Ukraina potrzebuje niemieckich czołgów i wozów bojowych, by ratować swoich obywateli przed ludobójstwem, tymczasem z Niemiec napływają rozczarowujące sygnały – oświadczył we wtorek szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba, pytając przy tym: „Czego Berlin się boi”?
CZYTAJ TAKŻE:
„Czego Berlin się boi, a Kijów nie?”
Rozczarowujące sygnały z Niemiec, podczas gdy Ukraina potrzebuje Leopardów i Marderów teraz – by wyzwolić ludzi i uratować ich przed ludobójstwem
— napisał Kułeba na Twitterze.
Nie ma ani jednego racjonalnego argumentu, dlaczego ta broń nie może być dostarczona, jedynie abstrakcyjne lęki i wymówki. Czego Berlin się boi, a Kijów nie?
— dodał ukraiński minister.
Brytyjski dziennik „Guardian” ocenia to jako mocne słowa odnoszące się do Niemiec i ich niechęci do szybszego przekazywania Ukrainie czołgów i ciężkiego uzbrojenia.
Gdy w lutym Rosja zaatakowała Ukrainę, niemiecki kanclerz Olaf Scholz ogłosił historyczny zwrot w polityce wydatków na obronność i w sprawie eksportu broni. Zapowiedział m.in. wysłanie pocisków przeciwpancernych, by pomóc Ukrainie bronić się przed rosyjskim agresorem. Sześć miesięcy później wiele z tego zapowiadanego sprzętu wciąż nie dotarło jednak na Ukrainę – podkreśla „Guardian”.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/614160-szef-ukrainskiego-msz-czego-berlin-sie-boi-a-kijow-nie