„Jeżeli ta Europa miała jakąś tożsamość, trwałość od XIX w., to właśnie jedyna chyba osoba, Królowa Elżbieta II, tę tożsamość i trwałość uosabiała. Może, ale to z perspektywy lat, tacy ludzie jak kanclerz Adenauer czy prezydent de Gaulle, odegrali taką rolę jednoczenia Europy. Ale o byli politycy i działali w interesie swoich państw. A królowa nam się jawiła nie tylko jako obrończyni Anglii czy angielskiego imperium, ale w pewnym sensie była właśnie królową Europy” - powiedział o królowej Elżbiecie II Józef Orzeł, filozof, prezes Klubu Ronina, manager, w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, tygodnika „Idziemy” i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
Gośćmi redaktora Michała Karnowskiego byli również: prof. Hanna Karp (medioznawca), Piotr Semka (historyk i publicysta tygodnika „Do Rzeczy”) oraz Jacek Łęski (dziennikarz TVP Info). Pierwszym tematem była śmierć królowej Elżbiety II, a prowadzący przytoczył w tym kontekście słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego: „[królowa Elżbieta II] uosabiała ciągłość Wielkiej Brytanii, ale w pewnym sensie również ciągłość całej zachodniej kultury, tradycji oraz cywilizacji”.
Orzeł: Była „królową Europy”
Kiedy oglądałem te zdjęcia, które państwo też przed chwilą widzieli, myślałem dokładnie to samo, co Jarosław Kaczyński. 70 lat, jak byłem mały, zbierałem znaczki z młodą królową
— wspominał Józef Orzeł.
Jeżeli ta Europa miała jakąś tożsamość, trwałość od XIX w., to właśnie jedyna chyba osoba, Królowa Elżbieta II, tę tożsamość i trwałość uosabiała. Może, ale to z perspektywy lat, tacy ludzie jak kanclerz Adenauer czy prezydent de Gaulle, odegrali taką rolę jednoczenia Europy. Ale o byli politycy i działali w interesie swoich państw. A królowa nam się jawiła nie tylko jako obrończyni Anglii czy angielskiego imperium, ale w pewnym sensie była właśnie królową Europy
— dodał.
Na pytanie, czy królowa - podobnie jak św. Jan Paweł II - była pewną opoką chrześcijańskiej Europy, prezes Klubu Ronina wskazał:
Też mi się to nasunęło. Co prawda krócej sprawował pontyfikat niż trwały rządy królowej, ale są ludzie, dla których jedynym papieżem, kiedy żyli, był Jan Paweł II. Tracimy takie punkty podparcia, filary Europy chrześcijańskiej.
Z Karolem to już będzie zupełnie inaczej, także z jego życiem prywatnym, drugą żoną i tak dalej. To już nie jest ta sama Anglia. Ta Anglia naprawdę, o której myśleliśmy, że to jest trwałe imperium jednak chrześcijańskiej Europy. Ono już dawno odeszło, a teraz odszedł jej symbol. No trudno, trzeba będzie żyć na nowo
— dodał filozof.
Karp: Świat się zmieniał, polityka się zmieniała, a królowa - nie
Napełnia mnie ogromnym smutkiem świadomość tego, że zmienia się czas, następuje koniec korony brytyjskiej pod panowaniem Elżbiety. Wiemy, że odbywała różnego rodzaju spotkania nieformalne, które miały ogromne znaczenie dla polityków, również tych z najwyższej półki
— oceniła prof. Hanna Karp.
Pamiętamy zdjęcia, kiedy królowa spotkała się z Janem Pawłem II, to było bardzo serdeczne spotkanie, bardzo ciepłe, pełne życzliwości i zrozumienia. Widać było, że pomiędzy obiema tymi wielkimi postaciami przebiega coś, co można nazwać „chemią”, porozumieniem, życzliwością. Były to wspaniałe kadry. Spotkanie z Ronaldem Reaganem, Margaret Thatcher – wielkie karty w historii Brytyjczyków
— dodała.
Koronacja Elżbiety II nastąpiła 2 czerwca 1953 r., 16 miesięcy od śmierci jej ojca. Elżbieta początkowo podchodziła bardzo niechętnie do relacji telewizyjnej, jednak otoczenie miało jakiś wpływ i ostatecznie królowa wyraziła zgodę. Na całym świecie 277 mln widzów mogło obserwować coś wspaniałego, moment wejścia, objęcia tronu
— wskazała medioznawczyni.
Królowa potrafiła także bardzo zaskakiwać, bo później telewizja stała się jej pasją. Postanowiła już rok po koronacji opóźnić zwyczajowe wyjście na balkon pałacowy, żeby do końca obejrzeć jeden z relacjonowanych na żywo koncertów swojej ulubionej piosenkarki
— podkreśliła prof. Karp.
