„Jest naprawdę ogromna szansa, że przy tego typu działaniach i inicjatywie, którą już pokazują Ukraińcy, taka ofensywa na wiosnę przyszłego roku może nastąpić. I wtedy już nie tylko niewielkie miejscowości, wyłomy na 50 km oraz okrążanie niewielkich zgrupowań, ale miejmy nadzieję, że będzie możliwe także wypieranie Rosjan z dużych miast” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
CZYTAJ TAKŻE: Skuteczne ukraińskie kontrnatarcie. Podolak: Zamrożonego konfliktu nie będzie. Czas, by rosyjskie wojska się wyniosły
wPolityce.pl: Wojsko ukraińskie w ostatnim czasie idzie mocno na przód i osiąga kolejne sukcesy. W ciągu trzech dni Ukraińcy przesunęli się o 50 kilometrów. Czym to jest według Pana spowodowane?
Gen. Roman Polko: Przede wszystkim chciałem podkreślić, że z pewnością są to sukcesy, przejmowanie przez Ukrainę inicjatywy w tych działaniach, ale trudno mówić o strategicznej ofensywie. To jest wciąż strategiczna defensywa, podczas której realizowany jest ten etap działań nieregularnych, polegających na kąsaniu przeciwnika, zdobywaniu (może niewielkich, ale jednak istotnych chociażby dla podniesienia morale) przestrzeni. Ale istotą tego działania jest przede wszystkim wytracanie (bo na tym polegają tego typu działania manewrowe) potencjału bojowego wroga, niszczenie jego morale, poznawanie go. Takie działania manewrowe prowadzi się, gdy ma się mniej liczne siły i możliwości działania, jeżeli chodzi o techniczne zaplecze. I mam nadzieję, że dzięki tego typu działaniom, Ukraina do końca roku lub wiosny, doprowadzi do pewnego wyrównania na polu walki, gdzie ta „niezwyciężona, druga armia świata” będzie stała przed groźbą (porażki – red.), bo zaplecze się skurczy i nie będzie czym zasilać. Miejmy nadzieję, że Ukrainie to nie grozi i Zachód będzie konsekwentnie wspierał Ukrainę, ponieważ też przecież ponosi straty. Zarówno nowymi technologiami, jak i chociażby w kwestiach logistycznych, patrząc na to zupełnie szerzej, pozwalających np. przetrwać ludności cywilnej. Jest naprawdę ogromna szansa, że przy tego typu działaniach i inicjatywie, którą już pokazują Ukraińcy, taka ofensywa na wiosnę przyszłego roku może nastąpić. I wtedy już nie tylko niewielkie miejscowości, wyłomy na 50 km oraz okrążanie niewielkich zgrupowań, ale miejmy nadzieję, że będzie możliwe także wypieranie Rosjan z dużych miast. Takim szczytowym elementem (czego bardzo życzę Ukraińcom, ale jest to trudne do osiągnięcia) byłoby wyparcie Rosjan z Chersonia do końca roku. Ale to jest rzeczywiście ogromne wyzwanie dla tej armii, która tak naprawdę wciąż się szkoli i dozbraja.
O kolejnym pakiecie wsparcia wojskowego dla Ukrainy poinformowali niedawno Amerykanie. Pomoc wojskowa płynie też szeroko choćby z Polski. Z drugiej strony mamy największe państwa UE – Niemcy i Francję – które wyraźnie grają na zwłokę w tej sprawie. Jak skomentuje Pan taką postawę?
Stany Zjednoczone są i będą konsekwentne we wspieraniu Ukrainy. To wyraźnie pokazuje, że nie jest to przedmiotem gry politycznej. Wszystkie opcje – Demokraci i Republikanie – są zgodni w tym, że Ukrainę trzeba wspierać i sądzę, że ta konsekwencja będzie miała miejsce w dalszym ciągu. Podobnie to wygląda, jeżeli chodzi o Wielką Brytanię. Tutaj nie widzę jakichś problemów czy zgrzytów, które miałyby nastąpić. Dobrze by było, gdyby za przykładem krajów anglosaskich, Polski i państw bałtyckich, które doskonale rozumieją istotę tej zastępczej wojny Rosji z Zachodem, poszły Niemcy i Francja. Przecież jesteśmy w Unii Europejskiej i NATO. Trochę głupio, żeby dzisiaj w UE najsilniejszym krajem, najbardziej dbającym o bezpieczeństwo Europy była Polska. To chyba jednak jest coś nie tak po stronie francuskiej, niemieckiej, żeby nie móc na poziomie Polski wspierać Ukrainy lub nawet budować własnych zdolności obronnych, do czego zobowiązuje ich artykuł 3 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Faktycznie Polska w obliczu zagrożenia ze strony Rosji zbroi się na potęgę, zwiększając również liczebność wojska. Jakie daje to perspektywy na przyszłość?
Nawet w kontekście targów w Kielcach (XXX Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego MSPO – red.) warto zauważyć, że chyba jeszcze takich targów nie było. Polska wreszcie ma naprawdę czym się pochwalić i co ciekawe poprzez współdziałanie z Koreą Południową rysuje sobie dobre perspektywy i wsparcie Stanów Zjednoczonych na przyszłość. Mamy sprzęt, który sprawdził się już na polu walki – Pioruny, Kraby czy drony obserwacyjne. To wszystko funkcjonuje i przebudzenie polskiego przemysłu zbrojeniowego jest wspaniałe. Druga rzecz – jakby nie patrzeć jesteśmy w tej chwili najsilniejszą armią w Unii Europejskiej. Pozyskamy F-35, mamy F-16, HIMARS-y, Patrioty, w sumie już mamy Abramsy, a teraz jeszcze będziemy mieć Apache, które doskonale sprawdzą się w rejonie Przesmyku Suwalskiego. Oprócz tego mamy kontrakt z Koreą Południową kompatybilny z tym sprzętem amerykańskim, który pozwoli nam rozwijać technologie. Będziemy pożądanym partnerem dla krajów, które czują się zagrożone. A niestety takich krajów na świecie jest coraz więcej. Jednocześnie drugi, istotniejszy cel, który uda się zrealizować, to fakt, że zdolność odstraszania Polski mocno rośnie. I to Polski, która jest w NATO, mocno wspierana przez amerykańskich partnerów, którzy nie czekali nawet na decyzję Sojuszu, żeby podkreślić swoją obecność i gotowość do obrony naszych granic oraz współdziałania w tym zakresie, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Ale to jest pokłosie tego, że zaczęliśmy sami odbudowywanie własnych zdolności i potencjału. A takim krajom, które są tak zaangażowane i same troszczą się o bezpieczeństwo, chętniej pomagają inni.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/613711-wywiad-sukcesy-ukraincow-na-froncie-gen-polko-komentuje