Tomasz Lis napisał na Twitterze, że dziwi go „zwycięstwo faszystów w kraju, w którym kiedyś rządził Mussolini”. W innym wpisie zwycięzców nazwał „braćmi ruskimi”. Z kolei poseł Lewicy Tomasz Trela stwierdził, że wybory we Włoszech wygrał „prorosyjski populizm”. Dodał, że premier Mateusz Morawiecki zamiast gratulować Georgii Meloni, która prawdopodobnie zostanie szefem włoskiego rządu, powinien „pogratulować Putinowi”, tak jakby to właśnie tyran z Kremla był odpowiedzialny za taki, a nie inny wynik niedzielnych wyborów. I takich wpisów, jak te Lisa czy Treli wśród liberałów i sympatyków lewicy jest całe mnóstwo. Trudno jednak wśród nich znaleźć takie, które odpowiadają na pytanie: dlaczego Włosi zdecydowali się oddać władzę w ręce prawicy.
A przecież właśnie o to chodzi! I dała temu wyraz posłanka Lewicy Anna Żukowska, która nie poddając się histerii związanej z wygraną Centroprawicy, odpowiadając na wpis Treli napisała:
Tomek. Włosi tak wybrali. To nie były wybory na Białorusi. To nie były wybory w kraju TVP Info. Może powinniśmy się zastanowić czemu jakoś nie czuli tej stabilności i solidarności, skoro postanowili wybrać innego premiera?
Zrzucić wszystko na Putina, to najprostsze rozwiązanie. Zwłaszcza, gdy przy okazji można przeciwników politycznych oskarżyć o wspieranie polityki Kremla. Choć trzeba przyznać, że kwestia prorosyjskości wśród niektórych polityków środowisk mających stworzyć przyszły rząd, jest czymś, o co warto pytać i co warto mieć na względzie. Ale czy wybór Włochów miał jednak coś wspólnego z Putinem? Ci, którzy uważają, że eurosceptycyzm śmierdzi pieniędzmi z Kremla z pewnością tak uważają, ale prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Włosi stracili zaufanie do Unii Europejskiej już ponad dekadę temu, co wiązało się z pojawieniem się coraz to nowych eurosceptycznych ruchów politycznych. I mało w tym winy Putina.
Co Włosi sądzą o Unii Europejskiej?
W 2018 r. na zlecenie Parlamentu Europejskiego przeprowadzono badanie, w którym zapytano 28 tys. Europejczyków o ich stosunek do Unii Europejskiej. Tylko 44 proc. ankietowanych Włochów zagłosowało wtedy za pozostaniem w europejskiej wspólnocie. 24 proc. powiedziało, że zagłosowałoby za opuszczeniem UE. Gdy z kolei zapytano bardzo ogólnie o to, co sądzą o członkostwie swojego kraju w Unii, to 42 proc. badanych odpowiedziało, że jest to „dobre”, a tylko 18 proc., że „złe”. Ale aż 37 proc. uznało, że jest to „ani dobre, ani złe”. Aż 58 proc. Włochów, którzy wzięli udział w badaniu stwierdziło jednak, że sprawy UE idą w złym kierunku, a zaledwie 21 proc. oceniło odwrotnie. 43 proc. Włochów stwierdziło, że ich kraj odniósł korzyści wynikające z obecności w UE. 45 proc. było przeciwnego zdania. Aż 66 proc. stwierdziło, że zdanie ich kraju nie liczy się w Unii.
Tak to wyglądało cztery lata temu. Nieufność Włochów wobec unijnych instytucji nie pojawiła się jednak z dnia na dzień. Rosła ona z roku na rok, a czynników tego było wiele.
„Dlaczego Włochy odkochały się w Europie?”
W 2019 r. Rosa Balfour i Lorenzo Robustelli opublikowali artykuł pt. „Dlaczego Włochy odkochały się w Europie?”. Tekst ukazał się na stronie Istituto Affari Internazionali. Autorzy przypominają w nim, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, większość Europejczyków zszokowana rozłamem w sercu wspólnoty, na nowo odkryła w sobie euroentuzjazm. Nie zrobili tego jednak Włosi. Dlaczego?
W 2010 roku Włochy zmieniły się z jednego z najbardziej prounijnych krajów w historii integracji europejskiej do jednego z najbardziej sceptycznych
— zauważyli Balfour i Robustelli.
