Za poniedziałkową akcją sabotażową na Bałtyku, w wyniku której rozszczelnione zostały gazociągi Nord Stream 1 i 2, mogą stać nurkowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU; wiele argumentów wskazuje na udział jednostki specjalnej Putina – podaje w środę „Bild”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
„Doszło do ataków na infrastrukturę”
Poważne uszkodzenie trzech z czterech nitek rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, w wyniku których gaz przedostał się do Bałtyku, był aktem sabotażu. Zgodne co do tego są m.in. Szwecja i Dania - kraje, na których wodach doszło do zdarzenia.
To, że uszkodzenia gazociągów można przypisać atakom ukierunkowanym, oświadczył także we wtorek wieczorem minister gospodarki Robert Habeck.
Wiadomo na pewno, że nie były one spowodowane naturalnymi zjawiskami czy zdarzeniami, ani zmęczeniem materiału, ale że rzeczywiście doszło do ataków na infrastrukturę
— podkreślił Habeck.
Za tym aktem sabotażu stoi prawdopodobnie Putin, nawet jeśli nie zostało to jeszcze udowodnione. Prawda wkrótce wyjdzie na jaw, prędzej czy później okaże się, kto za tym stoi
— przekonuje August Hanning, szef Federalnej Służby Wywiadu BND. Jak dodaje, pojawią się „nagrania z monitoringu, które na dłuższą metę trudno utrzymać w tajemnicy”.
Jak podkreśla „Bild”, Morze Bałtyckie jest jednym z najściślej monitorowanych obszarów morskich na świecie, gdzie „każdy obrót śruby okrętowej jest rejestrowany i może być poddany analizie”.
Wyspa Bornholm, w rejonie której miały miejsce rzekome ataki, jest duńskim wojskowym posterunkiem nasłuchowym. Niemiecka marynarka monitoruje obszar od Eckernfoerde po Newę w Petersburgu. Szwecja całkowicie monitoruje swoje wody od czasów zimnej wojny. Polska prowadzi rozpoznanie w ramach NATO - nad i pod wodą
— wylicza „Bild”.
Bałtyk to jeden z najlepiej strzeżonych obecnie obszarów morskich, taki incydent może zostać popełniony jedynie przez absolutnych specjalistów
— potwierdza Juergen Weber, emerytowany dowódca marynarki wojennej, który pełnił służbę na okrętach podwodnych U-23 i U-10 i „zna Morze Bałtyckie jak własną kieszeń”. Jak podkreśla, nurkowanie na głębokość dochodzącą do 100 metrów mogła być w tym rejonie wyłącznie dziełem specjalnej grupy terrorystycznej.
Incydenty, zwłaszcza na duńskich wodach terytorialnych, zwracają szczególna uwagę, ponieważ Duńczycy na Bornholmie i ich podwodny zwiad powinni byli zauważyć takie działania z łatwością. Technologia jest obecnie tak zaawansowana, że użycie okrętów podwodnych nie może pozostać niezauważone. W latach 70. byliśmy jeszcze w stanie niezauważeni przedostać się do Zatoki Gdańskiej
— mówi Weber.
Za sabotażem stoi GRU?
Jak wynika z informacji „Bild”, podejrzany o atak jest rosyjski wywiad wojskowy GRU.
- Brygada Marynarki Wojennej to podwodna jednostka dywersyjna, wyszkolona do ataków na dużych głębokościach, wyposażona również w podwodne drony. Ponadto GRU jest ściśle zaangażowane w monitorowanie rurociągu
— wyjaśnia gazeta.
- Brygada stacjonuje w Obwodzie Kaliningradzkim, na wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
Według źródeł z kręgów NATO, Brygada ta byłaby w stanie zbliżyć się do rurociągu i przeprowadzić takie ataki, dysponując dwiema miniłodziami podwodnymi i podwodnymi dronami
— dowiaduje się „Bild”.
Nurkowie GRU ochraniali m.in. spotkanie sowieckiego przywódcy Michaiła Gorbaczowa z prezydentem USA Georg’em H. W. Bushem u wybrzeży Malty w 1989 roku. Byli również zaangażowani w atak na Krym w 2014 roku, okupując platformy gazowe i wiertnicze na Morzu Czarnym – przypomina gazeta.