Świat się zmieniał, polityka się zmieniała, królowa się nie zmieniała. W najlepszym tego określenia znaczeniu. Nawet brytyjscy konserwatyści nie są już tą samą partią. To już inny moment, inny czas, no, zobaczymy, jak Brytyjczycy będą sobie w tych trudnych chwilach radzić
— stwierdziła.
Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, coś, co mnie zaniepokoiło, to że w tym samym momencie mamy zmianę i na fotelu premiera, i na tronie królewskim. W jakiś sposób budzi to mój niepokój, myślę, że Brytyjczycy na pewno odczuwają to jako pewnego rodzaju dyskomfort
— oceniła prof. Hanna Karp.
Semka: Bez rozgłosu rozwiązywała mnóstwo konfliktów
Przyciągała uwagę, bo była inna niż podstawowe trendy Europy. Nie była kimś, kto jak inni politycy, musi każdy swój sukces wygłosić, wykrzyczeć, wyreklamować. Nie była kimś, kto okazuje swoje rozedrganie, niezdecydowanie. Nie była kimś, kto biegał za swoimi przyjemnościami, słabościami. Był to duży kontrast, obserwowała dramat nieudanego małżeństwa swojego syna. Być może fakt, że Karol dopuścił do tego, spowodował, że jednak nie podjęła decyzji o oddaniu mu korony. Myślę, że gdyby wszystko dobrze się potoczyło, łatwiej oddałaby mu tron
— mówił Piotr Semka.
Była kimś, kto na całym świecie, bez rozgłosu, bez wiedzy, bez reklamowania, rozwiązywał mnóstwo konfliktów. To jej podlegali królewscy gubernatorzy w wielu krajach. I tam, gdzie powiewa flaga Union Jack, na wielu nieznanych nam wysepkach czy państewkach na Karaibach czy w Azji, wszędzie panował spokój. Nie było głodu, dyktatur, szaleństw. Panował tam ład i normalność. Nigdy nie była nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla, a na pewno rozwiązała więcej groźnych sytuacji, właśnie na zasadzie cichej, nierzucającej się w oczy dyplomacji, niż ci, którzy otrzymali Nobla, a mieli krew na rękach, tak jak np. Gorbaczow
— zauważył historyk.
Była kimś, kto szanował tradycję. To jednak jest coś znów dzisiaj bardzo rzadkiego. Politycy bardzo łatwo ulegają nowym modom, nowym ideologicznym szajbom. Ona traktowała tradycję bardzo serio i ludzie lgnęli do niej, bo to w niej znajdowali te cnoty w świecie, gdzie ich zabrakło
— wskazał publicysta.
Łęski: Symbolizowała pewną trwałość, ciągłość
Z jednej strony wiadomo, że to koniec pewnej epoki, ona symbolizowała pewną trwałość, ciągłość Wielkiej Brytanii. Ale jeśli wypada choć odrobinę dziegciu do tej beczki miodu wrzucić, to jednak królowa w pewnym sensie też asystowała pewnym zmianom na świecie czy w Wielkiej Brytanii. Była głową Kościoła Anglikańskiego i tendencje pewnego upadku moralności na zachodzie, upadku i rozsypania się chrześcijańskiej narracji, która budowała spójność i fundamenty Europy
— stwierdził Jacek Łęski.
Ja nie pamiętam żadnego jej głosy w tej sprawie, który w jakiś sposób byłby na kontrze wobec tego procesu
— dodał.
Spotkań królowej Elżbiety z Janem Pawłem II było ze trzy i dało się dostrzec kolosalną różnicę, że jest kościół, który jednak próbuje wpływać na zmiany we współczesnym świecie i prowadzić ludzi w kierunku lepszego życia, a jest kościół, który przygląda się temu, jak się to wszystko rozwala
— ocenił publicysta.
Kiedy głową Kościoła Anglikańskiego zostaje Król Karol III, to jeszcze bardziej skomplikowana rzecz
— wskazał dziennikarz TVP.
Nieco odmienne zdanie wyraził w tej kwestii Józef Orzeł.
Po czynach, po sposobie, w jaki prowadziła rodzinę królewską, było widać, co według niej powinno się dziać. Przypomnę, że nawet w testamencie uniemożliwiła małżonce królewskiej dziedziczenie funkcji króla, nawet, gdyby Karolowi się coś stało i małżonka go przeżyła. Przypomnę, że dotychczas małżonka mogła odziedziczyć koronę, jednak w tym przypadku królowa postanowiła to zmienić
— zauważył prezes Klubu Ronina.
aja/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/613779-goscie-salonu-dziennikarskiego-wspominaja-elzbiete-ii