Prezydent Emmanuel Macron podtrzymał deklaracje, że jego rząd będzie blokował budowę gazociągu z Hiszpanii przez Pireneje i terytorium Francji, a więc w konsekwencji do pozostałych państw Europy Zachodniej. To pokazuje, że niezależnie od tego, że lansowane przez Niemcy, a w Polsce przez opozycję, pomysły „solidarności”, czy tez wspólnej polityki energetycznej Unii są szkodliwe, to są także zwyczajną mrzonką.
Prezydent Francji sprzeciwiając się budowie gazociągu Midcat twierdzi, że dwa już funkcjonujące nie są w pełni wykorzystane, a gaz w nich płynie i tak głównie w kierunku Hiszpanii, więc kolejna nitka nie jest potrzebna. W czasie konferencji poprzedzającej jego rozmowę video z kanclerzem Scholzem oznajmił, że nowy gazociąg nie rozwiąże żadnego problemu.
Nie rozumiem dlaczego mielibyśmy skakać wokół tego tematu jak kozy po Pirenejach
— powiedział.
Budowa gazociągu Midcat, który miałaby przesyłać gaz z Algierii do Zachodniej Europy została rozpoczęta w 2013 roku, ale 6 lat później porzucono ją. Powodem miały być zbyt wysokie koszty i jak zwykle sprawy środowiskowe, które zdają się paraliżować wszelkie większe inwestycje w Europie. Nowy gazociąg pozwoliłby też na przesył gazu z terminali LNG, które posiadają Portugalia i Hiszpania. Gaz mógłby więc pochodzić z dowolnego kierunku – USA, Kataru etc. Tymczasem Francja chce budować teraz własne terminale gazu płynnego.
Naciski Niemiec i Hiszpanii
Na budowę gazociągu z Hiszpanii i Portugalii do pozostałych państw Europy Zachodniej naciskają kanclerz Olaf Scholz, który nagle chciałby uniezależnić Niemcy od energii rosyjskiej i premier Hiszpanii Pedro Sanchez, którego kraj zarabiałby na tranzycie.
Cała sprawa pokazuje jaką mrzonką są wszelkie pomysły o wspólnej polityce energetycznej Unii Europejskiej. Macron nie chce gazociągu, bo zarabiałyby na nim głównie Hiszpania i Portugalia, które mają terminale LNG. Woli, by Francja zbudowała własne i sama zarabiała na własnym przesyle. Nie potrzebuje do tego gazociągu z Hiszpanii. To być może odpowiedź na politykę Niemiec uzależniania Europy od dostaw gazu z Rosji i zarabianiu na tym. Teraz to Francja, po budowie terminali LNG chce zarabiać na dystrybucji gazu w krajach Unii. To Francja zamiast Niemiec miałaby teraz rozdzielać energię w Europie.
Pomysł wspólnej polityki energetycznej Unii jest nie tylko mrzonką, ale też zwyczajnie głupi i szkodliwy. Lansuje go Berlin, podwładna mu Komisja Europejska, a w Polsce opozycja – głównie Platforma Obywatelska. Unia Europejska i jej instytucje mają tylko i wyłącznie liche umiejętności urzędnicze – biurokratyczne, natomiast żadnych operacyjnych, menedżerskich. Za co się nie weźmie to nie działa. Swa indolencję udowodniła chociażby w czasie kryzysu covidowego, gdy Komisja nie potrafiła skoordynować żadnych działań państw zamykających swe granice. Potem realizowała w katastrofalny sposób akcję kupowania i dystrybucji szczepionek. Nawet ówczesny wicekanclerz Niemiec Scholz mówił na posiedzeniu rządu, że strategia szczepionkowa Komisji Europejskiej to „gó..o, które się rozlewa”. Podobnie z wielkim kryzysem imigracyjnym.
Niezależnie od tego, że Unia z niczym sobie nie radzi, to wspólna polityka energetyczna oznaczałaby w istocie realizację pomysłów tych, którzy doprowadzili Europę na skraj energetycznej katastrofy. Chodziłoby więc o powierzenie durniom i nieudacznikom, czy też ludziom przez Rosję skorumpowanym, naprawę tego co sami zniszczyli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/613296-koniec-rojen-o-wspolnej-unijnej-polityce-energetycznej