„Jest niebezpieczne, że ciągle pojawiają się różnego rodzaju incydenty, które wskazują, że rośnie napięcie w relacjach między Zachodem a Rosją. W związku z tym pytanie, jaki następny ‘kawał’ wymyślą Moskale i czy z tego kawału nie rozpocznie się coś więcej” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były wiceminister obrony narodowej, wykładowca akademicki i ekspert ds. bezpieczeństwa prof. Romuald Szeremietiew.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Co stało się z gazociągami Nord Stream? Naimski: Poważne zagrożenie dla całej infrastruktury na dnie morskim
wPolityce.pl: Większość ekspertów i komentatorów nie ma wątpliwości, że to Rosja stoi za wyciekami z gazociągów Nord Stream. Dlaczego Kreml decyduje się na taki krok?
Prof. Romuald Szeremietiew: W 1939 roku zanim doszło do wybuchu wojny sowiecko-fińskiej, to najpierw strona rosyjska oskarżyła Finlandię, że ta ostrzelała jakąś miejscowość po stronie Rosji i zginęli sołdaci. To był pretekst do rozpoczęcia działań wojennych. Finowie tłumaczyli się, że w tamtym rejonie nie mają żadnej artylerii, potem różne badania wykazały, że to Rosjanie strzelali, ale nie miało żadnego znaczenia, bo machina już ruszyła.
Jeżeli wycieki z gazociągów, to nie dziwny zbieg okoliczności, ale akt dywersji dokonany przez Rosjan i to w dosyć symbolicznym momencie – otwarcia Baltic Pipe, który uniezależnia nas całkowicie od Rosji – a przy okazji można postraszyć, że coś takiego może się stać (także z polsko-duńsko-norweskim gazociągiem – red.), to (dla Rosji – red.) same plusy.
Bez wątpienia możemy traktować to jako sygnał dla Polski czy Danii w historyczny dzień otwarcia Baltic Pipe. Ale również Niemcy wskazują, że może to być ostrzeżenie w ich stronę. Twierdzą nawet, że to element wojny hybrydowej, która jest przeciwko nim prowadzona. Jak się Pan na to zapatruje?
Trzeba było coś zrobić. Rosja musiała jakoś zareagować. Przełknęli jakoś otwarcie przekopu Mierzei Wiślanej. Nawet przypłynął duży amerykański okręt wojenny do Gdyni, kiedy otwieraliśmy przekop, ale na szczęście nic się nie zdarzyło. Natomiast otwarcie bałtyckiego gazociągu do Polski to już coś grubszego – musiało bardziej zdenerwować Moskali.
Jak już wspomniałem, większość nie ma wątpliwości, kto jest odpowiedzialny za wycieki z gazociągów Nord Stream. Jednak nagle objawia nam się prominentny polityk PO, były marszałek Sejmu, szef MSZ i MON Radosław Sikorski, który twierdzi, że dokonali tego… Amerykanie.
To jest wyraz skrajnej nieodpowiedzialności, bo co innego jeżeli napisałby coś takiego jakiś szary publicysta, który sobie używa na Twitterze, a co innego, gdy zabiera głos (i to w taki sposób) człowiek, który zajmował najwyższe stanowiska w państwie. Ktoś taki powinien wiedzieć, co mówi i pisze, więc to jest z tego punktu widzenia bardzo groźne. W najmniej szkodliwej wersji, to jest dostarczenie amunicji propagandzie rosyjskiej. Ale konsekwencje tego mogą być znacznie większe. Jak również, jeśli chodzi o nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Pamiętajmy, że w tej chwili bardzo wiele zależy od harmonijnej współpracy między Polską a USA na odcinku ukraińskim. A tu nagle pojawia się polityk polski, wprawdzie z opozycji, ale ambasador Mark Brzezinski zdaje się ma wielkie serce dla tej opozycji i ciągle się z nimi spotyka. Nagle ktoś, przepraszam za wyrażenie, „swój” z punktu widzenia np. obecnego ambasadora USA, oddaje taki strzał. To jest naprawdę niebywałe.
W kontekście większych konsekwencji, czego możemy spodziewać się ze strony Rosji?
Nie wiem. Trudno jest odpowiedzieć na takie pytanie. Gdybym wiedział, czego możemy się spodziewać pewnie byłbym jasnowidzem. Jest niebezpieczne, że ciągle pojawiają się różnego rodzaju incydenty, które wskazują, że rośnie napięcie w relacjach między Zachodem a Rosją. W związku z tym pytanie, jaki następny „kawał” wymyślą Moskale i czy z tego kawału nie rozpocznie się coś więcej. I czy zdążymy z zakupami uzbrojenia wojskowego, które obecnie próbujemy realizować. Szkoda, że zabraliśmy się tak późno za to wszystko. Mówiłem o tym kilkanaście lat wcześniej, że należy to robić, ale kto by tam słuchał. Wojny miało nie być.
W obliczu rosnącego zagrożenia i eskalacji, przypomnijmy niedawną konferencję dot. bezpieczeństwa z udziałem byłych prezydentów i liderów opozycji. Pojawiały się przecież zapowiedzi, że po wygranych wyborach zrezygnują z zakupów zapowiedzianych przez MON.
Oczywiście takie zapowiedzi są, ale jeżeli organizowano to pod patronatem byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, to wcale mnie to nie dziwi.
Pańskim zdaniem po ewentualnej wygranej opozycji możemy spodziewać się demontażu polskiej armii, z czym mieliśmy do czynienia choćby w czasach rządów PO-PSL?
Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego, że opozycja taka jaka jest i się prezentuje oraz co zamierza zrobić, wróci do władzy. Nie daj Panie Boże. Dla naszego państwa to byłaby katastrofa. Nie powiem, że jestem entuzjastą wszystkiego, co robi obecna władza i PiS, mam co do tego krytyczne uwagi. Ale jeżeli generalnie porównać to, ku czemu zmierza Zjednoczona Prawica, jeśli chodzi o państwo polskie, a to co chce zafundować państwu totalna opozycja, to nie ma wątpliwości: trzeba opowiadać się po stronie Zjednoczonej Prawicy. To jest jedyna szansa, żeby po pierwsze Polska przetrwała tę kryzysową sytuację i po drugie rozbudowała swoją pozycję w taki sposób, żeby Rosja nie mogła jej zagrozić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/616093-wywiad-wycieki-z-gazociagow-ciekawa-hipoteza-szeremietiewa