Zastanawia fakt, dlaczego Rosjanie niczego nie zauważyli. Przecież Nord Stream, spółka zależna Gazpromu, która zbudowała i eksploatowała rury, zawsze twierdziła, że rury są doskonale monitorowane
— podkreśla „Bild”.
Już wcześniej w Szwecji i Danii, a później także w Niemczech, pojawiały się podejrzenia, że podwodne rurociągi mogą być wyposażone w technologie szpiegowskie.
Nord Stream argumentował, że technologie te, w tym kabel światłowodowy z Rosji do Niemiec, służą jedynie do ochrony i monitorowania rurociągu, i że chodzi wyłącznie o kwestie bezpieczeństwa i ochrony rurociągu
— dodaje „Bild”.
Zdaniem ekspertów bardzo mało prawdopodobne jest, by w sytuacji ataku aż w trzech miejscach rosyjski Gazprom, ściśle powiązany z tajnymi służbami Kremla, niczego nie dostrzegł.
Cały rurociąg jest objęty specjalną technologią, którą spółka zależna Gazpromu ze Szwajcarii kupiła od indonezyjskiej firmy. Dodatkowo zamontowane są mikrofony, czujniki i kamery. Cały rurociąg jest monitorowany przez całą dobę, od wewnątrz i na zewnątrz
— informuje „Bild”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wycieki z Nord Stream. Niemieccy politycy zgodni co do odpowiedzialności Rosji: „Mamy do czynienia z wojną hybrydową”
„Najprawdopodobniej za eksplozjami stoi Rosja”
Putin byłby w stanie zniszczyć swoje rurociągi, aby sprowokować – stwierdził w środę Morten Bodskov, minister obrony Danii, wyrażając zaniepokojenie sytuacją bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego:
Rosja dysponuje znaczącą obecnością wojskową w regionie Morza Bałtyckiego i spodziewamy się, że nadal będzie pobrzękiwać szabelką
— skomentował Bodskov po spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem w Brukseli.
Najprawdopodobniej za eksplozjami stoi Rosja. Chce wywrzeć presję na Zachód i spowodować wzrost cen gazu. Ale ważniejszym celem ataku jest przekonanie Zachodu, by przestał pomagać Ukrainie
— uważa Jens Hovsgaard, duński ekspert i autor wydanej w 2019 roku książki „Greed, gas and money: How Germany is risking Europe’s future with Nord Stream” (Chciwość, gaz i pieniądze: Jak Niemcy przez Nord Stream ryzykują przyszłością Europy).
CIA ostrzegała Niemcy przed możliwymi atakami bombowymi, a duński i szwedzki wywiad wojskowy wielokrotnie ostrzegały przed gotowością Putina do wykorzystania rurociągów jako broni strategicznej i geopolitycznej. Jest bardzo prawdopodobne, że Rosjanie podłożyli bomby za pomocą podwodnych dronów lub miniłodzi podwodnych
— podkreśla Hovsgaard.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ważne ustalenia! „Spiegel”: CIA już latem ostrzegła rząd Niemiec przed możliwymi atakami na gazociągi na Morzu Bałtyckim
„Nowa odsłona energetycznego konfliktu Rosji z Zachodem”
Potwierdzone przez szwedzkie służby wybuchy, które uszkodziły gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, to nowa odsłona energetycznego konfliktu Rosji z Zachodem o linie przesyłu gazu biegnące po dnie Bałtyku - twierdzi w środę portugalski dziennik “Jornal de Noticias”.
Gazeta zauważa, że eksplozje pojawiają się w okresie, kiedy zainaugurowany został biegnący z Norwegii przez Danię do Polski gazociąg Baltic Pipe.
We wtorek zainaugurowano na Bałtyku gazociąg Baltic Pipe dostarczający norweski gaz do Polski, dla której jest to bardzo ważny krok w uniezależnieniu się (…) od rosyjskiego gazu ziemnego
— napisał “Jornal de Noticias”.
