji Open Society George’a Sorosa, który 24 czerwca podczas parady Rainbow Pride w Nowym Jorku uprawiał seks z kilkoma mężczyznami i zaraził się małpią ospą oraz rzeżączką. Jak relacjonował sam zainteresowany:
W weekend uprawiałem seks z kilkoma facetami. Tydzień później, 1 lipca, zacząłem czuć się bardzo zmęczony. Miałem wysoką gorączkę z dreszczami i bólami mięśni, a moje węzły chłonne były tak spuchnięte, że wystawały mi z gardła na dwa cale.
Tekst w „Guardianie” pełen jest opisów cierpień chorego mężczyzny, łącznie z mnóstwem szczegółowych detali fizjologicznych. Pełen jest też narzekań na amerykańską służbę zdrowia, która – zdaniem Kohna – całkowicie zawiodła w tej sytuacji. W materiale brakuje natomiast jakiejkolwiek refleksji na temat poruszany w wystąpieniu szefa WHO Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, czyli ryzykownych zachowań sprzyjających transmisji wirusa. Sam Kohn przyznaje, że podejmując swe akcje seksualne był świadomy nowej epidemii, jednak miał wrażenie, iż liczba zarażeń jest „stosunkowo niewielka”. To w sumie zastanawiające w przypadku człowieka, który we wspomnianej fundacji Sorosa pracuje jako specjalista ds. zdrowia seksualnego.
Troska i przestrzeżenie
Inną osobą zainfekowaną wirusem małpiej ospy, która opowiedziała publicznie o swojej chorobie, był aktor gejowskich filmów pornograficznych BabethePigBoi, reklamowany w swym środowisku jako gwiazdor filmowy. Przyznał on w internecie, że zaraził się 9 lipca podczas homoseksualnej orgii u swojego przyjaciela, gdzie miał kontakty seksualne (jak sam opisał) z 15-20 mężczyznami. Mimo objawów choroby, która zaczęła mu dokuczać w następnych dniach, odbył (znów jak sam opisał) stosunki seksualne z 22 mężczyznami, uznając, że „w tym momencie ryzyko jest niewiarygodnie niskie”. Podobnie jak Sebastian Kohn pomylił się jednak w swych rachubach. Choć aktor tego już nie dopisał, istnieje duże prawdopodobieństwo, że owych 22 przygodnych partnerów również zostało zainfekowanych małpią ospą.
Choć fakty dotyczące transmisji wspomnianego wirusa znane są w środowiskach lekarskich, rzadko przebijają się one do mediów głównego nurtu, prawdopodobnie dlatego, że w tych ostatnich panuje strach przed oskarżeniami o homofobię. Jest to jednak stawianie sprawy na głowie. To właśnie troska o zdrowie homoseksualistów jako grupy szczególnego ryzyka powinna dopingować redaktorów do ostrzegania przed zachowaniami, które mogą pociągnąć za sobą niebezpieczną infekcję. Do tego przecież wzywał wprost szef Światowej Organizacji Zdrowia, przed tym przestrzegał wspomniany międzynarodowy zespół lekarzy, o tym opowiadają historie relacjonowane przez samych gejów, takich jak Sebastian Kohn czy BabethePigBoi.
Wyjątkowa historia charta Fido
Skoro zaczęliśmy od artykułu z czasopisma medycznego „The New England Journal of Medicine”, zakończmy na tekście opublikowanym w innym renomowanym piśmie medycznym „The Lancet”. Pod materiałem naukowym zatytułowanym „Dowód na przeniesienie wirusa małpiej ospy z człowieka na psa”, który ukazał się 10 sierpnia, podpisało się dziewięciu francuskich lekarzy, głównie wirusologów i infekcjologów.
Opisują oni niespotykany do tej pory w literaturze medycznej przypadek transmisji wirusa małpiej ospy z człowieka na psa. Wyjątkowość historii, która wydarzyła się w Paryżu, polega na tym, że dotychczas przypuszczano, iż możliwy jest skok tylko w jedną stronę: od zwierzęcia do człowieka. Stąd właśnie wzięła się nazwa choroby, ponieważ jej źródłem miały być małpy. Poza tym do tej pory wykrywano tego wirusa tylko u małp i gryzoni, zaś nigdy u psów.
Opisany na łamach „The Lancet” przypadek dotyczy pary mieszkających ze sobą gejów (44-latka i 27-latka), którzy zgodzili się na publiczne wykorzystanie w czasopiśmie ich danych klinicznych i biologicznych. Chociaż obaj żyli pod jednym dachem i obaj byli nosicielami wirusa HIV, utrzymywali wiele relacji seksualnych z innymi mężczyznami. Pewnego dnia obaj trafili do szpitala, gdzie zdiagnozowano u nich małpią ospę.
Dwanaście dni później tę samą chorobę stwierdzono u ich psa – charta o imieniu Fido. Test wykrył u niego ten sam szczep wirusa, który występował u jednego z jego właścicieli. Autorzy artykułu są pewni, że zwierzę zaraziło się od jednego z dwóch mężczyzn. Po pierwsze: to oni zachorowali najpierw, a on dopiero później. Po drugie: obaj mężczyźni przyznali zgodnie, że „uważnie zapobiegali kontaktowi psa z innymi zwierzętami domowymi lub ludźmi od początku objawów u nich”, tak więc nie było innej możliwości zarażenia się.
Francuscy naukowcy stanęli przed zagadką, w jaki sposób konkretnie mogło dojść do zainfekowania psa przez człowieka. Na to pytanie nie byli jednak w stanie dać w swym tekście odpowiedzi, rozkładając bezradnie ręce. No cóż, nauka w XXI wieku kryje w sobie wiele tajemnic, których być może nigdy nie będziemy w stanie odkryć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/616931-dlaczego-malpia-ospa-nie-bedzie-nowym-covidem