31 sierpnia w centrum Berlina pojawiły się niezwykłe billboardy. Jeden z nich zatytułowany „Nie zdradzajcie Ukrainy” pokazuje skalę wsparcia militarnego krajów Unii Europejskiej dla armii rosyjskiej w latach 2015-2020, a więc w czasie, gdy Rosja objęta była sankcjami i nie można było dostarczać jej broni ani sprzętu wojskowego. Mimo to państwa UE sprzedały w tym okresie reżimowi Putina śmiercionośną broń o wartości 346 milionów euro. Przeciętny berlińczyk może dowiedzieć się z plakatu, że same tylko Niemcy wysłały do Rosji sprzęt o wartości 121,7 milionów euro, który dziś wykorzystywany jest na Ukrainie do zabijania ludności cywilnej.
Wspomniany billboard przedstawia wspólną polsko-ukraińską pracę dwóch artystów: Anatolija Biełowa i Kacpra Szaleckiego. Powstał on w ramach wystawy „Zabójstwo do przyjęcia” przygotowanej przez Instytut Adama Mickiewicza. Ekspozycja, której kuratorkami są Anna Łazar i Lada Nakoneczna, składa się z 19 dzieł stworzonych przez pracujących w parach 18 polskich i 20 ukraińskich artystów. Ich obrazy pojawiły się w reprezentacyjnych miejscach niemieckiej stolicy, np. na stacji metra Alexanderplatz, w pobliżu ambasad Ukrainy i Rosji oraz nieopodal Pomnika Pomordowanych Żydów Europy.
Na obrazie innej pary autorów, Larysy Wenediktowej i Marka Wasilewskiego, możemy przeczytać napis w języku niemieckim:
Ukraińcy walczą o prawo do tego, by nie żyć w sowieckim obozie koncentracyjnym. A ty o co walczysz?
W centrum dzieła następnego tandemu polsko-ukraińskiego – Jany Baczyńskiej i Piotra Pauka – znajduje się z kolei duży napis po niemiecku:
Podczas nalotu powietrznego proszę udać się do najbliższego schronu.
A pod nim znacznie mniejszymi literami zdanie:
Tak, tego wolimy jednak nie widzieć.
Do niemieckiej opinii publicznej
Niektórzy krytycy mogą zarzucić twórcom uprawianie publicystyki, jednak właściwsze byłoby nazwanie tej sztuki mianem zaangażowanej. Względy estetyczne wydają się bowiem ustępować podstawowemu zadaniu, jakim jest dotarcie z dramatycznym przekazem do niemieckiej opinii publicznej. Można powiedzieć, że jest to wspólny krzyk polskich i ukraińskich artystów. Zwłaszcza głos tych ostatnich powinien zostać wysłuchany, jak np. Danyła Nemirowskiego, który ledwo uszedł z życiem z oblężonego Mariupola, a dziś jego praca przedstawiająca zbombardowane miasto znalazła się na berlińskiej wystawie.
Nieprzypadkowo odbiorcą ekspozycji jest nie tyle niemiecka klasa polityczna, ile tamtejsza opinia publiczna. Tylko zdecydowany nacisk tej ostatniej wymusza bowiem na politykach twardszą postawę wobec Moskwy. Gdyby nie ta presja obywatelska, wspierana przez media, to zapewne rządzący, przy pełnym zrozumieniu opozycji, gotowi byliby pójść na daleko idące kompromisy z Kremlem – oczywiście kosztem Ukrainy. To przecież rządy SPD (Gerhard Schroeder) i CDU (Angela Merkel) przy wsparciu zarówno skrajnej lewicy (Die Linke), jak i skrajnej prawicy (AfD), doprowadziły do uzależnienia energetycznego Niemiec od Rosji.
Od oburzenia do zmęczenia
Nastawienie opinii publicznej na Zachodzie może się jednak zmienić. Amerykański historyk ukraińskiego pochodzenia Ołeksandr Motyl opublikował niedawno w „The Hill” tekst, w którym zauważa, że mieszkańcy Zachodu powoli obojętnieją wobec ludobójstwa dokonywanego przez Rosjan na Ukrainie. Zbrodnie, które na początku wywoływały szok i oburzenie, dziś powodują rosnące zmęczenie i zniechęcenie do zajmowania się tym tematem. Zdaniem autora, istnieje realne niebezpieczeństwo społecznej znieczulicy, która na dłuższą metę okaże się zgubna dla Zachodu, ponieważ podważa jego moralne fundamenty.
Na zmianę nastawienia mieszkańców Zachodu wobec wojny na Ukrainie może wpłynąć także widmo narastającego kryzysu energetycznego w obliczu zbliżającej się zimy. To może wzmocnić gotowość rządów Europy Zachodniej do ustępstw wobec Rosji.
Dlatego tak ważne jest dotarcie ze swoim przekazem do niemieckiej opinii publicznej. Stąd też wybór takiej a nie innej formy przez część artystów: plakatowa stylistyka i krótki, lecz uderzający komunikat. Już sam tytuł wystawy „Zabójstwo do przyjęcia” to ostrzeżenie przed obojętnością na ludobójstwo. Stawką jest los Ukrainy – ale nie tylko. Jak pisze wspomniany Ołeksandr Motyl:
Jeśli Rosji uda się wymordować dziesiątki lub setki tysięcy Ukraińców bez zauważalnego przeciwdziałania kolektywnego Zachodu, to Unia Europejska, która rości sobie prawo do wspólnych wartości, zostanie zdemaskowana jako instytucja amoralna. To pozbawi ją prawa do wychwalania liberalizmu, rządów prawa i demokracji oraz uważania się za przeciwną podżeganiu do wojen, rewanżyzmowi i imperializmowi. Taka Unia Europejska nie przetrwa długo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/613215-przeciw-obojetnosci-i-znieczulicy-wobec-ludobojstwa