Nastawienie Włochów do Unii Europejskiej zmienił kryzys finansowy z 2008 r. W tamtym czasie odsetek Włochów nieufających Unii przewyższył liczbę tych, którzy unijnym instytucjom ufali. Autorzy przypominają, że Włosi mocniej ufali instytucjom unijnym niż krajowym. Jednak po kryzysie finansowym już nigdy nie odzyskali zaufania do Brukseli. Jakie czynniki spowodowały rozkwit eurosceptycyzmu nad Tybrem? Do głównych z pewnością należy zaliczyć wspomniany kryzys z końca pierwszej dekady XXI w., recesję gospodarczą czy napływ uchodźców. Ale można cofnąć się jeszcze dalej i wspomnieć politykę rządu Silvio Berlusconiego, który problemy swojego rządu lubił usprawiedliwiać polityką Brukseli. Stanie się to w poźniejszych latach praktyką stosowaną przez kolejne liczne rządy. Nie tylko we Włoszech. Ale Rzym na Brukseli w największym stopniu zawiódł się w właśnie kwestii migracji i zarządzania strefą euro. Jak podkreślają Balfour i Robustelii, przekonanie o tym, że Włochy są osamotnione było obecne wśród wszystkich kolejnych rządów. Włosi poczuli się zdradzeni.
Brak solidarności UE w sprawie migracji jest jedną z największych skarg Włochów
— podkreślali w 2019 r. autorzy.
Rzym toczył spór z Brukselą również w kwestii zarządzania strefą euro. Zaufania do unijnych eurokratów z pewnością nie zwiększyła próba obalenia rządu Berlusconiego w 2011 r., co trzy lata później w swojej książce opisał amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner.
CZYTAJ WIĘCEJ: W 2011 r. UE szukała u Obamy pomocy w obaleniu rządu Berlusconiego. W 2018 r. Merkel meblowała Włochom rząd. Teraz działają w Polsce
Rzym czuł się również pominięty w decydowaniu o kierunku, w którym zmierza integracja europejska, którą kierowała oś Paryż-Berlin. „Dynamika polityczna i układ sił w UE również nie działały na korzyść Włoch” - podkreślają autorzy. I dodają, że w przeciwieństwie do m.in. państw Wyszehradu ”państwa śródziemnomorskie rzadko łączyły siły w podobny sposób, nawet jeśli niektóre z ich wyzwań są wspólne”.
Do wieloletniego przekonania we Włoszech, że system narodowy jest zepsuty, dołączyło rozczarowanie tym, co UE może zaoferować, aby wesprzeć Włochów. Wszystko to miało miejsce na tle recesji gospodarczej, strachu przed niekontrolowaną imigracją, drenażu mózgów i emigracji młodzieży, która nadal nie ma zaufania do przyszłości. To właśnie kryje się za obecnym rozczarowaniem Włoch do UE
— pisali kilka lat temu Balfour i Robustelli.
Ostatnie lata to także ogromne bezrobocie wśród młodzieży, która nawet nie pamięta, aby w kraju w którym obecnie żyje, nie było kryzysu.
Rosja atakuje Ukrainę
Nastawienie Włochów do Unii Europejskiej zmieniła nieco napaść Rosji na Ukrainę, co wynika z powszechnie odczuwanej potrzeby jedności. Ale jeszcze przed wojną Włosi znów zaczęli ufać Brukseli, gdy okazało się, że będą jednymi z głównych beneficjentów Funduszu Odbudowy.
Żeby otrzymać niecałe 45 mld euro, Włochy musiały zrealizować 51 kamieni milowych i celów zapisanych w KPO, w tym m.in. zreformować administrację publiczną, uprościć prawo zamówień publicznych, wprowadzić zmiany w obszarze sądownictwa czy gwarancje zatrudnienia pracowników i wzmocnić wsparcie osób niepełnosprawnych. Dziś Rzym przeznacza eurofundusze m.in. na włączanie kolejnych regionów do sieci kolei dużych prędkości i rozbudowę zielonego transportu, w tym sieci ścieżek rowerowych, metra, tramwajów i zeroemisyjnych autobusów. Przyznane 45 mld euro włoski rząd zagospodaruje także na wsparcie nauczycieli, aktywizację kobiet i młodzieży na rynku pracy, wzmocnienie szkolenia zawodowego i praktyk zawodowych. Dużą część włoskich inwestycji z KPO stanowi także finansowanie systemu ulg podatkowych dla przedsiębiorstw, które zdecydują się na stosowanie nowych technologii cyfrowych, oraz cyfryzacja sądów
— pisał 4 sierpnia br. Mateusz Roszak na portalu gazetaprawna.pl.
To jednak tylko jeden z wielu kroków, które muszą postawić Rzym i Bruksela, aby spotkać się i znów sobie zaufać. Czy będzie to możliwe w momencie, gdy władzę we Włoszech obejmą za chwilę konserwatyści? Jeżeli Bruksela odwróci się plecami i uzna, że „sprawy idą w złym kierunku”, Włosi znów mogą poczuć się zdradzeni, a mozolnie odbudowywane zaufanie ponownie utracone. I choć Putin niewiele ma wspólnego z wczorajszym wynikiem wyborów, to z pewnością każde większe nieporozumienie i każdy ruch nie fair z jednej czy drugiej strony, zostanie przez niego wykorzystany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/615821-wlosi-juz-ponad-dekade-temu-stracili-zaufanie-do-ue