Dziennik wskazał na dziwny zbieg okoliczności i fakt, że wycieki z gazociągów Nord Stream miały miejsce po eksplozjach.
Podmorskie wybuchy zostały wykryte przed wyciekiem gazu z Nord Stream
— odnotował portugalski dziennik zaznaczając, że informacja ta potwierdza tylko tezę, że do wycieku surowca nie doszło przypadkowo, ale w efekcie celowej detonacji. Odnotował, że kraje takie jak Polska i Ukraina winą za sabotaż obarczyły Rosję.
“Jornal de Noticias” uważa oba gazociągi Nord Stream za “punkty krytyczne” nasilającego się pomiędzy Rosją a Zachodem konfliktu energetycznego, który zdaniem gazety wyrządził szkody “zachodnim gospodarkom poprzez drastyczne podwyżki cen gazu i zmusił do poszukiwań alternatywnych źródeł energii”.
„Stoi za nią państwo i kompetentne siły zbrojne”
Uszkodzenie rurociągów Nord Stream na głębokości 70 metrów, to trudna i złożona operacja, dlatego należy założyć, że stoi za nią państwo i kompetentne siły zbrojne; Rosja posiada wszelkie zdolności do przeprowadzenia takiego ataku - pisze w środę agencja AFP, powołując się na ekspertów.
W poniedziałek prowadzące z Rosji do Niemiec gazociągi Nord Stream 1 i 2 zostały przerwane w trzech miejscach w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm. Władze Danii przekazały, że przyczyną były celowe działania, a w pobliżu rurociągów doszło do wybuchów.
Chociaż wykorzystanie okrętów podwodnych do uszkodzenia gazociągów wydaje się mało prawdopodobne, to jednak wysokiej rangi źródło we francuskich siłach zbrojnych ocenia w rozmowie z AFP, że okręt taki mógł stacjonować stosunkowo daleko, nawet o wiele mil morskich od miejsca ataku, który przeprowadziły startujące z niego drony. Zniszczenie nieruchomego celu nie byłoby dla nich żadnym problemem - dodaje rozmówca agencji.
Operację uszkodzenia Nord Stream 1 i 2 mogli też przeprowadzić wojskowi płetwonurkowie, których zadaniem byłoby tylko rozmieszczenie ładunków wybuchowych.
Wcześniej w środę „Daily Telegraph” napisał, że praca płetwonurków byłaby utrudniona z powodu prądów morskich; dodatkowo łatwo byłoby zaobserwować ubezpieczającą nurków jednostkę, niezależnie od tego, czy byłby to okręt podwodny czy nawodny.
Przedstawiciel francuskiej armii uważa jednak, że na obszarze, na którym doszło do uszkodzenia gazociągów, mogły z powodzeniem pływać bardzo niewielkie łodzie podwodne.
Rosyjska marynarka wojenna dysponuje obecnie największą na świecie flotą szpiegowskich okrętów podwodnych (…). Byłyby one w stanie zniszczyć gazociąg na Bałtyku
— ocenia profesor Lion Hirth z berlińskiej uczelni Hertie School.
Julian Pawlak z Uniwersytetu Helmuta Schmidta w Hamburgu zwraca uwagę, że mimo iż wszelki ruch na Morzu Bałtyckim jest bacznie obserwowany, to jednak okręty nawodne i podwodne byłyby w stanie wysłać ekipę płetwonurków przeszkolonych do przeprowadzenia „specjalnej operacji podwodnej”.
Na razie pewne są tylko dwie rzeczy - pisze AFP i wyjaśnia: po pierwsze zniszczenie gazociągów ma związek z wojną na Ukrainie, a po drugie prowadzi ono do większej destabilizacji rynków energetycznych i europejskiej gospodarki, a ponadto dowodzi tego, że wszelka infrastruktura energetyczna w Europie może stać się celem ataku.
Według „Daily Telegraph” wycieki gazu z podmorskich rurociągów zdarzają się rzadko, a zatem trzy w tym samym czasie zdecydowanie sugerują, że doszło do sabotażu.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/616108-swiatowe-media-rozpisuja-sie-o-incydencie-na-baltyku