Śmierć Elżbiety II jest smutną wiadomością, może nawet ciosem, dla milionów, a może i miliardów ludzi na całym świecie. Była globalną ikoną, i była z nami tak długo, że wydawała się nieśmiertelna. Sądziliśmy podświadomie, że będzie trwała wiecznie. Ale to było oczywiście złudzenie, może w jakiejś mierze niewinne, samooszustwo. Usprawiedliwione, bo chcieliśmy, by tak było.
Jej trwanie - niezłomne, dzielne - dawało nam wszystkim element stabilności w tak strasznie pędzącym świecie. Łączyła przecież epokę wojenną, epokę II wojny światowej, z w pełni już rozpędzonym wiekiem XXI. Łączyła światy, które w dużej mierze nie rozpoznałyby siebie wzajemnie. Paradoksalnie, im bardziej świat oddalał się od tego, w czym wyrosła i czemu była wierna, tym bardziej brał ją na sztandary, czynił z niej ikonę.
Los nie oszczędził jej krzyża. Poznała gorycz rodzinnych dramatów, złych wyborów dzieci, cierpienia. To na płaszczyźnie osobistej. Na płaszczyźnie cywilizacyjnej widziała stałą degradację norm i obyczajów, które ceniła, a na politycznej rozpad Imperium Brytyjskiego, budowanego przez poprzednie pokolenia przez kilka ładnych stuleci. Widziała degradację ekonomiczną kraju, a później, po reformach Thatcher, jego odrodzenie - ale też nie bezkosztowe, społecznie dość bolesne.
Jakie było jej najważniejsze przesłanie? Na pewno umiała się uczyć, adaptować - przy zachowaniu własnej tożsamości, wyciągać wnioski. W najbardziej dramatycznej chwili, po śmierci księżnej Diany, przekroczyła samą siebie, i złożyła hołd tragicznie zmarłej synowej, być może ratując monarchię. Była konsekwentna, była dzielna. Ale nade wszystko była przekonana, że w życiu mamy obowiązki, którym musimy dochować wierności. Obowiązki, które są podstawą trwania, sukcesu, przyszłości.
To przesłanie jest dziś szczególnie ważne. W świecie, w którym ludzie lekką ręką zmieniają poglądy, tożsamości, postawę, otoczenie, ona szła równym tempem, dźwigając ciężkie brzemię monarchii parlamentarnej, w istocie konstytucyjnej. Tym swoim uporem, determinacją i konsekwencją ocaliła powierzoną jej instytucję. Ocaliła, choć przyszło jej panować w czasach dla monarchii w istocie bardzo niebezpiecznych.
I o tej lekcji warto pamiętać, bo i dla nas jest ona ważną wskazówką. Oczywiście, zachowując także w głowie pamięć o bardzo ciekawym i dobrym człowieku, który będąc z innej epoki, dał naszej współczesności coś cennego . Coś, czego bardzo potrzebowaliśmy, i za czym będziemy mocno tęsknili.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/613625-bedac-z-innej-epoki-dala-naszej-wspolczesnosci-cos-cennego